Przejdź do treści
Źródło artykułu

W kabinie pilotów były osoby spoza załogi. Wstępny raport ws. katastrofy

Na pokładzie Tu-154 nie doszło do pożaru, wybuchu ani awarii. Nie był to też zamach terrorystyczny, ale w kabinie pilotów w czasie lotu pojawiły się co najmniej dwie osoby spoza załogi. To wstępne wnioski ze śledztwa wyjaśniającego przyczyny katastrofy samolotu pod Smoleńskiem po rozszyfrowaniu zapisu tzw. czarnych skrzynek.

Do tej pory zidentyfikowano głos tylko jednej osoby, która w czasie lotu znajdowała się w kokpicie. Według PAP, które powołuje się na źródło znające kulisy badania okoliczności katastrofy należy on do gen. Andrzeja Błasika, dowódcy sił powietrznych. Drugi nadal jest rozpoznawany na podstawie nagrań dostarczonych przez polski rząd. Wcześniej "Gazeta Wyborcza" informowała, że może być to Mariusz Kazana, dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ, ale jego córka w Moskwie tego nie potwierdziła. Identyfikacja jest o tyle trudna, że drzwi do kabiny pilotów w czasie lotu były otwarte, co potęgowało szum na nagraniu zapisanym na czarnej skrzynce.

Tatiana Anodina, szefowa Międzypaństwowej Komisji Lotniczej (MAK), która wyjaśnia okoliczności katastrofy nie chciała zdradzić, na jaki temat toczyła się rozmowa w kokpicie.

Czy były to naciski na pilotów, aby lądowali w Smoleńsku? - Nie znam całego zapisu. Ale nie sądzę, żeby to miało wpływ decydujący na przyczynę - odpowiadał Edmund Klich, polski przedstawiciel w komisji. Jednak Tatiana Anodina niczego nie wykluczała. - Ma to duże znaczenie przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy - mówiła.

Nagrania z czarnych skrzynek utwierdziły śledczych, że na pokładzie Tu-154 nie wybuchł pożar, nie doszło do wybuchu czy awarii. - Silniki działały do momentu zderzenia z ziemią - podkreślała Tatiana Anodina. Nie był to też zamach terrorystyczny.

Czytaj całość artykułu na stronie tokfm.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony