Blog Mikołaja Doskocza: Krajobraz po bitwie czy nowe otwarcie?
W ostatnich tygodniach zaczęła klarować się sytuacja prawna w sporze, który Prezes ULC toczy z pilotami. Spór w pojedynczych sprawach przerodził się w ostry konflikt. Wszystkie te sytuacje miały wspólny mianownik – Prezes ULC jako organ administracji taśmowo kierował do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przestępstwo miało polegać na tym, że piloci wykonywali loty na standardowej trasie dolotowej nad Warszawą. Loty były wykonywane na wysokości 1600-1900 ft (czyli jakieś 500-600m). Jednocześnie SERA określa minimalne wysokości na poziomie 1000 ft (300m). Dla niewtajemniczonych – SERA to europejskie przepisy ruchu lotniczego wspólne i jednolite w całej Europie. Skoro loty były na wysokościach dopuszczalnych przez przepisy, to skąd powstał w ogóle problem?
Prezesa ULC drażniło, że piloci nie przestrzegają wysokości określonych w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 5 marca 2019 r. w sprawie zakazów i ograniczeń lotów na czas dłuższy niż trzy miesiące – które nad Warszawą nakazuje latać min. 2000 m. Według Prezesa ULC było to jawne złamanie przepisów ruchu lotniczego, za co ustawowo grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Dla jasności – nie piszę o cwaniakach, którzy latają 50 m nad ZOO czy robią kosiaki nad nabrzeżem pełnym ludzi w Mikołajkach. Mówię o pilotach, którzy latają w sposób nikomu niezagrażający. Loty w taki sposób były wykonywane od wielu lat i nikomu nie przychodziło do głowy, żeby karać pilotów korzystających z opublikowanych w AIP tras.
Rola Prezesa ULC
Zatem do prokuratury szły taśmowo zawiadomienia od Prezesa ULC. Prokuratorzy dostając takie zawiadomienia, wszczynali postępowania karne. I nie dziwię się temu – w końcu donos składał organ, który w powszechnej opinii ma najlepszą wiedzę o prawie lotniczym. Jest to organ, który dba o środowisko lotnicze i wywodzi się z niego – a skoro taki organ złożył zawiadomienie, to faktycznie musiało dojść do przestępstwa – takie wnioskowanie było w pierwszych etapach spraw. Natomiast prokuratorzy w czasie postępowań zaczęli słuchać podejrzanych, argumenty, które przedstawialiśmy w czasie przesłuchań i w wielu pismach obrończych wydawały się rodzić wątpliwości kto faktycznie ma tu rację. W jednym z postępowań Prokurator chciał nawet umorzyć postępowanie przygotowawcze, ale musiał o tym powiadomić Prezesa ULC.
Nawet nie wyobrażacie sobie jak obszerne pismo złożył na tę propozycję Urząd… Według treści przygotowanej przez Departament Prawno Legislacyjny a podpisanej przez osobę z kierownictwa ULC nie było mowy o umorzeniu, ponieważ pilot wykonujący lot był w oczach ULC niereformowalnym przestępcą. Prokurator musiał wnieść akt oskarżenia (znowu pragmatyzm). Dodatkowo wchodził element, który był śmieszny w swoim absurdzie – Prezes ULC starał się o uznanie go za pokrzywdzonego rzekomym przestępstwem polegającym na lataniu poniżej 2000 m nad Warszawą. Oczywiście sądy nie podzielały poczucia humoru Prezesa ULC. Natomiast zaangażowanie Urzędu Lotnictwa Cywilnego było godne podziwu.
Co na to sądy?
Sprawy trafiały więc do sądów karnych, gdzie sędziowie po niezbyt długich postępowaniach zaczęli wydawać orzeczenia. Były to albo wyroki uniewinniające albo postanowienia umarzające postępowanie. Dla niewtajemniczonych – umorzenie postępowania to jego zakończenie bez konieczności przeprowadzania całej rozprawy ze względu na brak podstaw do wniesienia aktu oskarżenia. W bardziej zrozumiałym języku jest to najbardziej kompromitująca dla prokuratora sytuacja, ponieważ sąd już na wstępie uznaje, że nie było najmniejszej podstawy, żeby narażać budżet na koszt prowadzenia postępowania a pilota na wątpliwą przyjemność bycia oskarżonym w procesie karnym
Wróćmy jeszcze na chwilę – postanowienie o umorzeniu kompromituje prokuratora. Ale czy w sprawie lotniczej, która wymaga dość specyficznej wiedzy, tym skompromitowanym jest tylko prokurator?
Uzasadnienia orzeczeń sądowych opierają się na następujących elementach:
- Krajowe przepisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2019 r. ustanawiające nakaz lotów nad m. st. Warszawa na wysokości minimalnej 2.000 metrów są sprzeczne z przepisami aktu prawnego wyższego rzędu, jakim jest rozporządzenie Komisji Europejskiej 923/2012 SERA.
- Użyte w przepisie karnym art. 212 ust. 1 lit 1 a) ustawy prawo lotnicze pojęcie „przepisy ruchu lotniczego” należy rozumieć tak, że obejmuje ono techniczne przepisy ruchu lotniczego, jakimi są normy i zalecenia Załącznika 2 do Konwencji Chicagowskiej, implementowane właśnie w przepisach rozporządzenia Komisji Europejskiej 923/2012 SERA. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w zakresie, w którym jest sprzeczne z SERA nie może być uznane za przepis dotyczący ruchu lotniczego a tym samym nie może być podstawą karania pilota.
Treść tych uzasadnień nie pozostawia żadnych wątpliwości co do stanu prawnego. Powoływanie się na przepis dotyczący 2000 m minimalnej wysokości lotu nad Warszawą było błędem i rażącym nadużyciem ze strony Prezesa ULC. Sądy wyjaśniły to jednoznacznie. I nie mówimy o jednym orzeczeniu a co najmniej 9, w tym 2 postanowienia Sądu Okręgowego w postępowaniach odwoławczych – te dwie sprawy są już prawomocnie osądzone. Jedno z postanowień dołączone na spodzie artykułu.
Nie ukrywam, że walczyliśmy w tych postępowaniach. Sam napisałem w sumie kilkadziesiąt stron pism wyjaśniających, uczestniczyłem w rozprawach, z resztą z mojego laptopa wyszła pierwsza argumentacja o niezgodności prawa krajowego z prawem UE w tym zakresie. Niezwykle pomocne były opinie prawne dr hab. Piotra Kasprzyka, niewątpliwego autorytetu w dziedzinie prawa lotniczego (a także wiceprezesa ULC w latach 2012-2014). Swoje duże cegiełki dołożyli praktycy – Tomek Siembida (też świetny prawnik) i Janusz Boczoń (zawodowy pilot, którego znajomość przepisów lotniczych przekracza zdolności wielu prawników). Ogromną robotę wykonał Paweł Korzec oraz AOPA Poland. Całe środowisko jednym głosem powtarzało, że ULC nie ma racji.
Niestety w relacjach z urzędem było to wołanie na puszczy. Nigdy nie zapomnę jak poprzedni Prezes Piotr Samson na spotkaniu w marcu 2024 r. stwierdził, że „dopóki on będzie Prezesem, nikt nie będzie latał nad Warszawą”. Nie zapomnę też determinacji Departamentu Prawno Legislacyjnego, który udowadniał nam wszystkim, że się mylimy, że bronimy przestępców a oni dbają o bezpieczeństwo. Nie zapomnę pism, nieraz na kilkanaście stron, gdzie prawnicy ULC udowadniali, że czarne jest białe a białe czarne i że przepisy krajowe mogą być ponad SERA.
Pytanie, czy tego czasu i energii nie można było przeznaczyć na prace nad poprawą jakości prawa?
Zastanawiam się jak teraz będzie wyglądał dalszy ciąg relacji ULC – środowisko. Ich poprawa jest możliwa. Potraktujmy ten problem jako szansę na nowe otwarcie. Bo wbrew twierdzeniom części urzędników, to urząd jest dla obywateli a nie odwrotnie.
Postanowienie Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, VI Wydziału Karnego - Odwoławczego:
Mikołaj Doskocz, radca prawny prowadzący Kancelarię Prawa Lotniczego – LATAJ LEGALNIE. Specjalizuje się w prawie lotniczym i obsłudze przedsiębiorców lotniczych. Prowadzi blog o prawie lotniczym www.latajlegalnie.com
Komentarze