65 „odlotowych” dziewczyn i nowy rekord!
Amy Chmelecki poprowadziła 65 skydiverek po nowy rekord świata.
Nigdy nie masz gwarancji, że próba bicia jakiegoś rekordu na pewno się powiedzie, ale ostatnio udało się tego dokonać grupie 65 skydiverek z Amy Chmelecki na czele. Kobiety wyskoczyły z samolotów 6000 metrów nad pustynią w Arizonie, przy temperaturze -25 stopni Celsjusza i oficjalnie pobiły rekord świata w liczebności damskiej formacji pionowej. Oznacza to, że trzymając się za ręce, wszystkie leciały głowami w dół z olbrzymią prędkością.
Skydiverki trenowały i próbowały pobić rekord przez tydzień. Osiągnęły to podczas 16. skoku w niedzielny poranek. „Bicie rekordu świata nie jest łatwe” – powiedziała Chmelecki. „Właśnie dlatego to jest rekord świata. Nikt nam go nie da za darmo. Trzeba na niego ciężko pracować”.
Współpraca 65 kobiet zakończona sukcesem (fot. Alex Aimard-Satori Factory-Red Bull Content Pool)
Garść szczegółów
Kobiety z całego świata, reprezentujące 18 krajów, spotkały się w Eloy w ośrodku Skydive Arizona. Przez dwa lata przed podjęciem próby, organizatorzy tego przedsięwzięcia prowadzili obozy treningowe, podczas których wszystkie skoki kobiet były ćwiczeniami mającymi je do tego przygotować. W końcu nie chodziło tylko o wyskoczenie z samolotu i lot z głową w dół. Trzeba było zgrać wiele czynników. Na jedne ma się wpływ, na inne nie.
Pakowanie spadochronów (fot. Corinna Halloran/Red Bull Content Pool)
Kiedy już pojawiły się w Arizonie, żadna z nich nie miała gwarancji, że znajdzie się w rekordowym składzie. Do pomocy przy biciu rekordu zgłosiło się 90 spadochroniarek. Na końcu Chmelecki i jej team musiały zastosować gęste sito – jeden błąd i można się było pożegnać z byciem w głównym zespole.
Amy Chmelecki podczas odprawy z zespołem (fot. Corinna Halloran/Red Bull Content Pool)
Panie musiały zmierzyć się z wieloma przeciwnościami: prawie połamanymi nogami, niskimi temperaturami, turbulencjami, niedotlenieniem, kopnięciami w głowę, bólem zatok, wyczerpaniem, czasem i pogodą. Zwłaszcza te ostatnie sprawiły, że sukcesem zakończyła się próba przeprowadzona dopiero ostatniego dnia.
Teraz albo nigdy
Dziewczyny maszerują do samolotów (fot. Corinna Halloran/Red Bull Content Pool)
Kiedy rekord został w końcu pobity, było już wiadomo, że może nie być więcej okazji. Pogoda zmieniała się i presja czasu rosła. Kiedy słońce wzeszło nad góry, team wskoczył do samolotów, które wzbiły się wysoko w powietrze. Szczęśliwie, podczas 16. próby wszystko poszło dobrze.
Pamiątkowe zdjęcie po rekordowym skoku (fot. Corinna Halloran-Red Bull Content Pool)
„Leciałyśmy razem przez 8,5 sekundy” – opowiadała Chmelecki. „Nie mogłam widzieć co dzieje się za mną, ale przede mną wszystko wyglądało bardzo dobrze. Moja partnerka z naprzeciwka widziała co się dzieje za mną i cały czas się uśmiechała. Można wtedy poczuć te emocje, elektryzującą energię”. To był długi, ciężki, a czasami być może nawet frustrujący tydzień, który zakończył się wspaniałym rezultatem.
Komentarze