Sebastian Kawa: Chętnie się wstaje, gdy błękitny ranek
W dniach 10-21.04.2016 r. u naszych południowych sąsiadów w słowackiej Previdzy rozgrywany jest Flight Challenge Cup Gliding 2016. Zawodnicy Rywalizują w trzech klasach szybowców: w klasie Club A, w klasie Mixed oraz w klasie 15 metrowej. Poniżej relacja z kolejnego dnia zawodów.
"Sebastian, z nadmiaru energii, zbyt szybko wyprostował się pod półką przyczepy kempingowej i pogłębił sobie ranę głowy, której się nabawił przy ładowaniu szybowca do Prievidzy. Potem podczas testowaniu dwukołowej „wańki -wstańki” przytarł łapki na asfalcie, więc wygląda teraz jak bywalec Starej Karczmy w Jeleśni. Bezgradientowe siodło nad Europą środkową zafundowało nam ciepłą i przyzwoitą pogodę. Jednak duża wilgotność ziemi i powietrza dała trochę niespodzianek. Sebastianowi przypadło dziś miejsce na końcu kolejki, więc po wyholowaniu nad zamek w Bojnicach musiał się mocno starać, aby pod rozlazłymi już chmurami nabrać wysokości niezbędnej do przeskoczenia za Vtacznik. Dopiero tam była szansa na zdobycie wysokości niezbędnej do osiągnięcia linii startu ulokowanego po wschodniej stronie doliny rzeki Nitry. Znów koła o promieniu 25 km wyznaczały obszary nawrotów: pierwszy na Orawie, drugi niedaleko Trencina (gdzie żyła wesoła Katarina), a trzeci na południowym krańcu gór. Limit czasu lotu 3 godziny. Spacer, ale z urozmaiceniami.
Odlecieli samotrzeć z Karolem Staryszakiem i Adamem Czeladzkim. Wielka Farta była łaskawa, lecz struga wilgotniejszego powietrza, która już od rana formowała nad Czechami ławice chmur średnich, zafundowała deszczową przeszkodę sięgającą daleko na wschód poza Niżne Tatry. Trzeba było szukać przejścia za Małą Fatrę.
Chwilowe wyhamowanie, ale cała trójka bez większych kłopotów lecąc obok Tatr dotarła do krańca strefy za Jeziorem Orawskim.
Po nawrocie loteryjka pod rozlewającymi się chmurami, aż do granic TMA Pieszczany. Przy czeskiej granicy znaleźli bardzo potrzebne wznoszenie 4 m/sekundę, lecz znów trzeba było zwolnić, bo na południu była już inna, cieplejsza masa powietrza z bezchmurną pogodą i słabymi wznoszeniami. I tak to w tym szybowaniu… Zbyt wiele chmur to zwykle spore kłopoty, a pod pełnym słońcem piloci się pocą nie tylko z powodu przegrzania.
Precyzyjnie wyliczony dolot pozwolił na optymalne wykorzystanie limitu czasu lotu po trasie. Nie wszystkim się to udało, bo lot w bezchmurnym obszarze bez wznoszeń zmusił paru pilotów do zawrócenia ku chałupie i przekroczenia mety przed upływem 3 godzin. Wpływało to oczywiście na prędkość, bo w takim przypadku za czas lotu przyjmuje się określony w danym dniu minimalny czas wyścigu – dziś 3 godziny. Zgodny lot naszej trójki, zgodne i godne wyniki, więc po wczorajszej wpadce Sebastian poszybował w górę z 20 miejsca na 11- te. Wieczorne wypiętrzenie się chmur nad górami świadczy o zanikaniu warstwy inwersyjnej i spadku ciśnienia, toteż jutro może być znów mokro."
Tomasz
Patrz wyniki: www.soaringspot.com
Komentarze