Przejdź do treści
Źródło artykułu

Ucieczki pilotów wojskowych z PRL cz.1 - kilkadziesiąt sekund do wolności - jak Edward Pytko uciekał z Polski

Miał zaledwie 23 lata, a już był instruktorem w Oficerskiej Szkole Lotniczej nr 5 w Radomiu. Był też jednym z najmłodszych pilotów wojskowych, którzy podjęli próbę ucieczki samolotem na Zachód, jednym z niewielu, którym się nie udało, jedynym, na którym wykonano za to wyrok śmierci.

W celi śmierci na Mokotowie trzymał się twardo. „Próbowałem, pech, nie udało się — trzeba płacić” — mówił do współtowarzyszy więziennej niedoli. Słowa te zapamiętał Zygmunt Walter-Janke, komendant śląskiego okręgu Armii Krajowej. Więzień, który mówił o pechu, nazywał się Edward Pytko i stopień podporucznika lotnictwa. W celi spędził zaledwie kilka dni. Skazano go na karę śmierci za szpiegostwo. Wyrok wykonano 29 sierpnia 1952 roku o godzinie 19 w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Więźnia zabito strzałem w głowę.

Edward Pytko urodził się w 1929 roku w Wiewiórce (obecnie woj. Podkarpackie) w gminie Żyraków. W rodzinnej miejscowości ukończył Szkołę Powszechną, następnie kontynuował naukę w Gimnazjum Przemysłowo-Radiotechnicznym w Dzierżoniowie. Ukończył je w 1949 roku i zgłosił się na ochotnika do wojska. Trafił do Oficerskiej Szkoły Lotniczej nr 4 w Dęblinie, gdzie przechodził kurs pilotażu ogólnego, a następnie kurs pilotażu na samolotach myśliwskich. Był zdolnym lotnikiem, jego nazwisko niejednokrotnie pojawiało się w ówczesnej prasie, która stawiała go za wzór. Szkołę Lotniczą ukończył w 1951 roku, był absolwentem pierwszej promocji OSL nr 4. Został promowany na stopień chorążego – aktu promocji dokonał komendant uczelni płk obs. pil. Szczepan Ścibior.

Jako wyszkolony pilot dostał przydział do 3. Eskadry Pilotażu Bojowego nowo powołanej Oficerskiej Szkoły Lotniczej nr 5 w Radomiu. Służył na stanowisku pilota instruktora i szkolił młodych lotników. Po przebazowaniu eskadry na lotnisko w Izbicku (obecnie woj. opolskie) szkolił podchorążych z Radomia na samolotach Jak-9. Był rok 1952. Edward Pytko awansował do stopnia podporucznika.

Edward Pytko (fot. Instytut Pamięci Narodowej)

Młody pilot utrzymywał bliskie kontakty z rodziną. Regularnie pisywał do mamy i siostry. Ale jesienią 1952 roku korespondencja ustała. Obie kobiety wysłały więc kilka ponaglających listów z prośbą o kontakt, te jednak pozostały bez odpowiedzi. Przeczuwając, że mogło się stać coś złego, zadzwoniły do jednostki wojskowej, w której ostatnio stacjonował, tam jednak usłyszały, że wojsko nie wie, gdzie przebywa Edward. Jego siostra w listopadzie 1952 roku pojechała osobiście do jednostki, aby zapytać o losy brata. Od osoby zajmującej się sprawami personalnymi usłyszała, że to są sprawy wojskowe. Pomiędzy wersami padło sformułowanie, że przez jeden niewłaściwy lot można się narazić. Kobietę skierowano do Prokuratury Wojsk Lotniczych w Warszawie. Powiedziano jej, że Edward został skazany na karę śmierci za zdradę ojczyzny, wyrok już wykonano, a skazany został pochowany. Rodzinie nie ujawniono miejsca pochówku – przez wiele kolejnych lat nie mogli się dowiedzieć, co się dokładnie wydarzyło.

W całej tej historii istotna jest data (zbieg okoliczności?) 7 sierpnia 1952 roku. Tego dnia w mokotowskim więzieniu wykonano wyrok śmierci na Szczepanie Ścibiorze, komendancie dęblińskiej szkoły. Został aresztowany niemal rok wcześniej i skazany za szpiegostwo na rzecz wrogów Polski Ludowej. Czy Edward Pytko, były uczeń Ścibiora, wiedział o wyroku? Dziś tego nie rozstrzygniemy. Wiadomo natomiast, że tego dnia zdecydował, że zrealizuje kiełkujący od dawna plan ucieczki z Polski Ludowej.

Co go do tego skłoniło? Według rodziny, Pytko miał dostać rozkaz niezgodny z sumieniem. Na polecenie służb specjalnych miał śledzić kolegów pilotów i donosić na nich. Kategorycznie odmówił, choć zdawał sobie sprawę, że odmowa nie pozostanie bez konsekwencji. Aby ich uniknąć, wybrał ucieczkę na Zachód. Czekał tylko na dogodny moment i ten nadarzył się właśnie 7 sierpnia 1952 roku. Był wtedy na poligonie w Strzelcach Opolskich, gdzie szkolił młodych pilotów na myśliwcu Jak-9. Loty treningowe obserwowali oficerowie radzieccy. Pytko około godziny 15 poderwał samolot i skierował się na południe. Przez terytorium Czechosłowacji chciał dolecieć do Berlina Zachodniego. Natychmiast podjęto za nim pościg. Pilot usiłował zmylić goniące go myśliwce, kluczył w chmurach, w końcu zaczęło mu brakować paliwa. To zmusiło go do lądowania na najbliższym lotnisku, którym okazało się lotnisko Wiener Neustadt w Austrii, nieszczęśliwie położone w sowieckiej strefie okupacyjnej, zaledwie o dwie minuty lotu od strefy amerykańskiej. Tych dwóch minut właśnie zabrakło.

Jak-9 (fot. Muzeum Sił Powietrznych)

Pytkę natychmiast zatrzymano i przetransportowano do Polski. Był obwożony po garnizonach lotniczych, a tam wzgardzany i opluwany przez propagandzistów (wg ustnej relacji świadka wydarzeń, nieżyjącego już pilota Andrzeja Majewskiego). Został skazany na karę śmierci w procesie tzw. „kiblowym” na podstawie art. 90 kodeksu karnego Wojska Polskiego. Dwa lata wcześniej, 7 kwietnia 1950 r. na karę śmierci został skazany mjr Stanisław Skalski – jeden z najwybitniejszych polskich lotników czasów II wojny światowej, bohater bitwy o Anglię. Wyrok zapadł także po tak zwanym procesie „kiblowym”. „Kiedy zabierano mnie z celi, jadłem akurat zupę, a kiedy wróciłem po rozprawie, mogłem ją spokojnie dokończyć, była jeszcze ciepła” – opowiadał Skalski.

W celi śmierci por. Pytko siedział tylko kilka dni. Najwyższy Sąd Wojskowy na posiedzeniu w dniu 21 sierpnia 1952 roku nie uwzględnił skargi rewizyjnej i utrzymał wyrok w mocy. Bolesław Bierut, decyzją z 28 sierpnia 1952 roku, nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano dzień później.

Po nieudanej ucieczce represje dotknęły też oficerów i podoficerów z eskadry Ośrodka Szkolenia Lotniczego. Piętnastu z nich służby Informacji Wojskowej poddały dotkliwym represjom.

Edward Pytko został zrehabilitowany po 41 latach od wykonania na nim wyroku śmierci. Wniosek złożyła matka. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego postanowieniem z 31 sierpnia 1993 roku, uznał za nieważny wyrok z 18 sierpnia 1952 roku oraz postanowienie Najwyższego Sądu Wojskowego z 21 sierpnia 1952 roku. W uzasadnieniu stwierdzono: „z materiału dowodowego sprawy i wiedzy historycznej wynika, że czyn ppor. Edwarda Pytki był indywidualnym protestem przeciwko totalitarnym stosunkom społeczno-politycznym narzuconym wojsku przez władze komunistyczne i jednocześnie indywidualnym, desperackim działaniem na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Czyny tego rodzaju, jak popełniony przez ppor. Edwarda Pytkę, miały do końca istnienia polityczno-militarnej granicy między Wschodem i Zachodem zawsze polityczny charakter”. Matka Edwarda, Zofia Pytko zmarła pięć lat później.

Rok 2015. W kwaterze zwanej „Łączką” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie prace badawcze prowadziła ekipa dr. Krzysztofa Szwagrzyka z Instytutu Pamięci Narodowej. Badacze szukali szczątków ofiar stalinizmu, więźniów mokotowskiego więzienia, na których wykonano wyroki śmierci, a zwłoki zakopano w bezimiennych dołach. 1 marca, w Dniu Żołnierzy Wyklętych, podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim, dr Szwagrzyk ogłosił, że oto zidentyfikowano kolejnych zamordowanych. Wśród wykopanych szczątków były też te należące do ppor. Edwarda Pytki. Notę potwierdzającą identyfikację odebrała jego siostra – Maria Bogusława Białas.

Edward Pytko został uroczyście pochowany 27 września 2015 roku w Panteonie — Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

Do 1989 roku zbiegło 19 polskich pilotów wojskowych, którzy uprowadzili 12 maszyn. Pierwszym był najprawdopodobniej ppor. Arkadiusz Korobczyński z Samodzielnej Eskadry Lotniczej Marynarki Wojennej. W marcu 1949 roku, wykonując nad Bałtykiem lot treningowy Iłem-2, poleciał na północ i po kilkudziesięciu minutach wylądował na szwedzkiej wyspie Gotlandia. Większy rozgłos zyskała ucieczka por. Franciszka Jareckiego, pilota 28. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Słupsku, który 5 marca 1953 roku, czyli w dniu śmierci Stalina, porwał odrzutowego Miga-15 i poleciał na Bornholm. Jarecki dostał amerykańskie obywatelstwo, a Amerykanie dostęp do samolotu używanego przeciw ich maszynom w trwającej wówczas wojnie koreańskiej. Jareckiego polskie władze zaocznie skazały na śmierć.

Kolejnym uciekinierem był mjr Ryszard Obacz, szef wydziału pilotowania w Instytucie Naukowo-Badawczym Wojsk Lotniczych. Obacz w 1963 roku miał wykonać test lądowania nowego samolotu szkolno-treningowego TS-8 Bies na poniemieckiej autostradzie pod Goleniowem, niedaleko granicy z NRD.

Do wnętrza przemycił żonę i synów, a zamiast na autostradzie, wylądował — choć nie bez problemów — na Tempelhof w Berlinie. Rodzina Obaczów została przewieziona do Frankfurtu nad Menem, a pół roku później mieszkała już w USA.

Udanej ucieczki z PRL na samolotach Jak-18 dokonało aż 4 podchorążych z lotniska Ułęż w 1956r. Jak ona przebiegła przedstawimy w kolejnej części cyklu poświęconego ucieczkom pilotów wojskowych z PRL.

PS:
Bogdan Dzięcioł (95 l.) asesor sądowy, brał udział w wydaniu wyroku śmierci na Edwarda Pytkę. Po wielu latach został oskarżony m.in. o zbrodnię komunistyczną, ale jego proces nie może się rozpocząć. Ostatnią rozprawę w 2023 r. także odwołano.

Autor: dr Roman Kozłowski, adiunkt MSP

Literatura:
– miesięcznik „ Lotnictwo”, nr 1 i 2 z2021,
– Gazeta Wyborcza, Warszawa-Radom z 03.01.2019r. red. M. Rusek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony