Przejdź do treści
Źródło artykułu

Wyjątkowe zawody samolotowe na lotnisku Rudniki

Załoga: Kamil Wieczorek i Krzysztof Wieczorek triumfowała w V Jurajskich Zawodach Samolotowych o memoriał Piotra Sikorskiego, które rozegrano w miniony weekend na lotnisku Rudniki koło Częstochowy. Drugi był Janusz Darocha, który startował sam, bez nawigatora. – Bardzo fajne zawody. Nie ma drugich takich w Polsce – mówili zgodnie piloci. A Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego podkreśla: – To wyjątkowa, niepowtarzalna okazja do spotkania debiutujących pilotów z mistrzami.

W zawodach na lotnisku Rudniki wzięło udział 19 załóg, wśród nich załogi rodzinne. Zasada była taka, że mogą w nim startować zarówno doświadczeni, jak i początkujący piloci, także ci, którzy nigdy nie byli klasyfikowani w Pucharze Polski oraz nie byli członkami SNKN seniorów. Pilot musiał mieć ważną licencję pilota samolotowego oraz licencję sportową i doświadczenie w lotach nawigacyjnych umożliwiające bezpieczne wykonanie lotów zawodniczych, ale II pilotowi nie stawiano żadnych wymagań co do kwalifikacji lotniczych. Rozegrano dwie konkurencje nawigacyjne zakończone ocenianym lądowaniem. Pierwsze miejsce zajęli piloci Aeroklubu Warszawskiego: Kamil i Krzysztof Wieczorkowie – syn i ojciec, którzy otrzymali jedynie 60 punktów karnych. Okazali się tym samym także najlepszą załogą rodzinną. Tuż za nimi uplasował się zwycięzca ubiegłorocznego memoriału Janusz Darocha z Aeroklubu Częstochowskiego, który miał zaledwie jeden punkt karny więcej. Startował sam, bez nawigatora, któremu coś wypadło w ostatniej chwili i nie dojechał na zawody. Na trzeciej lokacie znaleźli się Jarosław Sysio i Majka Przybył (Aeroklub Bielsko-Bialski). Czwartą pozycję zajęli częstochowianie Marcin Skalik i Sonia Niezgoda. Na piątym miejscu ulokowali się Marek Kachaniak i Jakub Ciekański z Rzeszowa. Sponsor zawodów – firma Unimot Express zadbała o bogate nagrody dla najlepszych i upominki dla zawodników.


– To najfajniejsze zawody w całym sezonie – mówią młodzi piloci
 

– Na tych zawodach panuje naprawdę świetna atmosfera – mówi Janusz Darocha. – Nie ma presji i napięcia, ale każdy z nas traktuje te zawody poważnie, bo to znakomity trening przed mistrzostwami Polski, które odbędą się za tydzień w Toruniu.


Janusz Darocha (z przodu) szykuje samolot do lotu. Pomaga mu Daniel Sosnowski

– Nie ma drugiej takiej imprezy w kalendarzu sportowym. To najsympatyczniejsze zawody lotnictwa sportowego rozgrywane w Polsce – dodaje Marek Kachaniak z Aeroklubu Rzeszowskiego. – Oprócz mistrzów świata startują ludzie, którzy nie latają wyczynowo, a tylko dla przyjemności. W trakcie tej przyjemnej zabawy mogą poznać lotnictwo sportowe. Nie ma tu znaczenia, kto gdzie latał i jak. Ten memoriał jest świetną promocją lotnictwa sportowego – dodaje.

Krzysztof Wieczorek startował w memoriale Piotra Sikorskiego już drugi raz ze swoim synem Kamilem, dla którego ten rok jest także drugim sezonem sportowym.

Formuła zawodów jest trafiona. Latanie rajdowe jest bardzo trudne. Na zawodach nie ma czasu na naukę. W tym memoriale zadanie lotu jest przygotowywane wcześniej. Jest rywalizacja, ale i możliwość nauki przez młodych pilotów – podkreśla Krzysztof Wieczorek z Aeroklubu Warszawskiego.

– Dużo dobrego słyszałem o tych zawodach i postanowiłem wziąć w nich udział – mówi Mariusz Wieczorek z Poznania, który lata od 2007 roku. Nawigatorem w jego załodze była na Jurajskich Zawodach Samolotowych Magdalena Korpal, po raz pierwszy w takiej roli. – Bardzo pasuje mi ich formuła. To okazja, żeby podpatrzeć mistrzów, wyssać wiedzę od doświadczonych pilotów, którzy bardzo chętnie ją przekazują i służą radą. A to nas bardzo cieszy – dodaje młody pilot.

– Świetne zawody, dobra organizacja, fajna atmosfera – wylicza 21-letnia Martyna Małoń z Aeroklubu Pomorskiego, która lata od 16. roku życia, a tą pasją zaraziła się od taty – pilota. – Możemy skonfrontować swoje umiejętności z innymi, ale i uczyć się od lepszych.

– Szkoda, że takie zawody poza Pucharem Polski jak ten memoriał są tylko raz w roku – uważa Wojciech Mamona z Zamościa.

Podczas zawodów piloci z Aeroklubu Częstochowskiego wspominali swojego kolegę – Piotra Sikorskiego, który w 2007 roku zginął wraz z żoną, synem i dwójką przyjaciół podczas wypadku lotniczego w Bieszczadach.

– To był wspaniały człowiek. Bardzo dużo pracy i pieniędzy włożył w sprawy klubu. Inicjował wiele ciekawych rozwiązań. Niestety odszedł przez tragiczne zdarzenia. Ale pamięć pozostała – mówi Janusz Darocha.

Zawody obserwował i uczestniczył w uroczystości ich zakończenia Adam Sikorski – brat Piotra.

– W miejscu wypadku – dość trudno dostępnym udało mi się w tym roku postawić obelisk – otoczak z tablicą upamiętniającą tamto tragiczne zdarzenie. Może ktoś się przy nim zatrzyma i chwilę poduma – mówi Adam Sikorski. – Cieszę się, że udaje się co roku rozgrywać memoriał Piotra Sikorskiego i że oprócz tych, którzy startują w nim od początku, coraz więcej uczestniczy w nim młodych pilotów. Te zawody to taki symbol pamięci o moim bracie. Cieszę się, że młodzi piloci mają okazję uczyć się od mistrzów, którzy tak chętnie przekazują swoje doświadczenie. Dobrze jest mieć swojego mentora, który da odpowiednie wskazówki jak dobrze i bezpiecznie latać. A lotnisko jest do tego znakomitym miejscem.

Adam Sikorski (z lewej) w rozmowie z Włodzimierzem Skalikiem


Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego podkreśla, że memoriał Piotra Sikorskiego jest szansą na debiut w lataniu sportowym dla tych pilotów, którzy jeszcze nigdy nie uczestniczyli w żadnych zawodach lotniczych.

– To wyjątkowa, niepowtarzalna okazja, by na zawodach mogli spotkać się początkujący piloci – ci którzy startują pierwszy raz z tymi, którzy latają od lat, najlepszymi na świecie. I mogą uczyć się od nich – podsumowuje Włodzimierz Skalik. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony