Przejdź do treści
Źródło artykułu

Red Bull X-Alps: dotrzeć do Monako

Ścigali się przez dziewięć dni z rzędu. Nie spali prawie 24 godziny. Trasa oficjalnie liczy 1031 km w linii prostej, ale by przedrzeć się przez Alpy z Salzburga do Monako musieli pokonać ponad 2,5 tysiąca kilometrów. Mogli tego dokonać jedynie pieszo lub na paralotni.

Do mety Red Bull X-Alps 2013 dotarło już pięciu zawodników. Reszta ma czas do piątku w południe. W tej grupie jest Paweł Faron. Jedyny Polak startujący w najtrudniejszym rajdzie przygodowym świata znajduje się w rejonie masywu Mont Blanc. Do Monako ma ponad 300 km i walczy z pogarszającą się pogodą i narastającym zmęczeniem.

We wtorek bardzo wczesnym rankiem o drugie miejsce rywalizowali dwaj Francuzi. Dopiero popołudniu do mety dotarł czwarty zawodnik. Jon Chambers został pierwszym Brytyjczykiem, który ukończył ten morderczy rajd. Bardzo długo walczył z Francuzami. W poniedziałek popełnił jednak błąd i stracił cenne kilometry. Dodatkowo przegapił moment, w którym jego rywale zgłosili „nightpass” – nocny marsz, z którego każdy zawodnik może skorzystać tylko raz w ciągu wyścigu. Piąty na mecie usytuowanej na wzgórzach otaczających Monako zgłosił się Włoch Peter Gebhard. Tradycyjnie wszyscy wystartowali stamtąd na swoich paralotniach, aby lądując na wodach zatoki na Morzu Śródziemnym zwieńczyć swój olbrzymi sukces, jakim niewątpliwie jest samo ukończenie Red Bull X-Alps.



fot. Sebastian Marko

W środę wieczorem lub w czwartek rano na mecie spodziewani są Aaron Durogati (Włochy), Ferdinand Van Schelven (Holandia) i Martin Muller (Szwajcaria). Ten drugi wykonał wczoraj ryzykowny przelot nową trasą. "Spojrzałem na nią z kilkoma lokalnymi pilotami i pomyślałem: Czemu nie? Spróbujmy.” Van Schelven lecąc przez cały dzień skoczył o cztery pozycje. Miał doskonałe noszenia w granicach 4000 metrów. "Na sam koniec cały czas się wznosiłem. Leciałem na pełnej prędkości chcąc wylądować! Udało się dopiero na 10 minut przed końcem czasu.” – powiedział. W środę Holender walczy z Włochem. Jeśli Szwajcarski zegarmistrz – Muller – nie wymyśli czegoś by odrobić stratę, będzie musiał zadowolić się 8. miejscem.
 


fot. Sebastian Marko

Prognoza pogody zapowiada deszcze. W nocy z wtorku na środę możliwości nocnego marszu wykorzystali Max Fanderl (Kanada), Paul Guschlbauer (Austria) i Mike Küng (Austria).

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony