Przejdź do treści
Marek Małolepszy przed startem, fot. Archiwum M.Małolepszego
Źródło artykułu

Pożegnanie i wspomnienie Marka Małolepszego

W dniu 8 sierpnia 2020 r. o godzinie 12.00 została odprawiona msza święta w intencji tragicznie zmarłego Marka Małolepszego w kościele akademickim w Częstochowie. Mszę koncelebrował ks.prof. Jan Koclęga. Częstochowski Klub Seniorów Lotnictwa wystawił poczet sztandarowy. Wspomnienie o Marku Małolepszym wygłosił prezes CzKSL, Roman Antonowicz. W imieniu absolwentów Liceum im. Henryka Sienkiewicza głos zabrał Lech Zjawiony.

Na zakończenie spotkania uczestnicy stanęli do zbiorowego zdjęcia pod budynkiem Liceum i pomnikiem Henryka Sienkiewicza

Po nabożeństwie członkowie CzKSL wraz z Prezesem Aeroklubu Częstochowskiego Włodzimierzem Salikiem spotkali się w siedzibie Klubu na wspomnieniach.

Wspomnienie o Marku Małolepszym

W sobotę 11 lipca 2020 w pobliżu miejscowości Ely w stanie Nevada zginął śmiercią lotnika podczas próby bicia rekordu na dystansie 1090 km nasz kolega klubowy Marek Małolepszy.

Marek Małolepszy urodził się w Częstochowie 26 sierpnia 1946 roku. Tu kończy Liceum im. H.Sienkiewicza oraz studia na wydziale budowy maszyn Politechniki Częstochowskiej. W wieku 17 lat wstępuje do Aeroklubu Częstochowskiego. Z powodu zawieszenia działalności w Aeroklubie Częstochowskim, Marek przystępuje do szkolenia w Aeroklubie Opolskim a jego instruktorem zostaje wychowanek Aeroklubu Częstochowskiego – Aleksander Kujawski. Marek był dla A. Kujawskiego pierwszym – po uzyskaniu szlifów instruktorskich – uczniem i stąd wielka przyjaźń i zażyłość pomiędzy obydwoma lotnikami. Marek jako szybownik szybko zdobywa wszystko co było do zdobycia – już w 1971 roku uzyskuje złotą odznakę z trzema diamentami, w latach 1972-1991 zostaje członkiem szybowcowej kadry narodowej, w 1975 roku zdobywa 5 miejsce na Mistrzostwach Polski.

Równolegle z lataniem na szybowcach Marek wyszkolił się na samolotach pod okiem instruktora Andrzeja Tajchmana i podejmuje pracę w PLL LOT jako pilot samolotów pasażerskich An24, Tu134, Ił 62 . Przenosi się na kilka lat do Aeroklubu Radomskiego. W 1981 roku wyjeżdża do USA, gdzie podejmuje pracę w jako inżynier w zakładach Boeinga.

Po zmianach ustrojowych  w 1996 wraca do kraju i podjmuje pracę w PLL LOT jako drugi pilot na samolotach Boeing 737. Ponownie wstępuje w szeregi Aeroklubu Częstochowskiego, a w 2010 roku zostaje członkiem Częstochowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa. Okazuje się, że w skutek obowiązujących w Polsce przepisów nie może zostać kapitanem Boeinga. Nie chce latać jako drugi pilot i nie chce prowadzić życia na dwa domy. Podejmuje decyzję o powrocie do USA i rozpoczyna pracę jako inżynier w firmie Gulfstraem Aerospace w Long Beach w Kalifornii. Wraca do latania na szybowcach. W 2001 roku odkupuje od Aeroklubu Polskiego prototyp polskiego szybowca SZD 56-0 Diana i na nim ustanawia rekordy. Najważniejszy – za przelot ponad 1000 km – w 2003 roku i kolejne. W roku 2018 kupuje nowy szybowiec ASW 27-18 i próbuje sił w biciu kolejnych rekordów. Przymierza się do startu długi czas, prawie dwa lata, wreszcie jedzie do Ely w Nevadzie, odkrytego kilka lat wcześniej wraz z kolegami szybownikami jako raj dla długich przelotów szybowcowych. Umawia się ze swoim kolegą instruktorem Czarkiem Kujawski na loty szybowcowe we wrześniu, kiedy zwykle przyjeżdża do kraju na kilka tygodni.

W piątek przed feralną sobotą jest już w Ely, rozmawia przez telefon z mieszkającym również w USA kolegą klubowym, Adamem Olczakiem. Narzeka na pogodę, na słabe warunki. W sobotę przysyła do Romana Antonowicza zdjęcie z lotniska w Ely ukazujące mizerne cumulusy. Przez dwa dni panuje cisza, brak odzewu mailowego czy telefonicznego i dochodzi do nas tragiczna wiadomość na portalu dlapilota.pl. – ...zginął śmiercią lotnika... Rozdzwoniły się telefony... nikt nie wierzył, że to jest prawda...

Pozostawił żonę, dzieci, wnuki... szybowiec , ponad dwadzieścia rekordów szybowcowych Polski ,mnóstwo niezrealizowanych planów, mnóstwo wspaniałych wspomnień, przyjaciół w Polsce i w Stanach… Marek był nie tylko świetnym szybownikiem, był także doskonałym maratończykiem, a w wolnych od sportu godzinach – producentem doskonałego kalifornijskiego wina... był wspaniałym człowiekiem, wspaniałym kolegą...

Był... Odszedł od nas przedwcześnie na wieczną służbę w niebieskiej eskadrze... Cześć Twojej pamięci Marku...

Więcej zdjęć wspomnieniowych z dawnych lat na stronie www.aeroklub-czestochowa.org.pl

red. Roman Antonowicz

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony