Przejdź do treści
Źródło artykułu

Lotnisko nie musi być głośne

Czym jest CDA

Każdy port lotniczy to filharmonia decybeli. - Od 120 do 140 decybeli, to tak zwany ludzki próg bólu, czyli dźwięk, którego człowiek już praktycznie nie słyszy, ale czuje, bo ucho reaguje dotkliwym bólem – mówi Tomasz Salwa z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Startujący odrzutowiec wytwarza hałas o wartości 130 decybeli, a przy lądowaniu jest jeszcze głośniejszy.

Huk w czasie lądowania samolotu pochodzi z dwóch źródeł: silników i klap na krawędziach skrzydeł. Głośność zwiększa się, ponieważ urządzenia pracują ze zwiększoną mocą podczas manewrów w pobliżu ziemi. CDA pomaga rozkładać hałas już wówczas, gdy samolot jest około 17 kilometrów i na wysokości około 1200 metrów nad pasem startowym. Wówczas jednostajnie wytraca wysokość, a silniki utrzymywane są na biegu jałowym. Klapy i podwozie samolotu wysuwają się w optymalnym - lecz późniejszym niż przy tradycyjnym lądowaniu - momencie.

Tradycyjnie samolot ląduje „schodkowo”, czyli pokonując dłuższe odcinki na stałej wysokości (różnica widoczna na zdjęciu pod tekstem). Metoda ta wymaga stosowania większego ciągu silników dla utrzymania prędkości i jest to jedna z przyczyn hałasu. Obie metody są jednakowo bezpieczne dla pasażerów samolotu, ale tylko jedna chroni bębenki uszne tych, którzy dany przylot odczuwają.

Continuous Descent Approach tłumaczony jest na język polski jako „zielone podejście”, lub „lądowanie w kapciach”. Wymaga wyposażenia lotnisk w specjalistyczny sprzęt nawigacyjny, oraz spełnienia przez porty lotnicze surowych norm lotnictwa cywilnego. Mimo obostrzeń prawnych zarządcy lotnisk coraz częściej inwestują w CDA.

Cichsze samoloty

Nie tylko przystosowane lotnisko wpływa na zmniejszenie hałasu.

Czytaj całość artykułu autorstwa Piotra Babickiego na stronie Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony