Przejdź do treści
Źródło artykułu

Relacjonujemy Toruń!

Sezon samolotowego latania nawigacyjnego rozpoczęty! W dniach 26-28 na lotnisku Aeroklubu Pomorskiego odbyły się VII Ogólnopolskie Zawody Samolotowe imienia pilota Wacława Wieczorka. Konkurowało ze sobą 33 pilotów z szesnastu aeroklubów regionalnych. Gościem honorowym była Pani Ewa Wieczorek, która podarowała piękny puchar z kolekcji Wacława jako trofeum przechodnie dla najlepszego juniora.

Zawody poprzedził trening i zgrupowanie kadry narodowej. Piloci zlatywali się do Torunia już od poniedziałku, z zaplanowanych tras nawigacyjnych udało się polecieć tylko jedną, bo pogoda pokrzyżowała plany. Zawodnicy dużo ćwiczyli za to lądowań, nawet po 40-50 prób celnościowych przed zawodami. W czasie zgrupowania odbyły się dyskusje nad regulaminem zawodów samolotowych, debaty trwały długo, a pomysłów i rozwiązań, zwłaszcza dotyczących sposobu liczenia pucharu Polski było wiele.

W piątkowy poranek odbyło się uroczyste otwarcie zawodów oraz pierwsza odprawa dla zawodników. Piloci zarówno na treningu, jak i w czasie konkurencji musieli utrzymywać się nie tylko ściśle po trasie, ale i w przedziale zadanej wysokości. Powyżej 3000 stóp latało wojsko, a poniżej 1000 stóp (300 metrów) odbywał się zrzut szczepionek na listy z Antków 2-gich.

Pierwsza trasa była trudniejsza, niż na treningu. W zadaniu było do zidentyfikowania 10 zdjęć na ośmiu odcinkach, oraz 15 znaków. Według nowego regulaminu nie ma już obowiązku wykładania znaków na punktach zwrotnych, więc sędziowie i trener skwapliwie z tego skorzystali, punkty były trudne, np. skrzyżowanie rzeczek na podmokłym terenie lub  skrzyżowania dróg w lesie. Zawodnicy szczegółowo wypatrujący znaków przeżyli dziwną przygodę, lecąc po trasie, oczom ukazywał się pięknie wyłożony, wyraźny znak: III, po minięciu jeziora, przed którym leżały płótna, znów leżał znak, taki sam(!), tylko nieco mniejszy, a zaraz za nim obiekt ze zdjęcia. Jakież było nasze zdziwienie, zwłaszcza pilotów, którzy nanieśli na mapy tylko pierwszy, większy znak, gdy okazało się że to zwykłe folie rozłożone w polu… Wspólną decyzją zawodników i sędziów nie było kary za naniesienie znaku foliowego, czyli fałszywego na mapę… Wieczorem, po trzech oblotach odbyła się konkurencja lądowań. Zawodnicy na zmianę latali swoimi maszynami, wykonując dwa lądowania normalne i dwa znad bramki. Początkowo był boczny wiatr, z podmuchami, pod wieczór warunki się poprawiły. Ogólnie zarówno trening jak i zawody upłynęły pod znakiem silnego i przeszkadzającego, nie tylko w lądowaniach ale i na trasie, wiatru.

Drugiego dnia zawodów plan był podobny, z tym że już bez lądowań. Trzy obloty trasy, tym razem mającej 9 odcinków zakończyły się popołudniu. Wiatr okazał się z innego kierunku, niż w prognozie, a termika dawała się we znaki, nie tylko lżejszym samolotom. Zawodnicy stwierdzili, że ostatnia trasa była najtrudniejsza, mało kto był zadowolony po lądowaniu. Zdarzyło się przecięcie linii startu ze złej strony – startowy punkt był dość blisko lotniska oraz ominięcia zarówno niejawnych punktów kontroli czasu, jak i wyznaczonych punktów zwrotnych. Zawodnicy wykazali się też nieznajomością rodzaju wykładanych znaków oraz sposobem dolotu do linii mety po przelocie przez ostatni punkt trasy.

Ogólnie zawody były udane, przede wszystkim pod względem lotnym i towarzyskim. Na kolacji zamykającej zawody młodsi i starsi piloci mieli okazję wysłuchać lotniczych opowieści, porad doświadczonych pilotów i instruktorów. Po zaciętej walce na podium stanęli: Janusz Darocha (261 punktów karnych), Bolek Radomski (325 punktów) i Krzysztof Wieczorek (368 punktów). Trening zwyciężył, jak co roku Krzysztof Skrętowicz. Najlepszym juniorem został Jarek Sysio, a najlepszym amatorem Marcin Górnik, wśród kobiet zwyciężyła Ola Bednorz. Wszyscy liczymy na spotkanie już za miesiąc w Jeleniej Górze, do zobaczenia!

Galeria zdjęć z zawodów znajduje się tutaj

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony