Przejdź do treści
Źródło artykułu

Red Bull Air Race: Z góry lepiej widać

Były mistrz świata Red Bull Air Race Mike Mangold w sezonie 2014 całą podniebną akcję podziwia ze swojego własnego miejsca na wieży.

Jako trener, sędzia i komentator, Mangold pomaga kształtować przyszłość Mistrzostw Świata. Udziela wskazówek wschodzącym gwiazdom startującym w Challenger Cup ze swojego, eksperckiego punktu widzenia. Spostrzeżeniami dzieli się także z nami.

Jako oczy i uszy Mistrzostw Świata Red Bull Air Race, nie mogliśmy nie zapytać Mike'a, jak on zapatruje się na nowe reguły obowiązujące w wyścigach i jakie wyzwania stoją przed dwunastką pilotów. Namówiliśmy go także, aby pokusił się o przewidywania co do przyszłych miejsc na podium.

Nowe reguły oznaczają, że piloci startują do nowego sezonu z podobnego poziomu. Za nami pierwsze zawody. Jak myślisz? Jakie są największe wyzwania z jakimi będą się oni zmagać w kolejnych wyścigach?

MM: Będą uczyli się obsługiwać nowości – ustandaryzowanego sprzętu – i tego jak zoptymalizować ich osiągi. Po pierwsze, takie same silniki są nowe dla wszystkich. Mają mniej mocy, większą masę, unikalne części oraz pewne ustawienia, których zmieniać nie wolno. Po drugie, ustandaryzowane śmigła są cięższe, mają ograniczone (niższe) obroty i przeciwwagę. Po trzecie mają do czynienia ze standardowym wydechem ograniczającym moc w stosunku do custom'owych rozwiązań, który dodatkowo wymaga modyfikacji przedziału silnika aby pasował i miał odpowiednią osłonę termiczną. Po czwarte to jedyne w swoim rodzaju elementy układu paliwowego, zaprojektowane specjalnie dla silników Thunderolt, których nie znają technicy zespołów – nie można ich też modyfikować. Jest tego więcej niż można by wymienić w ciągu dwóch minut.

Czy to oznacza, że nie do końca chodzi jedynie o umiejętności pilotów?

MM: Zespoły lub też technicy, którzy jako pierwsi zoptymalizują cały pakiet pod kątem swojego samolotu i techniki pilota, będą odnosić sukcesy w pierwszych wyścigach sezonu 2014. Jest w tym wszystkim także element szczęścia... Każdy z zespołów może mieć jeden z elementów zestawu, który sprawia im trudności, a może znajdzie się też taka ekipa, która wylosowała same najlepsze egzemplarze. Z całą pewnością, to jednak takie same zestawy, zatem innowacyjność i zachowanie swoich osiągnięć w tajemnicy może być kluczowe w stałym meldowaniu się na podium.

Na podium w Abu Dhabi po raz pierwszy znalazł się Pete McLeod. Kto jeszcze może wskoczyć na pudło?

MM: Bonhomme, Arch, McLeod, Hall, Lamb, Dolderer – spodziewam się, że ta szóstka stale będzie znajdować się w większości wyścigów. Trzy z teamów mają niezwykle naukowe podejście, techniczne i wielkie zaplecze na zewnątrz. Inne trzy to lotnicy polegający wyłącznie na doświadczeniu, zespoły mające skłonność do podejmowania ryzyka na podstawie tego jak czują samolot, bez korzystania z danych z komputera.

Czy przed drugim przystankiem w Rovinj w Chorwacji masz jakiekolwiek przeczucia, kto może zostać mistrzem świata w tym roku?

MM: W całej serii zwycięży zespół, któremu uda się wygrać trzy, może cztery pierwsze wyścigi i który nie zaliczy DNS-a ze względu na problem z mechaniką, jak Goulian w Abu Dhabi. Różnica punktowa pomiędzy pierwszym a drugim zawodnikiem jest duża. Jeśli jeden z zespołów zdoła osiągnąć 12-punktową przewagę, może być go trudno prześcignąć w ostatnich czterech lub mniej imprezach. Biorąc pod uwagę pecha, jaki może spotkać zespół w kwestii mechaniki lub jakichś kar, jest zbyt dużo zmiennych aby przewidzieć kto wygra całe Mistrzostwa. Po kolejnych dwóch lub trzech wyścigach będziemy mieli więcej danych aby z większą pewnością się na ten temat wypowiadać. Zapytajcie mnie o to wtedy.

Drugi przystanek Mistrzostw Świata Red Bull Air Race odbędzie się nad brzegiem Adriatyku w chorwackiej miejscowości Rovinj już 12 i 13 kwietnia 2014.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony