Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Kolejny pieszy zwiad

Bezczynność zabija,więc nie wolno się poddawać. Nasz szybowiec błądzi nadal gdzieś po Indiach a Sławek, który tyle trudu włożył w logistyczne przygotowanie wyprawy, nawet nie widział z bliska Himalajów. Nie widział, bo przez kilka dni deptał ścieżki w Katmandu wędrując między różnymi biurami, a niebo nad tą metropolią rzadko odsłania widok na okolicę. Ponieważ w ostatnich dniach zamglenia szczelnie wypełniały przedgórze Himalajów nie ucieszył także oczu pięknymi widokami jadąc wraz Krzyśkiem Stramą z Katmandu do Pokhary. Jet stream omiatający szczyty wyssał wczoraj mgły i niskie chmury przesłaniające panoramę, toteż udaliśmy się na wycieczkę do podnóża Annapurny i Fish Tail.

Początkowo asfaltową drogą, która od tej jaka łączy Żar z Żywcem różni się tylko w tych miejscach w których woda, lub osuwiska przerwały jej ciągłość. Dalej kolebaliśmy sie około 20 km prawdziwe górską drogą.

(…)

Przy spotkaniu samochodów na wąskich odcinkach trzeba wycofać się, lub przystanąć na skrawku ziemi nad przepaścią. Należy mieć dużą wiarę w to, że skiba podpierająca koła nie oberwie się pod ciężarem wozu i lepiej wtedy nie zerkać w dół. Na dodatek nasz terenowy indyjski wehikuł miał sprawny hamulec tylko w prawym przednim kole, więc przy hamowaniu na asfalcie zawsze trochę trawersowaliśmy.  Zostawała nadzieja, że kierowca jeździ już długo takim samochodem i przy powrocie poradzi sobie z siłami grawitacji przez hamowanie silnikiem. Trakt kończy się przy grupce kamiennych chat przytulonych do pociętego tarasami stoku.

(…)

Powyżej opublikowaliśmy fragment tekstu, artykuł w całości przeczytasz na blogu Sebastiana Kawy

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony