Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Szkoda, że nie mamy turbinki

Niestety wczoraj szef lotniska nie zgodził się na nasze loty. Szkoda, bo pogoda była rewelacyjna. Niestety niewykorzystane okazje się mszczą i pomimo zwycięskiej walki z niesprawnościami różnych rzeczy latanie dzisiaj nie wynagradzało trudu.

Początkowo przykleiliśmy się do Green Wall, gdzie kolorowe dakronowe banany ćwiczą przed zawodami paralotniowymi w przyszłym tygodniu. (Ciekawe ilu w tej grupie kolegów z Polski) Staraliśmy się ich omijać i to praktycznie uniemożliwiało nam wykorzystywanie termiki. Polecieliśmy więc na zachód. Było bardzo słabo. Pomimo, że nad wierzchołkami wiatr o sile 200km/h kreślił piękne soczewki nie było możliwości wznieść się powyżej pewnej granicy. Na dole totalna cisza. Utknęliśmy na 3000m pod chmurami walcząc w anemicznych kominach. Nawet zbocza Annapurny w dolinie Jomson niewzruszone stały w mętnej ciszy. Górą wiatr przyniósł sporo zachmurzenia i termika zniknęła. Przydał by się malutki wirniczek w zasilaniu silnika który by pozwolił wznieść się wyżej. Polataliśy 5 godzin. Czego się nie robi dla sportu :) Myślę, że  zdjęcia wyjaśniają wszystko.

Plan na jutro: Pogoda nie zachęca. Musimy sobie kupić kompresor do zasilania tłoczni tlenu, uzupełnić tlen, zainstalować trzecią baterię. Gdy starczy czasu zmienimy jeszcze koło w szybowcu i naprawimy słuchawki… Latania nie odpuszczamy.

Więcej wpisów Sebastiana znajdziesz na jego blogu

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony