Wyzwania obrony powietrznej
Każdy widzi, strzela najlepszy. Tak będzie wyglądała sieciocentryczna obrona powietrzna oparta na systemach „Wisła” i „Narew” – mówił płk Michał Marciniak, pełnomocnik MON ds. pozyskania i wdrożenia do sił zbrojnych systemu „Wisła”, podczas II konferencji naukowej „Wyzwania i rozwój obrony powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej. Obronność RP XXI wieku”, którą zorganizowała Szkoła Orląt i ASzWoj.
Już po raz drugi Lotnicza Akademia Wojskowa z Dęblina, Akademia Sztuki Wojennej z Warszawy, a także Akademia Marynarki Wojennej z Gdyni, Akademia Wojsk Lądowych z Wrocławia, Wojskowa Akademia Techniczna z Warszawy, Inspektorat Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych, Polskie Lobby Przemysłowe, Warszawski Instytut Inicjatyw Strategicznych oraz Polska Agencja Kosmiczna, zorganizowały konferencję naukową poświęconą polskiej obronie powietrznej.
W spotkaniu pt. „Wyzwania i rozwój obrony powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej. Obronność RP XXI wieku”, która odbyła się 28–29 listopada, wzięli udział nie tylko przedstawiciele rodzimych pułków przeciwlotniczych, ale również jednostek operacyjnych, mających w swoich strukturach pododdziały opl, a także naukowcy, przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego oraz branżowi eksperci.
Konferencja podzielona została na pięć sesji panelowych. Pierwsza – o historii obrony powietrznej oraz obrony przeciwlotniczej, druga o strategii używania pododdziałów opl, trzecia poświęcona została nowoczesnym systemom uzbrojenia przeciwlotniczego i przeciwrakietowego, czwarta – wykorzystaniu kosmosu do obrony powietrznej, a piąta, ostatnia – czynnikowi ludzkiemu w systemie obrony powietrznej kraju, w tym procesom szkolenia żołnierzy.
Tematem, który przewijał się przez wszystkie wymienione sesje był czekający naszych przeciwlotników przełom technologiczny, jakim będzie wprowadzenie do służby zakupionych w marcu br. zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot, które mają nosić rodzimą nazwę „Wisła”. – To będzie nowa jakość dla całego systemu obrony powietrznej. Wprowadzenie Patriotów z systemem IBCS oznacza, że będzie on sieciocentryczny. Każdy system ogniowy będzie widział cele, a strzelać będzie najlepszy, czyli ten, który może nie tylko go zniszczyć, ale także uczynić to najbardziej ekonomicznie – wyjaśniał płk Michał Marciniak, pełnomocnik MON ds. pozyskania i wdrożenia do sił zbrojnych systemu „Wisła”, podkreślając, że właśnie ekonomika użycia jest największą siłą sieciocentrycznych Patriotów.
– Niewielkiego celu, na przykład drona, nie opłaca się niszczyć rakietą za kilka milionów dolarów. Do tego wystarczy rakieta niskokosztowa albo pocisk krótkiego zasięgu z „Narwi”. A system, który kupujemy będzie umożliwiał dowolny wybór środka ogniowego, którego chcemy użyć – komentował, dodając, że sieciocentryczność znacząco również zwiększa skuteczność całego krajowego systemu obrony powietrznej. – Obecnie używane systemy Patriot, bez systemu IBCS, gdy padnie im – mówiąc kolokwialnie radar – są wyłączone z użycia. Z IBCS to nie będzie miało znaczenia, bo bateria będzie zasilana informacjami z innych źródeł, z innych radarów różnych typów – dodał.
O tym, że źródłami danych dla Patriotów („Wisły”) powinny być krajowe radary, a nie tylko systemy rozpoznawcze kupione od Amerykanów, przekonywali uczestniczący w konferencji przedstawiciele polskiego przemysłu zbrojeniowego. – Opracowaliśmy od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku ponad pięćdziesiąt różnego typu radarów, które weszły do służby w polskiej armii. Były to technologie często unikalne i wyjątkowe. Nie inaczej jest z konstrukcjami, nad którymi obecnie pracujemy, czyli m.in. nad radarami pasywnymi łączącymi w sobie technologie PET i PCL. Uważam osobiście, że w najbliższej przyszłości radary pasywne wyprą z użycia radary aktywne – przekonywał Marek Borejko z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, dowodząc, że radary aktywne, które aby wykryć cel muszą wysłać sygnał elektromagnetyczny, można zlokalizować. A radar pasywny, który tylko „słucha” przestrzeni, nic nie emitując, jest praktycznie niemożliwy do wykrycia.
Innym tematem, który przewijał się przez wszystkie sesje panelowe, były strategiczne uwarunkowania użycia polskich wojsk przeciwlotniczych. – Musimy sobie to powiedzieć wprost. Nigdy nie będziemy mieli środków ogniowych, aby osłonić wszystkie obiekty strategiczne w kraju. Bo to niemożliwe. Takich obiektów jest od 300 do ponad 600, w zależności jaką przyjmie się metodologię obliczeń. Dlatego kluczowe będzie przyjęcie priorytetów, czego bronić, a czego nie – mówił ppłk dr Jacek Milewski z Akademii Sztuki Wojennej.
Ppłk dr Konrad Dobija podkreślał z kolei, że planując swoje działania obronne, w kontekście zagrożeń ze strony Rosji, musimy liczyć to, co niepoliczalne. – Generał Hodges, były głównodowodzący wojskami amerykańskimi w Europie, mówił, że nie ważne jest to, co jest obecnie w Obwodzie Kaliningradzkim, ile jednostek, ale to, co może tam zostać w każdej chwili przerzucone – mówił, dodając, że zasięgi broni, jaką dysponują Rosjanie są jednoznaczne. – W zasięgu jest każde lotnisko w Polsce, każdy strategiczny cel. Rakiety Iskander oficjalnie mają zasięg 500 km, a nieoficjalnie 700. Systemy przeciwlotnicze S-400 około 400 km – komentował.
„Polska Zbrojna” była patronem medialnym II konferencji naukowej „Wyzwania i rozwój obrony powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej. Obronność RP XXI wieku”
Krzysztof Wilewski
Komentarze