Marszałek Warmii i Mazur o budowie Portu Olsztyn-Mazury
Port Olsztyn-Mazury ma być komunikacyjnym oknem na świat tego niezbyt bogatego regionu Polski. Budowane przy pomocy unijnego wsparcia lotnisko ma początkowo obsługiwać około 200 tys. pasażerów rocznie. A przynajmniej takie są założenia. Czy warto było budować lotnisko w regionie Warmii i Mazur wyjaśnia Gustaw Brzezin, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego.
Martyn Janduła, „RynekInfrastruktury.pl”: Dlaczego zdecydowano się na wybudowanie lotniska, a nie na poprawę połączenia z Gdańskiem?
Gustaw Brzezin, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego: Nie mieliśmy alternatywy przy dofinansowaniu unijnym. Przeznaczenie pieniędzy, które dostaliśmy z Brukseli, było jasno określone. Zaznaczono nam, że pieniądze przeznaczymy na port lotniczy albo wrócą one do budżetu unijnego. Mogliśmy albo wybudować lotnisko, albo go nie mieć.
Czy region jest gotowy dopłacać do tego lotniska, bo wiadomo, że próg rentowności wynosi około 1 mln pasażerów rocznie, a państwo planują co najwyżej 500 tys. i to dopiero za kilkanaście lat?
Wiadomo, że początek jest zawsze trudny i liczymy się z tym, że będziemy dopłacać do tego przedsięwzięcia. Braliśmy pod uwagę taką kwestię już przy tworzeniu projektu. Wszystko zależy od tego, jak długo ta sytuacja będzie trwała i jaka będzie tendencja ruchu w porcie. Jeżeli będzie ona wzrastała, pasażerów będzie przybywać i rozwój gospodarczy będzie następował, zaczną napływać inwestorzy, a ruch towarowy będzie coraz większy, to z pewnością sprawa dopłat zejdzie na drugi plan. Praktycznie do każdego lotniska funkcjonującego w kraju i w wielu europejskich portach dopłaty są sprawą naturalną. Istotną kwestią będą pierwsze 3-4 lata.
(fot. Martyn Janduła)
Jakie znaczenie dla regionu ma to lotnisko?
Ogromne. To jest wielkie wyzwanie zarówno inwestycyjne, jak i logistyczne, ale bez tego okna na świat trudno mówić o napływie turystów z Europy i świata. Po drugie, chodzi nam bardzo mocno o to, by powstawały nowe firmy i nowe zakłady, a w dzisiejszym świecie bez lotniska praktycznie jest to niemożliwe.
A jak przedsiębiorcy olsztyńscy przyjęli kwestię budowy lotniska?
Spotkaliśmy się z pozytywnym odzewem. Jest rzeczą oczywistą, że mieliśmy dwa wybory: albo mamy lotnisko, albo nie, wykorzystujemy środki unijne, albo nie. Zdecydowanie w rejonie Polski północno-wschodniej jest to punkt jedyny, gdzie nie ma prawdziwego lotniska. Z pewnością będzie to sprzyjało rozwojowi gospodarczemu, a nie hamowało ten rozwój. Stąd myślę, że przedsiębiorcy pozytywnie patrzą na to, że lotnisko regionalne jest już faktem na Warmii i Mazurach.
Pytając o przedsiębiorców mam na myśli przede wszystkim największy zakład Michelin w Olsztynie.
To jest sprawa oczywista, że francuski zakład potrzebuje cotygodniowego kontaktu z regionem i mając lotnisko na miejscu można nawet w sposób planowy te kontakty bezpośrednio z regionem utrzymywać. Z pewnością nowe lotnisko będzie jeszcze lepiej funkcjonowało i będzie jeszcze lepiej odbierane oraz poszerzy możliwość kontaktów przyszłym inwestorom. Dziś widzimy spore otwarcie gospodarki na wschód – na azjatycką część świata i widać, że zainteresowanie Polską jako parterem, albo możliwością inwestowania w naszym kraju, jest duże. Lotnisko będzie przybliżało nasz region do puli tego obszaru Polski, gdzie kontakt ze światem jest niemalże codzienny.
Komentarze