Przejdź do treści
Źródło artykułu

Aero 2018 Friedrichshafen - podsumowanie

We Friedrichshafen dobiegły końca targi lotnictwa ogólnego AERO 2018. Impreza, która jest organizowana corocznie, tym razem zgromadziła ponad 600 wystawców z niemal całego świata w tym kilkunastu z Polski. Wystawa koncentrowała się na zagadnieniach lotnictwa lekkiego i ultralekkiego, ale w tym roku tematami przewodnimi były nowoczesna elektronika, bezpilotowce i statki powietrzne z napędem elektrycznym.

W odróżnieniu od standardowych pokazów, w czasie Aero nie odbywają się prezentacje w powietrzu, choć na pobliskim lotnisku można zobaczyć wiele z wystawianych w halach maszyn w czasie zwykłych operacji. Jedną z atrakcji były loty sterowcem. Firma Deutsche Zeppelin-Reederei oferowała zainteresowanym przelot swoim Zeppelin NT. Półgodzinna wycieczka po okolicach Friedrichshafen kosztowała 250 Euro.


Bardzo obleganym stoiskiem polskiej firmy było to należące do IDE-Fly z Wrocławia, która oferuje odzież i akcesoria lotnicze. Największym zainteresowaniem cieszyły się oczywiście kombinezony lotnicze. Czas pokaże, ale przedstawiciele firmy byli bardzo zadowoleni z dotychczasowych rezultatów. Ponieważ na Aero było kilkunastu wystawców z tej grupy, to można było porównać jakości i materiały kombinezonów, kurtek itd. W tej klasyfikacji polskie produkty w żadnej mierze nie ustępowały konkurencji, a nawet przewyższały je jakością. 


Stare, ale jare. W strefie otwartej był wystawiony na sprzedaż szybowiec Pirat za 3800 Euro (szybowiec z roku 1972 z numerem seryjnym 2587. Do szybowca właściciel dorzucał jeszcze samodzielnie zbudowaną przyczepkę. Niestety brak było informacji o ARC i ubezpieczeniu.


Niewątpliwą nowością, choć widywany był tam wcześniej, był odrzutowiec biznesowy Pilatus 24, który w grudniu 2017 roku uzyskał wreszcie certyfikat EASA. Szwajcarzy bardzo tym się chwalą i wreszcie mogą przystąpić do sprzedaży nowego produktu. Na obu bokach kadłuba można było zobaczyć specjalną grafikę przypominającą nieco urzędową pieczęć i informującą, że samolot uzyskał certyfikat 17 grudnia ubiegłego roku.


Na Aero 2018 można było także obejrzeć latającą wannę i się nawet do niej przymierzyć. Sam pojazd został zbudowany w bardzo krótkim czasie. Proste elementy, proste łączenia, sześć silników elektrycznych napędzających po jednym śmigle o średnicy ok 45 cm i system sterowania bazujący na zwykłym pulpicie modelarskim.


 



Wielki ptak

W ramach pokazów w hali głównej, gdzie zorganizowano centrum wystawcze małych firm oferujących drony, o każdej pełnej godzinie można było oglądać latającego wielkiego gołębia. Dron o rozpiętości około dwóch metrów latał wokół hali bezpiecznie kontrolowany przez pilota stojącego na antresoli. Strat i lądowanie było typowo modelarskie czyli z ręki i do ręki. O wielkości świadczy zdjęcie pokazujące moment samego startu. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby gołąb nie latał dlatego, że machał skrzydłami tak jak prawdziwy ptak. Konstruktorzy zadali sobie bardzo wiele trudu i stworzyli układ mechaniczny pozwalający na odtworzenie kinematyki ruchu skrzydeł.


Junkers powraca
 
Odwiedzający Aero 2018 mogli natrafić na pełnowymiarowego Junkersa F-13 w konfiguracji z późnego okresu produkcji, czyli z gwiazdowym silnikiem i trapezowym usterzeniem pionowym. Na pierwszy rzut oka mogłaby to być replika, ale podwozie było zbyt nowoczesne, ponieważ tradycyjne amortyzatory gumowe zastąpiono amortyzatorami olejowo powietrznymi. Poza tym był to w całości samolot zbudowany od nowa i spełniający nowoczesne wymagania. Całość projektu zrealizowała firma Junkers Flugzwerke ze Szwajcarii, która uzyskała prawo do oryginalnej nazwy zakładów Junkers kierowana przez Dietera Marszecka. Samolot już uzyskał certyfikat szwajcarski i będzie budowany może nie seryjnie, ale na zamówienie dla każdego chcącego posiadać takie cacko i mogącego sobie na nie pozwolić.


Coś dziwnego, czyli śmigłowiec po nowemu
 
Kilka lat temu na Aero 2015 wystawiany był badawczy prototyp napędzany przez kilkanaście śmigieł. W tym roku podobną koncepcję przedstawiła francuska firma E.A.C. czyli Electric Aircraft Concept. Whisper, bo tak nazywa się prezentowany statek powietrzny, ma być oferowany do sprzedaży w 2020 roku. Będzie zabierał dwie osoby na odległość do 50 km w czasie 30 minut. Docelowo zasięg ma wynosić 100 km, a długotrwałość lotu wzrośnie do godziny.


Nowocześnie wyposażony (pełny glass cockpit), napędzany siedmioma silnikami elektrycznymi z pojedynczymi śmigłami śmigłowiec jest chyba na razie wizją, ale poczekamy i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Fokker Dr 1 anno domini 2018
 
W środku hali stał prawie gotowy trójpłatowy Fokker Dr 1. Samolot miał pokryte płaty i usterzenie, ale kadłub był jeszcze w stanie surowym. Całość wykonana była z dużą dbałością o szczegóły historyczne i bezpieczeństwo latania. Tym, którzy tego nie pamiętają przypomnę, że oryginalne Dr 1 miały niemiły zwyczaj tracenia górnego płata. Projekt polskiej Fundacji Złote Skrzydła, który ma latać jeszcze tego lata, powstaje na podstawie sprawdzonych planów i ma zapewnić pełne bezpieczeństwo. Całośc projektu jest stale monitorowana przez ULC, a sama replika jest klasyfikowany w kategorii specjalny.


Twister
 
Jednoosobowy samolot akrobacyjny Twister firmy Cilence Aircraft to oczywiście produkt. Ale dla jego producenta to prawdopodobnie bardzie przykład i potwierdzenie możliwości w zakresie projektowania, przygotowania produkcji i wykonywania produktów z kompozytów. Twistery są stale budowane i sprzedawane, min innymi dla zespołów akrobacyjnych jak i dla samodzielnych pilotów i może być dostarczony w postaci gotowej lub kit-u. Mimo zaledwie 80 konnego silnika, ważąc niepełne 450 kg może sobie pozwolić na wiele ewolucji.


Co to?
 
Wizja 9 osobowego samolotu firmy Eviation z Izraela. Start-up planuje uruchomienie produkcji samolotów pasażerskich o pojemności 6-9 miejsc. Siłą marketingową nowej konstrukcji mają być nowoczesność, ekologiczność i niskie koszty operacyjne na poziomie 0,1 USD/pasażeromilę. Zaletą ma być fakt użycia trzech niezależnych silników elektrycznych umieszczonych na końcówkach skrzydeł i w stożku ogonowym, które będą napędzały po jednym śmigle pchającym. Całość bryły jest bardzo opływowa dla zapewnienia niskiego oporu aerodynamicznego. Evian zaprasza do oglądania ich w Paryżu za rok, a na razie szuka partnera do realizacji swojego ambitnego projektu.


Aero AT-3R100 VFR-night
 
Mielecka firma Aero AT zaprezentowała nową wersję swego Aero AT-3 z wyposażeniem do lotów VFR-noc. W tej wersji na tablicy przyrządowej znajdziemy cztery nowoczesne wyświetlacze i zestaw przyrządów klasycznych, które back-up na wypadek kłopotów z elektroniką.


Atol chyba rzeczywiście startuje
 
Dwuosobowa amfibia firmy Atolaviation weszłą w fazę produkcji seryjnej. W chwili obecnej budowane jest sześć samolotów, z których dwa zostaną sprzedane na rynku wewnętrznym, trzy zostaną wyeksportowane, w tym jeden z nich aż do Australii. Atol rozpoczął swoją historię, jako kit złożony w firmie rodzinnej, który miał być potem fabrykowany na potrzeby lokalne. Na przestrzeni lat w wyniku prób i procesu certyfikacji samolot bardzo się zmienił. Podwozie jest chowane, ale wg zupełnie nowej koncepcji. Kółko ogonowe zostało przekonstruowane. Zmianie uległo mocowanie silnika, dodano powierzchnie stabilizujące na usterzeniu poziomym i wprowadzono bardzo dużo innych drobnych zmian. W efekcie Atol nie przypomina swojego poprzednika, ma poprawioną rasową sylwetkę i lepsze własności w powietrzu i na wodzie.


Samolot dla Jamesa Bonda

Nexth firmy AERO&TECH robi wrażenie swoja futurystycznością i na pewno pasowałby do któregoś z filmów o sławnym agencie. Kadłub z kompozytu węglowego o kształtach przypominających samoloty STELTH, chowane podwozie przednie, zbieżne skrzydła, które można złożyć chowając samolot do garaży, a pod maską Rotax 914 o mocy 100 KM. W środku dwa fotele, glass cockpit. Całość ma pędzić z prędkością 285 km/h, co przy zaangażowanej mocy silnika jest wynikiem więcej niż dobrym. 120 m rozbiegu sugeruje, że do startów i lądowań wystarczy nieco większe pastwisko, co dla agenta 007 może być poważnym atutem. NEXTH lata od 2012 r, ale nie ma jeszcze certyfikatu. Co będzie dalej zobaczymy za rok, jak pojawią się informacje o wynikach sprzedaży i portfolio zamówień.


Mustang wylądował
 
Ci którzy pamiętają kilka lat temu SW-51 70% replika sławnego Mustanga powstała w Krośnie. Na tegorocznym Aero samolot powrócił, choć niestety dopiero w piątek pod wieczór i część zwiedzających już go nie zobaczyła. Samolot jest bardzo ładny i wiernie odtworzony. Wykonano wierne kopie podziału blach i imitacje nitów. Różnice można zobaczyć w części nosowej, ponieważ kołpak i średnia śmigła w powodów konstrukcyjnych muszą odbiegać od przeskalowanego oryginału. Projekt „złapał" spore opóźnienia, coś co dręczy większość tego typu przedsięwzięć, ale w zeszłym miesiącu rozpoczęto wreszcie jego produkcję seryjną. Efekty zobaczyliśmy na wystawie.


Latający spodek powraca
 
Ci z naszych czytelników, którzy znają nieco lepiej historię lotnictwa pamiętają projekty z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, realizowane najpierw w Niemczech, a potem w Kanadzie i USA, które miały doprowadzić do budowy latającego spotka. Podobno Niemcom się udało, ale wyniki są skąpo udokumentowane. W projekt firmy Avro byli zaangażowani Polscy inżynierowie, którzy po zakończeniu II wojny światowej zdecydowali się pozostać na emigracji. Potem temat wracał już tylko w komiksach i na filmach SF. A tym czasem w 2018 roku na Aero zaprezentowano DISCOPTERSa. Projekt jest typowym start-up-em i za dwa lata ma zaowocować latającym prototypem. Maszyna napędzana dwoma silnikami o łącznej mocy 1000 MK i ma mieć możliwość pionowego startu i lądowania i przemieszczania się z prędkością ponad 400 km/h na odległość do 1000 km. Obiekt w tej wersji będzie zabierał 4-5 pasażerów. Większy napędzany trzema silnikami o średnicy około 15 m będzie zabierał do 9 pasażerów. W związku z powyższym pozostaje nam czekać do 2020 roku, to już tylko dwa lata. 
 

Taki kanister tylko nieco inny
 
Kwestia zabierania dodatkowego paliwa trapi świat lotniczy od zarania dziejów. Na początku 21 wieku jedną z możliwości jest elastyczny zbiornik zapasowy, który znajdzie się na wolnym miejscu w samolocie. Tego typu rozwiązania zwiększają ilość paliwa o 40 do 150 litrów i mogą być stosowane w zasadzie we wszystkim co lata od prostych motolotni począwszy. Australijczycy, którzy wystawiali się w Friedrichshafen poszli jednak dalej. Ich zbiorniki można montować w bagażnikach, a nawet w wolnych przestrzeniach w pływakach wodnosamolotów. Na stoisku można było zapoznać się ze różnymi opcjami proponowanych rozwiązań.


Zarobić na dziurze w kadłubie

Dla większości dziura w kadłubie to kłopot, ale nie dla krośnieńskiego EKOLOT-u. Polska firma wystawiła na Aero swojego KR-030 Topaz ze specjalnie przerobioną prawą dolną częścią kabiny, gdzie zamiast siedzenia i podłogi znajdują się dwa duże otwory. Przeznaczone one są do zamontowania aparatów fotogrametrycznych lub innego typu podobnego wyposażenia. Topaz przy swojej niskiej cenie zakupu i małych kosztach eksploatacyjnych może okazać się atrakcyjnym rozwiązaniem w stosunku do znacznie większych i bardziej skomplikowanych samolotów używanych dotychczas do tego celu. Wydaje się również możliwe znalezienie innych zastosowań np. podczas akcji lisy itp.


Po prostu ładny
 
Ładny samolot będzie dobrze latał. Niewątpliwie FX-1 InnovAviation jest ładny. Koncepcja samolotu nawiązuje do swoich poprzedników JetFox, które wyszły spode tej samej ręki Alfredo Di Cesare. Kompozytowy kadłub z silnikiem umieszczonym nad skrzydłem i kabiną prezentuje się bardzo elegancko. Metalowe skrzydła i usterzenia zbudowano tak, aby procesy technologiczne były jak najłatwiejsze i najtańsze, ale nie zaburzały całości bryły. Czarna farba na ogonie nie powinna nikogo mylić, to jest dural, a reszta kadłuba to kompozyt węglowy. Kabina jest bardzo przestronna. Podwozie niskie, ponieważ nie trzeba walczyć o prześwit dla śmigła, które jest wysoko ponad ziemią. Ot takie cacuszko z silnikiem o mocy 100 KM, którym z prędkością 200 km/h można polatać przez 4,5 godziny.


Borey z Samary
 
Samara to miasto zasłużone dla historii lotnictwa rosyjskiego. Zmiany polityczne i ekonomiczne spowodowały proces nieco podobny do tego, który można było zobaczyć w naszym rodzimym Mielcu, gdzie jak grzyby po deszczy wyrosły liczne firmy lotnicze korzystające z nagromadzonego przez lata kapitału ludzkiego. Wystawca – AeroWolga – ma za sobą kilka innych projektów, a przede wszystkim dwusilnikowego LA-8. Wystawiany we Friedrichshafen Borey celuje w dość wąską lukę dwuosobowych amfibii. Ma dość standardowo umieszczony silnik ponad skrzydłem, ale skrzydło jest oparte na pylonie, co powoduje, że jest to wysoki górnopłat, albo tzw. parasol – rozwiązanie dziś rzadko stosowane. Podwozie z goleniami sprężystymi jest obracane, aby zapewnić bezpieczeństwo podczas operacji na wodzie i umożliwić samodzielne wyjeżdżanie i wjeżdżanie do wody oraz oczywiście operacje z pasów naziemnych. Przestronna kabina jest wyposażona w nowoczesną elektroniczną awionikę. Jako napęd przewidziano silniki o mocy od 100 do 140 KM. Choć na Aero mogliśmy oglądać prototyp, to samolot już lata i jego produkcja może rozpocząć się szybciej niżbyśmy się tego spodziewali.


Taki śmieszny bzyczek
 
Naprawdę bzyczy i to właśnie ten dźwięk spowodował, że zwróciłem na niego uwagę. W pierwszej chwili nie bardzo było go nawet widać, co zresztą potwierdzi załączone zdjęcie, bo jest bardzo mały. Nazywa się Flying Ants i na wystawie kosztował 35 Euro. Niewykluczone, że była to pierwsza większa prezentacja bo producent na swojej stronie internetowej jeszcze go nie umieścił.

Generalnie taki dron jest kwalifikowany jako kieszonkowy, ale tym co było najbardziej interesujące to nie wielkość i nie fakt, że samemu trzeba go złożyć (do it youself), ale sposób kontroli. Nie było typowej konsoli, ani komórki, tylko coś wielkości małej myszki komputerowej, co pilot na zdjęciu trzyma w prawej ręce. Zmiana położenia dłoni powoduje zmianę kierunku lotu drona. Miłej zabawy.


To już była 26 edycja wystawy AERO. Jak informują organizatorzy, na targach swoje produkty oferowało 630 wystawców z 38 krajów świata, a wystawę odwiedziło 31 100 osób (przykładowo w 2016 było ich 30 800) z Europy, Azji, Oceanii i reszty świata.

Dyrektor generalny Messe Friedrichshafen, Klaus Wellmann powiedział: "AERO jest prawdopodobnie najważniejszym światowym spotkaniem biznesowym w lotnictwie ogólnym i tutaj właśnie odbywa się wiele premier produktów". Lider projektu AERO Roland Bosch, który podczas czterech dni projektu rozmawiał z wieloma wystawcami, stwierdził, że nastroje wśród nich były zdecydowanie optymistyczne.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony