Przejdź do treści
Źródło artykułu

Konferencja bezpieczeństwa EASA

W Rzymie trwa dwudniowa konferencja zorganizowana przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego poświęcona zmianom w obszarze lotnictwa ogólnego. Pod hasłem Simpler, lighter, better zorganizowano dziesięć paneli dyskusyjnych poświęconych różnym zagadnieniom od ogólnych do szczegółowych – wszystkich z interesującego obszaru.

Zaprezentowane zostały dotychczasowe osiągnięcia procesu prowadzonego od roku 2012. Działania energicznie wspierane przez nowego dyrektora EASA Patryca Key już owocują min. rozszerzeniem możliwości szkolenia poza ośrodkami ATO. Na razie jest to przedłużenie okresu przejściowego na okres trzech lat, ale na tym sprawy mają się nie zakończyć i EASA zdecydowanie zapowiada dalsze rozluźnienie regulacji w tym zakresie. Potwierdzono możliwość rzadszego audytowanie ośrodków ATO, o ile wewnętrzne systemy bezpieczeństwa będą funkcjonować poprawnie i efektywnie. Do czasu podjęcia końcowych decyzji czasowo będzie można przeprowadzić proces uznania licencji wydanych poza terenem UE.

Nowością jest zatwierdzenie NPA dotyczącego zmian standardowych. W najbliższych miesiącach może się okazać, że wprowadzenie modyfikacji mających wpływ na bezpieczeństwo będzie znacznie łatwiejsze. Będzie to dotyczyć takich rozwiązań jak sygnalizacja przeciągnięcia, nowoczesne radiostacje itd., itd.

Prowadzone są prace nad zmianą do Part NCO, rozluźniającą wymaganie dotyczące szkolenia pilotów latających prywatnie w zakresie DGR-ów.

Na razie nie udało się wprowadzić jednego zbiorczego certyfikatu dla firm, które np. posiadają certyfikaty DAO, POA, CAMO i AMO. Okazało się, że nadzory narodowe storpedowały to rozwiązanie. Przedstawiciele EASA twierdzą, że temat nie został zamknięty i powróci na agendę.

Podczas poszczególnych sesji oraz podczas dyskusji padały bardzo poważne uwagi dotyczące bezpieczeństwa i problemów całej branży. W zeszłym roku w Europie w wypadkach GA zginęło 250 osób, mniej więcej tyle samo ile w wypadkach podczas jazdy konnej. W tym samym roku w USA w tym samych obszarze zginęło dwa razy więcej osób, co należy uznać za sukces, ale dane przeniesione na liczbę wylatanych godzin ukazują, że w Europie giniemy dwa razy częściej. To już jest bardzo niepokojące. Okazuje się, że decydujący wpływ na to ma oczywiście cena paliwa lotniczego, ale nie tylko. Kilkunastu mówców podkreślało, że najpoważniejszym problemem jest utrata kontroli nad statkiem powietrznym. Prostym wnioskiem z tego była kwestia szeroko rozumianych kwalifikacji personelu lotniczego, szkolenia prowadzonego już po uzyskaniu licencji i oczywiście kultury bezpieczeństwa.

Na rynku niezbędna jest liberalizacja, ale zarówno nadzory lotnicze jak i samo środowisko muszą się zmienić. Wygląda na to, że zarówno EASA jak i szeroko rozumiana branża GA zaczynają osiągać konsensus, a na pewno współpracują. W zakresie zmian pojawiła się chyba pierwsza jaskółka. EASA stworzyła zespół ekspertów, którzy są odpowiedzialni za to, aby żadna zmiana w przepisach nie została wdrożona bez uzyskania kompetentnej i wiarygodnej opinii środowiska. Prowadzone są prace nad przepisami CS-23, które znacząco zmienią wymagania certyfikacji samolotów GA.

Szereg razy podniesiono kwestię prowadzenia nadzoru przez wyspecjalizowane organizacje. Dobrym przykładem jest tu brytyjskie stowarzyszenie balonowe, które od wielu lat znakomicie zarządza całym fragmentem rynku lotniczego i jednocześnie może się pochwalić brakiem wypadków z efektem śmiertelnym za okres ostatnich czterech dekad. Innymi przykładami są oczywiście stowarzyszenia nadzorujące lotnictwo ultralekkie. Ponieważ ULC był na konferencji reprezentowany, można spodziewać się przyśpieszenia prac na ten temat.

Potrzebne jest rozszerzenie spojrzenia na bezpieczeństwo z dotychczas wymaganego zapewnienia zgodności na szeroko rozumiane analizy ryzyka. To oznacza jednak potrzebę reorganizacji nadzorów i elastyczność podmiotów, które będą musiały być w stanie takie analizy prowadzić. Równolegle nadzory lotnicze będą musiały same prowadzić analizy bezpieczeństwa i jego oceny bezpieczeństwa, co dla wielu organizacji w UE będzie oznaczało konieczność rozszerzenia kwalifikacji zatrudnianego personelu. Niepodjęcie tego typu działań będzie oznaczać stagnację i cofanie się w stosunku do innych państw.

Skomplikowanie dzisiejszych przepisów powoduje, że piloci często nie są w stanie pamiętać wszystkich dotyczących ograniczeń, ale nie zmienia to postaci rzeczy, że w ostatnich latach nastąpiło rozluźnienie i nawet w Wielkiej Brytanii obserwuje się przypadki świadomego lekceważenia przepisów, co jeszcze dekadę temu było trudne do pomyślenia. Ignorancja i arogancja zaczynają być niestety coraz częściej obserwowanymi zjawiskami.

Jedno z chyba najważniejszych stwierdzeń padło z ust szefa nadzoru szwajcarskiego, który zwrócił uwagę, że twórcy regulacji muszą się skupić na celach, aby odpowiadały potrzebom, dla których są tworzone. Zdaje się, że taką formułę powinni zawiesić sobie nad biurkiem wszyscy, którzy są angażowani w proces legislacyjny.

Kilkanaście ostatnich lat „przykręcania śruby” lotnictwu lekkiemu kosztowało Europę około 33 tysięcy miejsc pracy.

Konferencja, mimo że potrwa jeszcze kilka godzin może zostać uznana za bardzo poważny krok do przodu. Nie zmienia to postaci rzeczy, że do zrobienia jest jeszcze bardzo wiele. Dotyczy to również nas nad Wisłą. Na konferencji było tylko pięciu Polaków, z tego dwóch z ULC. Nie ma tu żadnej większej szkoły lotniczej, ośrodka obsługowego lub przedstawiciela Aeroklubów. W ten sposób wszystkie decyzje zostaną podjęte bez nas, a my będziemy mogli tylko narzekać. 

Ryszard Jaxa-Małachowski

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony