Przejdź do treści
Źródło artykułu

Przez 10 lat z Portu Lotniczego Lublin skorzystało 2,8 mln pasażerów

17 grudnia minie dziesiąta rocznica działalności Portu Lotniczego Lublin. Dokładnie 10 lat temu na płycie lubelskiego lotniska wylądował pierwszy rejsowy samolot pasażerski irlandzkiego przewoźnika Ryanair, który zabrał pasażerów na podlondyńskie lotnisko Stansted. Od tego czasu z usług portu usług skorzystało ponad 2 800 000 pasażerów. Wykonano blisko 37 000 operacji lotniczych. O przeszłości, ale przed wszystkim pespektywach świdnickiego lotniska dziennikarze portalu Swidnik.pl rozmawiali z Andrzejem Hawrylukiem, prezesem zarządu portu.

– Port Lotniczy Lublin obchodzi 10-lecie istnienia. Jak podsumować minionych 10 lat?

– To był dobry czas dla Portu Lotniczego Lublin. Dobry czas w zmieniającej się rzeczywistości otaczającego nas świata. Dość powiedzieć, że gdybym odpowiadał na to pytanie dwa lata temu to powiedziałbym, że rozwijamy się dynamicznie i perspektywy rozwoju są bardzo dobre. Ale przyszła pandemia, lotniska zamarły, pasażerowie przestali latać i cała branża stanęła w obliczu niewyobrażalnej, jeszcze kilka lat temu, sytuacji. W tym roku wojna na Wschodzie. Dlatego jestem teraz stosunkowo ostrożny wobec dalekosiężnych planów, bo dzieją się obecnie rzeczy, których nie przewidzieli nawet najwięksi stratedzy. Faktem jest, że trudno by było sobie dzisiaj wyobrazić, żeby region lubelski nie miał lotniska. Bez wątpienia istnienie Portu Lotniczego zlikwidowało jedną z głównych barier komunikacyjnych, z jaką borykaliśmy się przez lata. Mówię tu o mieście i całym województwie. Trudno było się tutaj dostać. Przylecieć na wypoczynek, do pracy, umówić się na biznesowe spotkanie. Bez tej dostępności komunikacyjnej nie było mowy o dynamicznym rozwoju regionu. Dzięki lotnisku to się zmieniło. Jest po prostu łatwiej. Widać to po liczbie pasażerów, którą obecnie odprawiamy. W sierpniu tego roku była to największa liczba w historii 10 lat działalności PLL. Na lotnisku, tylko w tym miesiącu, obsłużyliśmy blisko 50 tys. pasażerów. To więcej niż mieszkańców ma Świdnik. Dotychczas łącznie wyleciało i przyleciało do nas blisko 3 mln osób. Dobrze wykorzystaliśmy też trudny dla branży czas pandemii. Udało nam się bowiem zdywersyfikować dochody lotniska, uruchamiając usługę cargo.

– Czy obecność portu lotniczego daje jedynie efekt marketingowy, świadcząc o tym, że Lubelszczyzna nie stanowi peryferii świata, ponieważ można dotrzeć tu samolotem, czy też przynosi regionowi namacalne korzyści?

– Na pewno fakt istnienia lotniska jest wykorzystywany marketingowo przez akcjonariuszy Portu Lotniczego Lublin i trudno się temu dziwić, bo to standardowo znakomite narzędzie promocji. Ale nie jest to reklama dla reklamy. Funkcjonowanie lotniska przynosi wymierne korzyści. Dzięki lotnisku, z Lublina i innych miast w województwie można szybko, wygodnie i co ważne, bezpiecznie dostać się bezpośrednio do szeregu miast w Europie, by wymienić tylko Londyn, Dublin, Oslo, Eindhoven, Mediolan. A pamiętajmy przecież, że przez te 10 lat samoloty z Lublina latały również do Rzymu, Sztokholmu, Glasgow, Monachium czy Frankfurtu. Dzisiaj, kiedy tuż za naszą granicą toczy się ta straszna wojna, warto przypomnieć, że mieliśmy z Lublina również połączenia do Kijowa czy Chersonia. Pokazuje to, że staraliśmy się łączyć nasz region z Europą we wszystkich kierunkach. Regularnie, co roku, z Portu Lotniczego Lublin, w ramach akcji „Wakacje”, uruchamiamy połączenia do popularnych wśród mieszkańców Lubelszczyzny turystycznych miejscowości nad Morzem Czarnym, Śródziemnym czy nad stale atrakcyjny polski Bałtyk. Dzięki istnieniu lotniska pojawili się w Lublinie, ale również i Świdniku, inwestorzy, którzy – jestem o tym przekonany, bo potwierdzają to badania – nigdy by się nie pojawili, gdyby nie dostępność komunikacyjna naszego regionu. Łatwiej jest też podróżować naszym przedsiębiorcom.

– Jaka jest kondycja finansowa portu i na ile determinuje ona sens jego istnienia?

– Lotnisko powstało przede wszystkim po to, by zlikwidować barierę komunikacyjną, o czym mówiłem wcześniej oraz stać się niezwykle ważną dźwignią rozwoju regionu. To nam się udało zrobić. Dlatego nie mierzyłbym naszego sukcesu w kategoriach finansowych, a raczej cywilizacyjnych.  Lotnisko oczywiście kosztuje. Głównie obsługa obligacji, które z pełną świadomością wyemitowano po to, by lotnisko w ogóle wybudować. Wiedzą o tym nasi akcjonariusze, którzy co roku wspierają nasze funkcjonowanie, za co jesteśmy im wszyscy wdzięczni. Proszę też pamiętać, że jesteśmy regionalnym portem lotniczym, w województwie, które nie należy do najbogatszych. Nie możemy konkurować z dużymi lotniskami w Krakowie, Gdańsku czy Katowicach, ale przez te ostatnie lata zaznaczyliśmy swoją obecność i potrzebę funkcjonowania na rynku lotniczym. Wraz ze wzrostem liczby pasażerów możemy poszerzać również ofertę handlową, co oczywiście, obok wzrostu atrakcyjności samego lotniska, przyczynia się do wzrostu przychodów z działalności pozalotniczej.

– Kto jest stroną decydującą w negocjacjach na temat kierunków połączeń lotniczych z PLL?

– Specjaliści pracujący w porcie analizują potrzeby mieszkańców regionu, biorąc pod uwagę nie tylko zgłaszane przez pasażerów nowe kierunki, ale także obserwując do jakich miejsc mieszkańcy Lubelszczyzny podróżują z innych lotnisk. Na tej podstawie tworzone są plany i dane służące potem do rozmów z przewoźnikami na temat nowych kierunków. Proszę pamiętać, że linia lotnicza uruchomi dane połączenie tylko wtedy, gdy będzie przekonana co do jego opłacalności. Ostatecznie to przewoźnik decyduje o wszelkich zmianach kierunków, zawieszeniach, zmianach terminów czy odwołaniach, niestety nie zawsze jest to zbieżne z naszymi oczekiwaniami. Trzeba o tym pamiętać, a nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Sam port lotniczy jest, mówiąc obrazowo, dworcem, który ma obsłużyć przylatujących i odlatujących pasażerów, ale nie jest celem podróży. Dlatego bardzo ważna jest promocja regionu, również za granicą,  w szczególności w miejscach, do których chcemy latać. Przylatujący turyści dają gwarancję wypełnienia samolotu w obie strony, a przy okazji zostawiają swoje pieniądze w naszym regionie.

– Jakie są perspektywiczne kierunki rozwoju portu?

– Moim zdaniem obiecujące. Patrzę z optymizmem na przyszłość spółki, choć działamy na bardzo konkurencyjnym rynku. Wierzę, że jakość obsługi pasażera, jaką oferujemy, dogodne połączenia i nowe destynacje, które będziemy ogłaszać oraz nowe segmenty: rozwijający się rynek cargo, obsługa samolotów biznesowych itp.,  przyniosą nam, naszym akcjonariuszom oraz a przede wszystkim naszym pasażerom dużo satysfakcji i zadowolenia. Stało się dokładnie tak, jak pisały dziesięć lat temu gazety, że w Świdniku powstał nowoczesny port lotniczy, który jest długo wyczekiwanym „oknem na świat”. I życzmy sobie wielu kolejnych wspaniałych jubileuszy.

Statystyki portu:

  • 2.800.000 pasażerów odprawionych w porcie od początku działalności
  • 35.000 operacji lotniczych wykonanych w porcie od początku działalności
  • 30.000 pasażerów odprawianych miesięcznie
  • plan na 2022 r.: obsłużenie 330.000 pasażerów
  • plan na 2023 r.: 400.000 pasażerów

Trasy regularne: Warszawa, Gdańsk, Londyn, Eindhoven, Oslo, Dublin, Bergamo.

Trasy wakacyjne: Antalya, Rodos, Burgas, Split

Wpływ na region:

  • Bezpośredni: Nowe miejsca pracy na lotnisku
  • Pośredni: Wzrost zakupów towarów i usług w ramach lokalnego łańcucha dostaw
  • Indukowany: Wzrost zatrudnienia i wzrost PKB województwa
  • Katalityczny: Poprawa dostępności dla podróżnych biznesowych i turystów oraz wsparcie w transporcie towarów
  • 1400 miejsc pracy  stworzonych dzięki obecności portu w regionie
  • 160 milionów złotych – dodatkowy wpływ na PKB województwa
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony