Lotniskowi żartownisie nie polecieli
W miniony weekend na dwóch lotniskach Straż Graniczna kilkukrotnie interweniowała przez bezmyślne żarty podróżnych. Na katowickim lotnisku podróżny zażartował, że posiada dynamit w bagażu rejestrowanym. Inny pasażer pozostawił na kilka godzin bagaż bez opieki. Z kolei na gdańskim lotnisku z powodu nieodpowiedzialnych żartów dwóch pasażerów nie zostało dopuszczonych do lotów do Cork i Dortmundu.
15 kwietnia służba dyżurna Placówki SG w Katowicach-Pyrzowicach otrzymała informację od pracownika obsługi lotniska, że w trakcie odprawy biletowo bagażowej na lot do Hurghady w Egipcie podróżny oświadczył, iż w bagażu rejestrowanym posiada dynamit. Na miejsce niezwłocznie udali się funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych, którzy wylegitymowali 48-letniego mieszkańca Czerwionki-Leszczyn (pow. rybnicki) oraz sprawdzili posiadane przez niego bagaże pod kątem ujawnienia przedmiotów niedozwolonych. Mężczyzna tłumaczył, że to był tylko żart, funkcjonariusze jednak nie podzielali jego poczucia humoru.
Zaistniała sytuacja nie spowodowała zagrożenia i nie doprowadziła do opóźnień operacji lotniczych ani utrudnień w odprawie granicznej, jednakże kapitan statku powietrznego odmówił mężczyźnie wejścia na pokład samolotu.
Tego samego dnia funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych podczas patrolu zauważyli, że w strefie ogólnodostępnej w terminalu C znajduje się bagaż pozostawiony bez opieki. Powołano sztab kryzysowy, ewakuowano około 60 osób, podjęto czynności rozpoznania minersko-pirotechnicznego w celu sprawdzenia bagażu. W trakcie działań wykorzystano samochód pirotechniczny, robot i kombinezon pirotechniczny oraz urządzenie rentgenowskie. Nie ujawniono przedmiotów zabronionych. Kilka godzin później po bagaż zgłosił się jego właściciel, 31-letni obywatel Szwecji.
Obaj podróżni swoim zachowaniem popełnili wykroczenie z art. 210 ust. 1 pkt 5a Ustawy Prawo Lotnicze, za co zostali ukarani mandatami karnymi w wysokości 500 złotych każdy.
Z kolei na gdańskim lotnisku dwoje mieszkańców województwa pomorskiego 14 kwietnia decyzjami przewoźników nie zostało dopuszczonych do lotów do Cork i Dortmundu. Obsłudze powiedzieli, że w swoich bagażach mają bomby. Natychmiast interweniowali funkcjonariusze Straży Granicznej.
29-latek z powiatu starogardzkiego zamierzał odlecieć do Irlandii. Z uśmiechem oznajmił obsłudze pasażerskiej, że w swoim bagażu ma bombę. Przy stanowisku odpraw pasażerów odlatujących do Dortmundu ustawiła się 18-latka z Gdańska. Również powiedziała obsłudze o bombie w bagażu. Interweniowali funkcjonariusze z miejscowej Placówki Straży Granicznej w Gdańsku. Bagaże były bezpieczne, pasażerowie także. Jednak z uwagi na bezmyślne żarty kapitanowie odmówili dopuszczenia pasażerów do lotów. Za naruszenie ustawy prawo lotnicze Straż Graniczna ukarała mężczyznę mandatem, a kobietę pouczyła.
Straż Graniczna przypomina, że lotniska to miejsca o wysokim ryzyku i ścisłym bezpieczeństwie. Żarty o bombach mogą być źle zinterpretowane jako prawdziwe zagrożenie, co może prowadzić do alarmów bezpieczeństwa i ewakuacji, zakłócając działanie lotniska i powodując niepotrzebny strach wśród pasażerów i personelu. Tego rodzaju żarty mogą powodować opóźnienia w lotach, co może wpłynąć na plany podróży wielu osób. Fałszywe alarmy mogą generować duże koszty dla linii lotniczych i lotnisk, które muszą angażować dodatkowe zespoły interwencyjne do sprawdzenia i zabezpieczenia obszaru. Bezpieczeństwo na lotniskach jest sprawą priorytetową i wszyscy pasażerowie powinni dołożyć starań, aby nie stwarzać fałszywych alarmów ani niepotrzebnego zamieszania.
Była to już 26 interwencja funkcjonariuszy Straży Granicznej w tym roku wobec osób naruszających warunki bezpieczeństwa lotniska i bezpieczeństwa lotu w gdańskim porcie lotniczym.
Komentarze