ZLOT-2012: doświadczenia i plany
O szkoleniu i upoważnieniu do bezpośredniej pracy na sprzęcie specjalistów służby inżynieryjno-lotniczej, o możliwościach eliminacji usterek zgłaszanych przez użytkowników śmigłowców W-3 i SW-4, o nowym systemie selekcji i szkolenia kandydatów na pilotów oraz koncepcji utworzenia władzy lotnictwa państwowego rozmawiali w Ośrodku Szkoleniowym Sił Powietrznych w Kiekrzu uczestnicy drugiego dnia kursu szkoleniowo-metodycznego ZLOT-2012.
W konferencji dowódczej kadry wszystkich jednostek lotniczych sił zbrojnych uczestniczyli zastępca szefa Sztabu Generalnego WP generał dywizji Anatol Wojtan, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Kądziołka, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Andrzej Hawryluk, dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych Ryszard Szczepanik oraz prezesi zakładów lotniczych – cywilnych i wojskowych.
Dowódca Sił Powietrznych generał broni pilot Lech Majewski ocenił, że rok 2012 jest dobry dla wojskowego lotnictwa. Udaje się utrzymać bezpieczeństwo i rytmikę szkolenia lotniczego. Umiejętności lotników i stosowane przez nich procedury zweryfikowały pozytywnie ćwiczenia krajowe i zagraniczne oraz misje. „Każdego dnia zbieramy nowe doświadczenia i wypracowujemy rekomendacje, jak metodycznie udoskonalać nasz system szkolenia”, wskazał dowódca. General Wojtan zachęcał zaś do wypracowywania wspólnych rozwiązań przez przedstawicieli lotnictwa wszystkich rodzajów sił zbrojnych oraz do przewidywania i identyfikowania zagrożeń dla bezpieczeństwa lotów, a nade wszystko do zapobiegania ich występowaniu. Zastępca szefa SG WP podkreślił znaczenie pełnego wdrożenia zaleceń powstałych po katastrofie smoleńskiej. Pogratulował lotnikom osiągnięć szkoleniowych i organizacyjnych.
Generał Majewski przedstawił ogólny plan rozwoju Sił Powietrznych na najbliższą dekadę. Zapowiedział między innymi szybkie zakończenie wdrażania systemu transmisji danych Link-16, wdrażanie nowych stacjonarnych i mobilnych trójwspółrzędnych stacji radiolokacyjnych. Potwierdził rezygnację z modernizacji i eksploatacji samolotów Su-22. Podtrzymał zamiar doposażenia MiG-29 - według przedstawiciela Wojskowych Zakładów Lotniczych numer 2 z Bydgoszczy modernizacja pierwszego przekazanego myśliwca z Mińska Mazowieckiego przebiega planowo i będzie on gotowy do oblotu 28 lutego 2013 roku. Dowódca SP wspomniał o zamiarze pozyskania pierwszych bezzałogowych samolotów rozpoznawczych lasy MALE w okolicy 2018 roku, śmigłowcach bojowego odzyskiwania personelu izolowanego (po 2018 roku) i o kompleksowej modernizacji wojsk obrony przeciwlotniczej, które nazwał „najbardziej niedoinwestowanym elementem systemu obrony powietrznej Polski”.
Odnosząc się do potrzeby posiadania samolotu transportowo-tankującego klasy MRTT powiedział, że analizowane są różne warianty pozyskania zdolności, od zamówienia usługi po przyłączenie się do inicjatyw sojuszniczych. Generał Majewski wspomniał też o śmigłowcach operacji specjalnych, samolocie rozpoznawczym, śmigłowcach do przewozu VIP, które docelowo (w latach 2019-2022) miałyby zastąpić W-3 Sokół, o samolocie szkolenia zaawansowanego AJT i innych projektach. Dowódca podkreślił, że rozwój Sił Powietrznych przekłada się na rosnące zdolności operacyjne pozostałych rodzajów sił zbrojnych oraz obronności państwa, w tym służb resortu spraw wewnętrznych i resortu spraw zagranicznych.
Generał dywizji pilot Sławomir Kałuziński, zastępca dowódcy SP- szef Szkolenia, omówił realizację zadań ustalonych na kursie ZLOT-2011. Jednym z priorytetów było unormowanie zasad doboru instruktorów lotniczych i nadawania im uprawnień oraz wprowadzenie zachęt motywujących do bycia instruktorem. Generał wskazał, że kadra Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej opracowała profil psychologiczny do badania kandydatów na instruktorów, a przepisy wprowadzające zachęty finansowe dla instruktorów są właśnie procedowane w resorcie obrony.
Generał Kałuziński zaapelował do obecnych na sali przedstawicieli zakładów produkcyjnych i remontowych, by zadbali o jakość swoich usług i produktów, bo gdy ona spada, negatywnie odbija się to na dostępności statków powietrznych do szkolenia, a tym samym rozbija jego rytmikę. „70 procent – to jest poziom dostępności, który jest pożądanym przez nas minimum”, ocenił.
Generał Kałuziński pochwalił współpracę Sił Powietrznych z Wojskowymi Zakładami Lotniczymi numer 2 SA w Bydgoszczy, jako wywiązującymi się z zobowiązań usługowych, zapewniających dostęp do części zamiennych do myśliwców MiG-29.
Natomiast dowódca Sił Powietrznych za „niesatysfakcjonujące” uznał działania na rzecz utrzymania wysokiej sprawności statków powietrznych podejmowane przez firmy ze Świdnika i Mielca. „Z polskimi produktami mamy pewne kłopoty” wskazał generał Majewski. Generał brygady pilot Dariusz Wroński, szef Wojsk Aeromobilnych Wojsk Lądowych, zaapelował wprost do przedstawicieli Agusty WSK-PZL Świdnik o radykalne działania na rzecz poprawy reputacji, jaką firma ma wśród wojskowych użytkowników. „Okres ochrony dla was, jako rodzimego producenta, się skończył”. Reprezentanci podlubelskiego przedsiębiorstwa obiecali podniesienie jakości firmowego serwisu i poprosili o czas na wdrożenie nowych pomysłów.
Pułkownik pilot Cezary Wasser, szef Szefostwa Ruchu Lotniczego SZ RP, przedstawił na ZLOCIE-2012 założenia jakie legły u podstaw koncepcji powołania polskiej władzy lotnictwa państwowego. Wskazał, że dziś wojskowi lotnicy sami opracowują dla siebie przepisy, wdrażają je, a następnie kontrolują ich wdrożenie. „Nie jest to właściwe”, ocenił. Military Aviation Authority ma być regulatorem i twórcą przepisów dla lotnictwa wojskowego oraz służb resortu spraw wewnętrznych - we współpracy z ULC i PAŻP. Instytucja ta wydawałaby certyfikaty i zaświadczenia. Został już powołany trójstronny zespół do wypracowania szczegółowej koncepcji MAA. Pułkownik Wasser wskazał, że teoretycznie możliwe wydaje się utworzenie MAA jako: cywilno-wojskowego Urzędu Lotnictwa, nowego departamentu w MON lub nowej oddzielnej instytucji.
Prezes ULC Piotr Kądziołka poparł tezy pułkownika Wassera. „Jest konieczne pań powołanie władzy lotnictwa państwowego. Dziś nie mamy ustawy o lotnictwie państwowym, nie wiemy – punktu widzenia prawnego – jak powinny być eksploatowane statki powietrzne lotnictwa państwowego, jak wyszkolony personel, jak wyposażone lotniska. Lotnictwo państwowe istnieje w pewnej próżni regulacyjnej. Skutek jest taki, że w razie katastrofy przed prokuratorem odpowiada ten, którego zastanie ona na stanowisku”. Generał Majewski też poparł koncepcję MAA. „Regulator zapewni nam przepisy kompatybilne z przepisami międzynarodowymi obowiązującymi lotnictwo cywilne, ale uwzględniające specyfikę zadań wojska. Będzie to kolejny element zbliżający nas do zbudowania systemu zapewnienia jakości w lotnictwie państwowym”, wyraził przekonanie.
Generał brygady pilot Włodzimierz Usarek, dowódca 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, przedstawił kolegom pilotom doświadczenia z tegorocznego udziału komponentu lotniczego w ćwiczeniach Distant Frontier i Red Flag na Alasce. Generał mówił o korzyściach z treningu w wydzielonej przestrzeni powietrznej o rozmiarach dochodzących do jednej trzeciej obszaru Polski, z trzema poligonami do użycia uzbrojenia, przeciwko eskadrze Agresorów i zintegrowanemu systemowi obrony przeciwlotniczej – prawdziwym i symulowanym systemom OPL. Generał ujawnił, że 80 procent „zestrzeleń” podczas ćwiczeń uzyskały właśnie naziemne środki OPL, a tylko 20 procent samoloty. „Ćwicząc na Alasce mieliśmy po raz pierwszy szansę użycia systemu AIDEWS w funkcji aktywnego zakłócania stacji radiolokacyjnych przeciwnika. Ta nowość dostarczyła pilotom ciekawych doświadczeń. AIDEWS ma potężną moc i jest skuteczny”.
Generał Usarek mówił też o innych doświadczeniach, nie do zdobycia w warunkach Polski. W kraju nie moglibyśmy latać w terenie wysokogórskim, trenować ataków z lotu koszącego w parach i kluczach. Przeszkoliliśmy pilotów z przeprogramowywania w trakcie lotu bomb precyzyjnych (JDAM) korygowanych sygnałem GPS, a techników z podwieszania bomb o dużym wagomiarze. Doświadczyliśmy pełni zalet zbiorników konforemnych – piloci nie musieli martwić się o kończące się paliwo, gdy stali w kolejce do lądowania lub często ustawiać się w kolejce do latającej cysterny. Przekonaliśmy się, ze F-22, które osłaniały formacje „Niebieskich”, faktycznie są nieuchwytne dla radarów. „Nasi lotnicy działali na Alasce jak na wojnie, w deficycie czasu. Amerykanie podpatrywali, jak sobie radzą. Poradzili sobie dobrze – w trzecim dniu ćwiczenia Distant Frontier zniszczyli wszystkie przeznaczone dla nich cele na poligonach”.
Misje w powietrzu podczas Red Flag trwały po 2,5-3 godziny; wymagały jednego tankowania, niekiedy dwóch tankowań w powietrzu. Na dwa dni latania piloci spędzali po 20 godzin na oprawach i briefingach. Wracając z misji w 60-80-samolotowej mieszanej formacji bardzo często byli ogromnie zmęczeni. Generał Usarek stwierdził, że w takich ćwiczeniach jak Red Flag czy Desert Hawk powinniśmy brać udział co najmniej raz na 5 lat. Pozwalają one nawiązać ciekawe znajomości – po pierwszym naszym Red Flag zainteresowani współpracą z nami są Niemcy z jednostki 74 JG Luftwaffe. Zapewne zaowocuje to wymianą eskadr – squadron exchange. Dowódca 2 SLT powiedział, że na bazie doświadczeń z udziału w Red Flag powinniśmy opracować i wprowadzić procedury dotyczące wylotów dużych komponentów lotniczych za granicę oraz zapewnić możliwość szkolenia pilotów w strefie oddziaływania zestawów obrony przeciwlotniczej oraz prowadzenia przez nich walki elektronicznej.
O wnioskach z udziału w Red Flag samolotu C-130E mówił też dowódca 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego pułkownik pilot Sławomir Żakowski. Z zadowoleniem odnotował, że transportowa maszyna spędziła w powietrzu bezawaryjnie 145 godzin – ku zaskoczeniu załogi. Piloci wysłani na manewry byli dobrze wyszkoleni, Agresorom udało się „zestrzelić” naszego Herculesa tylko raz, gdy nie miał już osłony i desantował żołnierzy, więc miał ograniczone możliwości obrony. Pułkownik Żakowski wskazał, że samoloty transportowe powinny też ćwiczyć misje w ugrupowaniach COMAO. Jak się dowiedzieliśmy, wkrótce na ćwiczenie Tactical Leadership Programme do Hiszpanii ma polecieć nasz C-295M z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Generał brygady pilot Jan Rajchel, rektor-komendant WSOSP, omówił nowy system selekcji kandydatów na podchorążych i szkolenia ich na pilotów. „Od tego roku akademickiego przeszliśmy z systemu edukacji przemiennej na system szkolenia ciągłego. Najpierw podchorążowie skończą 7-semestralne studia inżynierskie, w trakcie których wyszkolą się na symulatorach i cywilnych samolotach lub śmigłowcach, dopiero później zasiądą za sterami wojskowych statków powietrznych i zaliczą ciągłe kilkunastomiesięczne szkolenie, zakończone promocja oficerską”. General Rajchel zapowiedział, że podczas rozmów kwalifikacyjnych z kandydatami na podchorążych będą brane pod uwagę wyniki uzyskane podczas lotu w badawczym symulatorze lotu. Komendant WSOSP dał wyraz przekonaniu, że studia we WSOSP powinno zaczynać o 50 procent więcej kandydatów na oficerów niż jest prognozowanych wakatów dla podporuczników. Selekcja i rywalizacja podczas studiów spowodowałyby to, że do służby trafialiby najlepsi. Nie byłoby niemal automatycznej gwarancji, że podchorąży będzie podporucznikiem. „Szkoła nie powinna gwarantować miejsca pracy po studiach. To system droższy, ale korzystniejszy dla lotnictwa”, ocenił generał Rajchel.
Z dyskusji, która towarzyszyła temu punktowi konferencji wynika, że mało prawdopodobna jest dalsza rekrutacja do studium oficerskiego WSOSP – w charakterze kandydatów na pilotów – absolwentów wyższych uczelni cywilnych. Z zamawiania w „Szkole Orląt” takich oficerów wycofały się Siły Powietrze, a teraz w Kiekrzu generał Dariusz Wroński przyznał, że był zaskoczony informacją, iż AWUC-ów potrzebują Wojska Lądowe. „My preferujemy pilotów po jednolitych studiach wojskowych”, wskazał szef Wojsk Aeromobilnych WL, uczestniczący w ZLOT-2012.
Ppłk Artur Goławski
Komentarze