Przejdź do treści
Źródło artykułu

Bezzałogowiec na lotnisku Rudniki

Młodzi pasjonaci lotnictwa z Technicznych Zakładów Naukowych w Częstochowie zbudowali model latającego skrzydła sterowany radiowo. Konstrukcja ich bezzałogowego statku powietrznego jest podobna do budowy niewidzialnego dla radarów bombowca B-2. Mimo listopadowego chłodu młodzież testowała swoją maszynę w tym tygodniu na lotnisku Rudniki.

Uczniowie Technicznych Zakładów Naukowych po raz pierwszy pokazali swój model na VIII Międzyuczelnianych Inżynierskich Warsztatach Lotniczych, które odbywają się cyklicznie w Akademickim Ośrodku Szybowcowym Politechniki Rzeszowskiej w Bezmiechowej. Na warsztatach konstruktorzy prezentują i analizują różnorodne typy bezzałogowych statków powietrznych. Młodzież z klasy III o specjalności technik mechanik lotniczy stanęła tam w szranki z konstruktorami z wiodących uczelni wyższych: nie tylko cywilnych, ale i wojskowych. Uczniowie z TZN-u zmierzyli się swoim bezzałogowym statkiem powietrznym sterowanym radiem ze studentami i pracownikami m.in. Politechniki Rzeszowskiej, Politechniki Warszawskiej czy Wojskowej Akademii Technicznej.

– Model zbudowanego przez nas latającego skrzydła posiada na pokładzie kamerę jakości HD, która przekazuje obraz na żywo z danymi lotu: rejestruje prędkość, odległość od bazy, wysokość lotu, pozycję GPS. To wszystko jest przekazywane do bazy odbiorcy na ziemi, wyświetlane na monitorze i nagrywane – tłumaczy Daniel Kwasek z IIILm częstochowskiego TZN-u, pomysłodawca modelu.

– Wyposażenie modelu w układ optyczny z kamerą wysokiej rozdzielczości pozwala na rejestrację obrazu widzianego z pokładu modelu, a rozwiązania tego typu są stosowane obecnie w przez Wojsko Polskie w Afganistanie – uzupełnia dr inż. Robert Bąbka, nauczyciel elektroniki w częstochowskim TZN-ie. – Konstrukcja latającego skrzydła jest podobna do budowy niewidzialnego dla radarów bombowca B-2 – dodaje.

Młodzi konstruktorzy: Mateusz Głowacki, Daniel Kwasek, Krzysztof Matysek, Mateusz Pytel, Robert Siwek, Robert Wawrzyniak i Tomasz Wójcik wzięli udział w sesji teoretycznej lotniczych warsztatów. Stojąc przed gronem ekspertów lotniczych zrelacjonowali przebieg swojej pracy i wyjaśnili techniczne aspekty budowy modelu. Zaprezentowali też swoją maszynę w locie. Nazwali ją „Bzyk”. W tegorocznych warsztatach startowali poza konkursem.

– Pokaz możliwości ich statku powietrznego został przyjęty z podziwem dla efektów włożonej pracy oraz wysokiego poziomu wiedzy praktycznej – komentuje opiekun uczniów na warsztatach dr inż. Robert Bąbka.

Młodzież z TZN-u w tym tygodniu testowała latające skrzydło na lotnisku Rudniki. Uczniowie myślą już o kolejnych konstrukcjach modelarskich.

– Chcemy już zacząć przygotowywać się na kolejne warsztaty w Bezmiechowej, tym razem w większej grupie, dzieląc obowiązki modelarskie między sobą – mówi Tomek Wójcik z IIILm. – Zamierzamy zaprezentować ulepszoną wersję tego modelu. Wiemy już co teraz zrobić, co trzeba poprawić. Nowa konstrukcja będzie miała dwa silniki, dwa śmigła, a kamera zostanie umieszczona w środku. Model będzie stabilniejszy. W Bezmiechowej chcemy pokazać się z jak najlepszej strony – dodaje.

Tomek Wójcik jest szybownikiem i członkiem Aeroklubu Częstochowskiego. Swoją pasją lotniczą zaraża kolegów. To dzięki niemu w pracy przy tegorocznych mistrzostwach Europy modeli latających organizowanych przez Aeroklub Częstochowski uczestniczył jego kolega z klasy Mateusz Pytel. Spodobały mu się te zawody modelarskie oraz atmosfera panująca w Aeroklubie Częstochowskim. Postanowił zostać skoczkiem spadochronowym.

– Oddałem już cztery skoki. A od przyszłego roku chciałbym zacząć kurs do licencji samolotowej – mówi Mateusz Pytel.

Filip Szettel, który na lotnisku Rudniki oglądał z kolegami z TZN loty bezzałogowa, chce być awionikiem czyli elektronikiem lotniczym. Lotnictwo – jak przyznaje – pociągało go od małego. Jak słyszał samolot, to zadzierał góry do góry wypatrując go.

– Na razie obserwuję, wszystkiemu się przyglądam. Ale chciałbym zrobić swój model – mówi Filip.

Do klasy o profilu lotniczym w częstochowskim TZN-ie młodzież trafia często z ciekawości i w poszukiwaniu dobrego zawodu. Później łyka bakcyla latania.

– Nauka, próby konstruowania modeli, to co się teraz dzieje, to wstęp do lotnictwa – mówi Marek Synoradzki, który uczy się w TZN-ie jak kiedyś jego tata. – Patrzę, jak to wszystko wygląda. Myślę, że wybrałem ciekawy profil. Zamierzam pracować jako mechanik lotniczy, ale w przyszłości chciałbym przejść szkolenie lotnicze i umieć latać – dodaje.

Robert Bąbka podkreśla, że budowanie modeli to praktyczne zastosowanie wiedzy teoretycznej.

– Jest to szkoła mechaniki lotniczej, pilotażu w małej skali. Te modele łączą w sobie cechy dużych samolotów: aerodynamikę, awionikę – bo zawierają elektroniczną aparaturę sterującą, czasami dość skomplikowaną, pilotaż – bo jest to koordynacja sterowania w powietrzu – mówi Robert Bąbka.

Takiego samego zdania jest Adam Góral, pilot, nauczyciel aerodynamiki, mechaniki lotu w TZN-ie.

– Część z tych uczniów na pewno będzie latać. Na modelach widać, co może się stać w powietrzu, jak reaguje maszyna na wiatr. Można zaobserwować jak wygląda przepadanie, co się dzieje, jak wpadnie się w korkociąg. Te modele bardzo dużo ich uczą. To nie jest suchy rozkład wiedzy. To przekłada się na umiejętność pilotażu samolotu – uważa Adam Góral. (wik)
 
 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony