Polacy najlepsi na Mistrzostwach Świata w Lataniu Precyzyjnym - podsumowanie
Dominacja Samolotowej Reprezentacji Polski trwa w najlepsze. Po Mistrzostwach Świata w Niemieckim Bautzen w 2013 roku, gdzie indywidualnie i drużynowo zdobyliśmy najwyższe stopnie podium, apetyty były spore, a oczekiwania fanów i samych zawodników olbrzymie.
Nie zawiedliśmy się! W duńskim Skive w klasyfikacji drużynowej po raz kolejny „oblecieliśmy” konkurencję. Drużyna w składzie Marcin Skalik, Bolesław Radomski i Michał Wieczorek z liczbą zaledwie 434 punktów karnych wyprzedziła reprezentacje czeską i francuską. Co ważne przewaga nad drugą i trzecią drużyną wynosiła odpowienio ponad 340 i blisko 500 punktów karnych – mówiąc wprost to całkowita „deklasacja”.
W klasyfikacji indywidualnej niedosyt jest zaledwie minimalny. Broniący tytułu Mistrza Świata z 2013 roku Bolesław Radomski tym razem dał się zbić z pierwszego miejsca podium na trzecie, ale konkurencje nawigacyjne, obliczeniówki i celne lądowania świetnie wykonał Marcin Skalik zostając Vicemistrzem Świata. Wygrał Francuz Vadon Damien z przewagą zaledwie... dwóch (!) punktów nad Skalikiem i siedmiu nad Radomskim. Nerwowa atmosfera przed ostatnimi konkurencjami dawała się we znaki, bo Polacy dominowali od samego początku trwania zawodów. Bolesław Radomski, Krzysztof Wieczorek i Janusz Darocha byli JEDYNYMI pilotami wśród 72 zawodników, którzy zaliczyli tak zwane „zera”, czyli zero punktów karnych w danej kategorii zawodów. Warto jeszcze zaznaczyć, że choć indywidualny tytuł mistrzowski nam umknął, to w pierwszej dziesiątce zawodów było aż sześciu Polaków!
Ogromnie cieszy także brązowy medal w drużynowej konkurencji na celność lądowania – indywidualnie w tej kategorii najlepszy z Polaków, Krzysztof Skrętowicz, był trzeci. W ostatniej osobno liczonej kategorii „Navigation Trophy” Polacy znów zdeklasowali rywali. Indywidualnie wygrał Marcin Skalik, a w dziesiątce zmieściło się łącznie siedmiu naszych zawodników!
Warto przypomnieć, że polscy piloci są nieprzerwanie w czołówce światowej od kilkudziesięciu lat. Ich dominacja jest bezprecedensowa jak w żadnym innym sporcie. Polacy byli Indywidualnymi Mistrzami Świata w Lataniu Precyzyjnym CZTERNASTOKROTNIE, co biorąc pod uwagę 22 dotychczas rozegrane zawody rangi światowej jest wynikiem nie do pobicia.
O co w tym wszystkim chodzi?
Latanie precyzyjne to unikatowa mieszanka sportowa, w której przecinają się wiedza, umiejętności obliczeniowe, umiejętności pilotażowe, spostrzegawczość, podzielność uwagi i punktualność, a także perfekcja w precyzyjnych lądowaniach na celność.
Zawody rozpoczynają się od tak zwanej konkurencji obliczeniowej, w trakcie której uczestnicy Mistrzostw muszą dokładnie obliczyć przebieg trasy nawigacyjnej w oparciu o dane odległościowe oraz kierunek i siłę wiatru. Obliczenie kursu, prędkości oraz poprawki na wiatr (tak, aby podmuchy nie wyniosły samolotu poza zadaną trasę) są kluczowe dla prawidłowego przebiegu dalszych konkurencji i niezwykle skomplikowane.
Na pokład samolotu zawodnicy zabierają mapy z rozpisaną trasą, stopery oraz zestaw zdjęć od jury zawodów. Na zdjęciach mają zaznaczone różnego typu obiekty (drzewa, budynki, skrzyżowania oraz wyłożone przez sędziów znaki), które muszą zlokalizować na trasie. Nie mogą przy tym zapomnieć, że w kolejnych punktach pomiaru czasu w czasie lotu powinni znaleźć się o zadeklarowanej godzinie – z dokładnością co do sekundy! W samolotach mają dodatkowo zainstalowane elektroniczne loggery, które śledzą przebieg trasy oraz utrzymanie prawidłowej wysokości lotu. Pilnowanie czasu, prędkości przy jednoczesnym pilotowaniu, kontrolowaniu przyrządów i odszukiwaniu znaków i obiektów na ziemi wymaga od pilotów gigantycznej koncentracji i wszechstronnych umiejętności.
Po zakończeniu trasy piloci wracają na lotnisko bazowe i niemal z marszu rozpoczynają konkurencję na celność lądowania. W wyznaczonej strefie o szerokości kilkunastu metrów i długości kilkudziesięciu metrów muszą trafić kołami podwozia w tak zwaną „strefę zerową”, co pozwala uniknąć naliczenia punktów karnych. Sędziowie przyznają je za lądowanie za lub przed strefą zerową. Obowiązuje tu zasada znana z wojskowych lotniskowców. Lepiej jest „przestrzelić” wyznaczony punkt przyziemienia (mniej punktów karnych), niż być za nisko i uderzyć w rufę okrętu. Za zbyt wczesne przyziemienie jury przyznaje więcej punktów karnych. Lądowania odbywają się także w różnych konfiguracjach (z wysuniętymi klapami i bez nich), oraz znad tzw. bramki.
Komentarze