Przejdź do treści
"Śmigła” kończą afgańską misję

"Śmigła" kończą afgańską misję

Powoli kończy się misja ISAF w Afganistanie. W niedzielę, 8 czerwca na wrocławskie lotnisko Strachowice przyleciały dwa ostatnie śmigłowce, które przez poprzednie sześć lat stanowiły zasadniczy element wsparcia polskiego kontyngentu.

Na wyposażenie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie pierwsze śmigłowce weszły w 2008 roku. Afgańską misją polskich żołnierzy dowodził wtedy gen. bryg. Grzegorz Buszka, a trzon kontyngentu stanowili żołnierze z 12 Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina. Ich wprowadzenie było następstwem decyzji o wzmocnieniu kontyngentu własnym elementem wsparcia lotniczego. Do struktury wprowadzono Samodzielną Grupę Powietrzno-Szturmową, którą obok personelu latającego i obsługi naziemnej stanowili żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Dzięki skierowaniu śmigłowców do Afganistanu polski kontyngent znacznie poprawił swoje możliwości bojowe i transportowe.

Na wyposażeniu kontyngentu występowały dwa rodzaje śmigłowców, transportowe Mi-17 oraz dysponujące bardzo dużą siłą ognia „latające czołgi” czyli bojowe Mi-24, wśród żołnierzy nazywane „hokejami”. Początkowo wszystkie maszyny stacjonowały w bazie Bagram. Po rozbudowie pasa startowego i zaplecza (m.in. hali remontowo-obsługowej i stojanek) wszystkie śmigłowce przebazowano do bazy Ghazni.

Od 2008 roku przez afgańską misję przeszły 24 „śmigła”, w tym jedenaście „siedemnastek” (Mi-17) oraz trzynaście bojowych Mi-24. Pięć z nich zakupionych zostało w ramach tzw. pakietu afgańskiego. W powietrzu łącznie spędziły ponad 16 tys. godzin wykonując loty w obszarze odpowiedzialności kontyngentu oraz na trasach m.in. do Sharany, Kabulu czy Bagram. Zapewniały transport, wsparcie z powietrza pododdziałom operującym na ziemi, prowadziły osłonę wojsk i konwojów, rozpoznanie i ewakuację. Były niezastąpione podczas operacji wojsk specjalnych. Podczas każdej zmiany transportowały tysiące pasażerów i dostarczały dziesiątki ton ładunków, ale to wsparcie żołnierzy operujących na lądzie dawało największą satysfakcję obsługom „śmigieł”.

Żadnymi słowami nie da się opisać radości żołnierzy, dla których dźwięk latających śmigieł przynosi pewność, że elitarnie wyszkoleni żołnierze zapewniają im pomoc – przekonywał gen. bryg. Bogdan Tworkowski – dowódca XI zmiany PKW Afganistan.

Wśród zadań o charakterze niebojowym warto wspomnieć zaangażowanie SGPSz w organizację wyborów prezydenckich i parlamentarnych. To dzięki polskim śmigłowcom możliwy był transport wyposażenia i przedstawicieli komisji wyborczych do nawet najbardziej oddalonych wiosek na terenie prowincji. Ciekawostką może być fakt, że oprócz transportowania żołnierzy na pokładach śmigłowców transportowane były także psy – czworonożni saperzy.

Za utrzymanie polskich śmigieł w ciągłej sprawności technicznej i gotowości do działania odpowiadał sztab ludzi wchodzących w skład Samodzielnej Grupy Powietrzno – Szturmowej (SGPSz) składający się z dowództwa, sztabu i specjalistycznych pododdziałów wspierających. Na terenie bazy funkcjonował wojskowy port lotniczy, który kierował ruchem lotniczym. Pion inżynieryjno-lotniczy zabezpieczał sprawność techniczną śmigłowców. Było to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie, gdyż warunki klimatyczne i wykonywanie misji lotniczych w ekstremalnych dla sprzętu obciążeniach powodowały znaczne zużycie maszyn. Personel latający i obsługę naziemną przez cały okres działalności SGPSz wystawiały na przemian 49 i 56 pułk śmigłowców bojowych (przeformowane następnie na 49 i 56 Bazę Lotniczą w ramach 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych). Wsparcia udzielali również piloci służący na co dzień w Siłach Powietrznych i Marynarce Wojennej. Bojowym komponentem SGPSz był szwadron, który brał udział w operacjach bojowych wspólnie z żołnierzami zgrupowań bojowych czy żołnierzy wojsk specjalnych. Funkcje zabezpieczające pełniły pluton dowodzenia i zabezpieczania.

Przed wylotem z Afganistanu śmigłowce, które powróciły właśnie do kraju, musiały zostać odpowiednio przygotowane przez techników pokładowych oraz specjalistów od załadunku i transportu. Najpierw zostały odkażone, następnie zdemontowano niektóre elementy śmigłowca (np. łopaty wirnikowe) oraz odpowiednio zabezpieczono osprzęt i wyposażenie przewożone w kabinie, m.in. przyrządy nawigacyjne. Po sporządzeniu dokumentacji wymaganej do transportu międzynarodowego tego typu ładunków i sprawdzeniu przez Żandarmerię Wojskową, śmigłowce ruszyły w drogę do Polski na pokładzie transportowca An – 124 Rusłan. W kraju, przed powrotem do służby, maszyny przejdą niezbędne i wymagane lotniczymi przepisami okresowe obsługi i trafią z powrotem na wyposażenie jednostek.

Tekst: Wydział Prasowy DO RSZ.
Zdjęcia: kpt. Leszek Radzik, st. chor. Waldemar Młynarczyk, Dominika Karasek, Grzegorz Schmidt.

FacebookTwitterWykop

Nasze strony