Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rzeczniczka SG ostrzega: żarty o bombie mogą skończyć się ewakuacją lotniska, odwołaniem lotu i zarzutami karnymi

Żarty dotyczące bezpieczeństwa np. o bombie w plecaku, mogą się skończyć nie tylko poniesieniem kosztów ewakuacji portu lotniczego i odwołania lotu, ale także zarzutami karnymi. Za fałszywe alarmy grozi nawet do 8 lat więzienia - przestrzega rzeczniczka SG por. Anna Michalska.

Michalska poinformowała, że w okresie letnim wzrasta liczba interwencji związanych z żartami o bombie w bagażu, czy pozostawieniem na lotnisku bagażu bez opieki. Rośnie też liczba incydentów na pokładach samolotów.

Od początku stycznia w terminalach i na terenach przyległych do lotnisk oraz na pokładach samolotów Straż Graniczna interweniowała 279 razy: 121 razy w samolotach, 158 w terminalach i wokół lotnisk. Funkcjonariusze SG wystawili 32 mandaty karne na kwotę prawie 31 tys. zł.

"Nasi funkcjonariusze w trosce o bezpieczeństwo, konieczność zapewnienia ochrony lotów oraz porządku na lotnisku, mają obowiązek potraktować poważnie wszelkiego rodzaju zgłoszenia nie tylko o podłożeniu bomby na terenie portu lotniczego, ale również wszelkiego rodzaju żarty, które dotyczą posiadania przez podróżnych w bagażu materiałów i przedmiotów niebezpiecznych" - przekazała Michalska i dodała, że w ostatnim czasie osób żartujących o bombie w plecaku jest więcej.

"To zwykle osoby pod wpływem alkoholu, które piły np. ze względu na strach przed lataniem. Ostatnio takie rozrabiające grupy to uczestnicy organizowanych za granicą tzw. wieczorów kawalerskich" - mówiła rzeczniczka SG.

Ostrzegła, że konsekwencją wybryków może być nałożenie mandatu karnego, utrata biletu lotniczego, zatrzymanie, a nawet zarzuty prokuratorskie. Michalska przypomniała również, że zabrania się wnoszenia na teren lotniska - bez stosownego zezwolenia - broni i materiałów niebezpiecznych lub innych przedmiotów, mogących stanowić zagrożenie np.: kastetów, pałek czy noży.

"W razie stwierdzenia posiadania takiego przedmiotu, jego właściciel musi liczyć się ze stanowczą reakcją funkcjonariuszy Straży Granicznej" - podkreśliła Michalska.

Przypomniała, że pozostawiony bez opieki bagaż również traktowany jest jako potencjalne zagrożenie i wiąże się to także ze wszczęciem odpowiednich procedur bezpieczeństwa. "Bagaż bez nadzoru zawsze oznacza kłopoty nie tylko takie jak opóźnienia w komunikacji lotniczej, ale również sankcje w postaci mandatu karnego" - powiedziała.

Rzeczniczka SG dodała, że od początku roku pirotechnicy Straży Granicznej 238 razy podejmowali działania na lotniskach w związku z pozostawionymi bez opieki bagażami i nałożyli w związku z tym 82 grzywny w drodze mandatu karnego na podróżnych na kwotę 21 tys. zł.

"Każdy pozostawiony bez nadzoru bagaż to konieczność wprowadzenia odpowiednich procedur. W pierwszej kolejności przez lotniskową rozgłośnię przywoływany jest właściciel bagażu. Jeśli się nie zgłosi, zabezpiecza się miejsce, w którym znajduje się podejrzana walizka, czyli wyznacza się strefę bezpieczeństwa, a z rejonu zagrożenia ewakuuje się osoby postronne. Następnie, funkcjonariusze SG - pirotechnicy - przeprowadzają rozpoznanie pirotechniczne przy użyciu specjalistycznego sprzętu i z pomocą psa służbowego, szkolonego do wykrywania materiałów wybuchowych" - wyliczyła.

Zaznaczyła, że w razie braku całkowitej pewności, że bagaż nie stanowi zagrożenia, pirotechnicy neutralizują go za pomocą działka wodnego, co oznacza zniszczenie walizki wraz z zawartością. "Tego typu interwencje powodują zazwyczaj poważne utrudnienia, są czasochłonne i często kosztowne" - powiedziała Michalska.

Zaapelowała, aby przebywając na lotnisku pamiętać o rozwadze i wykonywaniu poleceń służb i pracowników obsługi lotniska. "Pozwoli to uniknąć opóźnień, utrudnień i niepotrzebnych problemów w drodze na upragnione wakacje, a także sankcji karnych w postaci mandatu" - dodała rzeczniczka SG. (PAP)

autor: Marcin Chomiuk

mchom/ apiech/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony