Przejdź do treści
Ppłk pil. Dominik Duda - laureatów nagrody "Polski Zbrojnej" - Buzdygany 2019 (fot. Michał Niwicz)
Źródło artykułu

Ppłk pil. Dominik Duda – warto się od niego uczyć

Ppłk pil. Dominik Duda jest jednym z najlepiej wyszkolonych pilotów bojowych w Polsce i najwyższej klasy specjalistą od lotniczej taktyki. W powietrzu spędził ponad 2300 godzin, z czego ponad 1800 za sterami wielozadaniowego F-16. Ma klasę mistrzowską, egzaminuje i może nadawać uprawnienia innym pilotom bojowym. Poznajcie jednego z laureatów nagrody „Polski Zbrojnej” – Buzdygany 2019.

Profesjonalista i perfekcjonista, ale na swoje sukcesy bardzo ciężko pracuje. Jest nie tylko pilotem klasy mistrzowskiej i mistrzem w podniebnych akrobacjach na F-16, lecz także specjalistą od taktyki lotnictwa bojowego i doskonałym instruktorem. Warto się od niego uczyć – mówi „Rattler”, szef szkolenia lotniczego z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. – Potrafi inspirować młodych pilotów, ale jest też mentorem dla tych doświadczonych. To człowiek, który bez reszty angażuje się w pracę i zawsze wychodzi z inicjatywą – dodaje.

Ppłk Dominik „Zippity” Duda ma na swoim koncie wiele sukcesów. Jest m.in. zdobywcą tytułu Top Gun, a umiejętności, które prezentował w czasie szkolenia lotniczego, które odbył w Stanach Zjednoczonych na odrzutowcu T-38 i myśliwcu F-16 były zawsze wysoko oceniane przez instruktorów. Kilka lat później wziął udział w prestiżowych ćwiczeniach „Red Flag” na Alasce. Został przez amerykańskich instruktorów wyróżniony: zdobył tytuł Top Combat Ready Wingman. Innym razem, w czasie międzynarodowych manewrów z serii Tactical Leadership Programme (TLP) zdobył tytuł Course Warrior. Wybrano go również pilotem roku 31 Bazy, a w 2018 roku najlepszym lotnikiem podczas III zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Kuwejcie. Za zasługi w działaniach przeciw terroryzmowi otrzymał od prezydenta RP Lotniczy Krzyż Zasługi z Mieczami. Jaka jest recepta na lotniczy sukces? – Nigdy nie chciałem być najlepszy, ale zawsze starałem się robić wszystko najlepiej, jak potrafię. Być może tu tkwi sekret – mówi oficer.

Kiedy adrenalina szaleje

Lotnictwem interesował się od dziecka. Sklejał modele, kupował magazyny o takiej tematyce, latał szybowcem. – O tym, że chcę się przesiąść na szybkie samoloty, byłem przekonany od chwili, gdy pierwszy raz zobaczyłem myśliwiec – opowiada. Konsekwentnie dążył do celu. Ukończył Lotnicze Liceum Ogólnokształcące w Dęblinie, a w 2005 roku jako pilot samolotu naddźwiękowego, Szkołę Orląt. Po studiach krótko latał na Su-22, a potem wyjechał na szkolenie do Stanów Zjednoczonych. Za oceanem spędził dwa lata. Najpierw ukończył zaawansowany kurs angielskiego, później przyswajał teorię i trenował na symulatorach. W początkowym etapie wyszkolił się na odrzutowcu T-38, by w końcu w maju 2009 roku usiąść za sterami F-16.


(fot. Michał Niwicz)

Po powrocie do Polski rozpoczął służbę w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego. I to właśnie w Krzesinach pokonywał kolejne etapy szkolenia. Początkowo przeszedł tzw. Mission Qualification Training, po którym uzyskał status Combat Mission Ready, co uprawniało go do wykonywania misji bojowych na pozycji skrzydłowego. Potem został dowódcą formacji dwóch samolotów, następnie klucza myśliwców. W 2014 roku w czasie ćwiczeń „NATO Tiger Meet” zdobył w Niemczech najbardziej pożądane przez każdego pilota bojowego uprawnienie Mission Commandera. Pozwala ono dowodzić międzynarodową kampanią powietrzną. – Początek mojej przygody z F-16 był niezwykle ekscytujący. To czas wielkich przeżyć, euforii. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz siedziałem w efie, miałem wrażenie, że lecę rakietą. Dziś muszę przyznać, że właśnie zdobycie uprawnień Mission Commandera jest momentem przełomowym w życiu pilota. To wisienka na torcie – mówi ppłk Duda. – Mission Commander odpowiada za zaplanowanie powierzonej mu operacji powietrznej, a następnie dowodzi międzynarodową formacją w czasie jej realizacji w powietrzu. W skład operacji wchodzą różne statki powietrzne, takie jak: samoloty wielozadaniowe, rozpoznawcze, walki elektronicznej, samoloty typu AWACS, cysterny latające, śmigłowce itd. Wykonują one różne rodzaje misji począwszy od wywalczenia przewagi w powietrzu poprzez rażenie obrony przeciwlotniczej, kluczowych elementów dowodzenia czy też infrastruktury przeciwnika, kończąc na misjach pobocznych typu Dynamic Tasking (DT) czy Close Air Support (CAS) jeżeli zajdzie taka potrzeba, by w konsekwencji móc osiągnąć jeden główny cel operacji połączonej. Niejednokrotnie liczba statków powietrznych podczas realnych kampanii powietrznych w jednym czasie, którymi dowodził wyznaczony Mission Commander sięgała 80 – tłumaczy.

„Zippity” jest jednym z najbardziej doświadczonych pilotów bojowych w Polsce. W powietrzu spędził ponad 2300 godzin, z czego ponad 1800 za sterami wielozadaniowego F-16. Ma klasę mistrzowską, egzaminuje i może nadawać uprawnienia innym pilotom bojowym. W 31 BLT do niedawna był szefem Sekcji Zastosowania Bojowego i Działań Bieżących. – Specjalizuje się w taktyce. Pracuje nad poszerzaniem zastosowania bojowego F-16, rozwija koncepcję targetingu. Włożył dużo pracy w to, by taktykę amerykańską dostosować do polskich realiów i przepisów. Jego doświadczenie przełożyło się na stworzenie m.in. procedur dotyczących współpracy lotnictwa wielozadaniowego z elementami obrony przeciwlotniczej, procedur użycia F-16 na czas „W” – mówi „Rattler”.


(fot. Michał Niwicz)

Ppłk Duda wielokrotnie uczestniczył w międzynarodowych ćwiczeniach lotniczych, m.in. „Red Flag” na Alasce. – Lot nad oceanem był ciekawym przeżyciem. Byliśmy bez przerwy w powietrzu niemal osiem godzin przy bardzo zmiennej pogodzie. Mieliśmy świadomość, że jeżeli coś pójdzie nie tak… to szanse na uratowanie w lodowatej wodzie są dość marne – przyznaje z uśmiechem. – Ale to było coś! Na Alasce wykonywaliśmy bardzo ciekawe i skomplikowane misji w warunkach bardzo zbliżonych do realnych działań, używając w czasie ich realizacji realnego uzbrojenia. Niejednokrotnie zmuszeni byliśmy do latania nisko w bardzo wysokich górach by dotrzeć do celu niezauważonym. Przeciskaliśmy się z dużą prędkością między szczytami. Manewrowaliśmy nad graniami, kryliśmy się w dolinach przed obroną przeciwlotniczą przeciwnika. Adrenalina szalała – opowiada.

Widzi w nich siebie

Zamiłowanie do prędkości i perfekcja w pilotażu popchnęły go w stronę pokazów lotniczych. Od 2015 do połowy 2020 roku był związany z zespołem F-16 Tiger Demo Team Poland. Początkowo jako safety observer nadzorował pokazy z ziemi, a od 2017 roku sam je wykonywał.

Latanie demonstracyjne daje mi dużo frajdy, bo ja w ogóle kocham latać – przyznaje i dodaje, że lubi emocje, działanie pod presją czasu i… ryzyko. – Pilotowanie F-16 to ciężka praca, która przy okazji daje jeszcze większą radość. Kiedyś wielką satysfakcję i przyjemność odczuwałem, zdobywając kolejne uprawnienia. Dziś jestem dumny z młodych pilotów, którym chętnie przekazuję wiedzę.

Szkoleniem innych „Zippity” zajmuje się od kilku lat. W 2019 roku przeszkolił też do latania pokazowego nowego pilota F-16 Tiger Demo Team. – Pracuję z ambitnymi młodymi ludźmi, zapaleńcami. Widzę w nich siebie sprzed lat. Cieszę się, że korzystają z mojej wiedzy i doświadczenia, że szukają we mnie inspiracji – przyznaje. Jak oni go widzą? – Zawsze opanowany i bardzo wymagający. Latanie z nim to wielka przyjemność, bo dużo żartuje, potrafi rozładować stres, no i naprawdę trudno go wyprowadzić z równowagi – mówią.

Magdalena Kowalska-Sendek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony