Przejdź do treści
Źródło artykułu

Niedzielna relacja Sebastiana Kawy z Chile

Po trzech dniach latania przyszedł czas na usprawnienie szybowców. Mnie zacierają się pedały. Cieknie zawór ze zbiornika ogonowego. Dzisiaj (niedziela) wybory w Chile i wszędzie jest pusto. Mamy możliwość latania, ale przyszedł czas odpocząć, ponaprawiać i ponaklejać co się jeszcze da. Pojawił się rano cirrus i ostudził nam zapał do latania. Niestety w Chile nie ma dobrej prognozy pogody. Na zachód nie ma stacji meteo na Pacyfiku i nie ma danych meteorologicznych przy tym kierunku wiatru, a on przeważa.

Wczoraj (sobota) przelecieliśmy 617 km. Zrobiliśmy sobie wspólny trening z Argentyńczykami i Chilijczykami. Startowaliśmy ze wspólnego startu, jak w GP i było to dla nas ułatwienie, bo mogliśmy polecieć za nimi. Start lotny o 14:40 a i tak przelecieliśmy 600 km. Carlos Roca wyciągnął nas daleko na północ 250km, do ostatniego punktu zwrotnego w bazie danych. Sam przyznał, że był tam tylko kilka razy w całej karierze. Powrót był bardzo szybki. Prędkości przy zboczu 160-200 non stop a do tego silna turbulencja. Z szybowcem nic się nie działo TAS sięgał momentami 250. Niestety przy takim lataniu nie ma szans na zrobienie dobrych zdjęć, natomiast kamera leżała sobie na tablicy przyrządów i śledziła Carlosa lecącego 20m wcześniej. Przekazałem zdjęcia Alexowi i może coś z nich zmontuje i zamieści. Ja nie mam możliwości nawet ich oglądać na swoim komputerze, który nie trawi plików HD. Ze zrobieniem filmu było by jeszcze trudniej.

Czytaj całość na stronie Szybowcowej Kadry Narodowej.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony