Przejdź do treści
Sebastian Kawa na Mistrzostwach Świata w Wyścigach Szybowcowych w Chile (fot. Sebastian Kawa/FB)
Źródło artykułu

Sebastian Kawa: Flagi w górę

Już w następnym dniu po zakończeniu Open Andes rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Wyścigach Szybowcowych.

Otwarły je dwa dni oficjalnego treningu. Niezbyt fortunnie bo z niewiadomych powodów Niemiec Kalmbach zderzył się ze zboczem przy prędkości ponad 200km/h. Na szczęście energię zderzenia przejeły drzewa. Szybowiec całkowicie zniszczony, ale pilot mimo poważnych uszkodzeń ciała przeżył katastrofę.

Sebastian nie latał w tym dniu gdyż konieczne było ukończenia szlifowania skrzydeł. W następnym dniu był tak obolały, że musiał zrezygnować z lotu.

Dzięki temu mogliśmy już razem dokończyć niezbędnych prac przy maszynie i już bez stresu, że jest jeszcze coś do poprawiewienia w szybowcu mogliśmy uczestniczyć w ceremonii otwarcia zawodów. Mimo pogodnego zachodu słońca piękne dotychczas  niebo nad Andami przykryła mglista zasłona przez, którą nie było w stanie przeniknąć ciepło naszej gwiazdy.

Wiatry też tłukły się hen nad Patagonią, więc w następnym dniu odwołano pierwszy wyścig, toteż z Litwinami udaliśmy się na San Cristobal, gdzie ulokowana jest impnująca figura Marii i roztacza się fantastyczny widok na miasto.Widać już, że ten kraj gościninych i przyjaznych ludzi przygotowyje się na spotkania z papieżem. Prognostycy przewidywali dzisiaj wczesny rozwój chmur, oraz burz wciskanych znad Amazonii.

Rozsiadły  się nad górami  już około 11-tej i tłumiły rozwój wznoszenia, że zaprzestano holowania szybowców.

Nie było to korzystne dla naszych pilotów, bo zamykali kolejkę do holowania. Na szczęścię uaktywniła się bryza a skraj gór nad Pacyfikiem wybronił się przed mokrym najazdem.

Sebastian natychmiast po wyholowaniu przykleił się do zbocza i doszedł do wyższych gór, nad którymi wcześniej startujący piloci osiodłali falę i wyszli ponad chmury. Natomiast Łukasz przeżywał katusze. Nie był w stanie wzbić się na wysokość linii startowej i szamotał się dramatycznie w pobliżu miejsca wyczepienia. Komin obudził sie dopiero wtedy, gdy wszyscy przedefilowali nad nim w drodze do linii startu.

Sebastian rozegrał tę partię szachów rozważnie. Nie ubrał się w szelki szlakowego, lecz spokojnie kontrolował poczynania czołówki. W odpowiednim momencie wyłapał dobry komin, który wynióśł go na wysokość gwarantującą wykorzystanie silnych prądów zboczowych w szczytowych partiach wysokiego pasma. Pociągnał za sobą Sebastiana Negel z Niemiec i Austriaka Wernera Amana.


Trasa pierwszego wyścigu

W plan trasy była pułapka. Na północnym krańcu obszaru lotów wkomponowano dziubek prowadzący pilotów z gór wzdłuż szerokiej doliny w kierunku Pacyfiku i powrotna wspinaczka ku wysokim górom do punktu położonego na północnym brzegu doliny. U wlotu do doliny wiatr był tak silny, że szybowce przemieszczały się z prędkością 25-30 km/h. Na szczęście będący na czele Sebastian znalazł na  trikowym zafalowanie, które przywiodło go nad chmurami do drugiego punktu zwrotnego i pozwoliło na osiagniecie znaczącej przewagi.

Powrót do gór był jazdą z predkością do 260 km/h. Świetnie znający te góry komentator kreował go już na zwycięzcę wyścigu, gdy osiągnął szczyt góry w pobliżu krańcowego punktu trasy. Miał tam pracować ”etatowy” bardzo mocny komin gwarantujący dolot do lotniska. Tymczasem zamiast 5-6 m/sek. było 10 razy mniej. Poszczęściło sie natomiast niemicko-austriackiem zespołowi, gdyż dłużej podpierała ich fala i w pobliżu punktu trafili mocny komin. Zdołali uciec około 15 km. Do Sebastiana dołączył Didier Haus i Giorgio Galetto, lecz ten pierwszy zgubił się w pościgu za Germanami.

Dystans 100 km okazał sie zbyt krótki na odrobienie strat do germańskiej pary, więc Sebastian musiał się zadowolić 3. miejscem a Giorgio czwartą pozycją. Ogromną niespodzianką jest zerowy dorobek wielkiego faworyta mistrzostw.

Rene Widal (pierwszy z lewej) przyleciał dopiero na dziesiątej pozycji, a premiowane jest tylko 9 pierwszych miejsc.

Tomasz


19 najlepszych pilotów z całego świata będzie rywalizowało do 20 stycznia podczas 8. edycji FAI Sailplane Grand Prix Final w Chile.

Pierwszy wyścig w Chile wygrał Sebastian Nägel (Niemcy) lecący na szybowcu Ventus 3T, drugą pozycję zajął Werner Amann (Austria) na szybowcu ASG 29. Trzecie miejsce należało wczoraj do Sebastiana Kawy.


Podium pierwszego wyścigu w Chile (fot. FAI SGP Series/Twitter)

Drugi reprezentujący Polskę pilot – Łukasz Wójcik – przyleciał wczoraj na metę jako szesnasty. Pełne wyniki pierwszego wyścigu można zobaczyć na stronie www.sgp.aero

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony