Dwie wojny polskiego lotnictwa. Dowodzenie, organizacja i wnioski
II Rzeczypospolita stworzyła lotnictwo na swoją miarę. Był to proces bolesny, obarczony wieloma błędami, wręcz aferami. Decyzję o rozwoju rodzimej produkcji lotniczej podjął marszałek Piłsudski po aferze z firmą Francopol. W rezultacie powstały stosunkowo nowoczesne zakłady, których produkcja powinna w pełni pokryć potrzeby polskiego lotnictwa. Stało się jednak inaczej.
Na skutek załamania się programów P-38 Wilk, P-50 Jastrząb, LWS-4 Żubr i RWD-14 Czapla produkcja samolotów dramatycznie spadła. W 1937 r. wynosiła 511 sztuk, w 1938 spadła do 469 samolotów, a w pierwszych ośmiu miesiącach 1939 roku wynosiła 206 samolotów. Pięcioletni plan KSUS na lata 1937-1942 przewidywał początkowe wydatki na produkcję lotniczą wynoszące około 1 mld zł i zakładał osiągnięcie na dzień 1 kwietnia 1942 r. stanu 78 eskadr, dysponujących 689 samolotami. Sprawa finansowania planu również budziła duże wątpliwości. Zakładano roczne dofinansowanie kwotą 200 mln złotych. W ciągu pierwszych 12 miesięcy między 1937, a 1938 r. otrzymano 89 mln, rok później-140 mln zł.
Wrzesień 1939 roku zastał lotnictwo wojskowe ze zmniejszonymi stanami samolotów na pierwszej linii oraz całkowitym załamaniem produkcji samolotów. Wojnę przegralibyśmy również posiadając o kilkaset samolotów więcej, ponieważ przyczyny porażki tkwiły nie w ilości posiadanego sprzętu, ani nawet w poziomie wyszkolenia załóg. Generał Tadeusz Kutrzeba powiedział: "Bez przesady twierdzę, że zwycięski rok 1920 stał się w dużej mierze przyczyną naszej klęski w 1939 roku". Rzucająca się w oczy nieudolność wojska w przygotowaniu lotnictwa do wojny stała w jaskrawej sprzeczności z ofiarnością polskiego narodu, wyrażającą się w poparciu działań LOPP. Zapewne akceptacja społeczna dla rozwoju lotnictwa jest funkcją kultury technicznej narodu, wnikającej z jego zamożności. Dobrowolne opodatkowanie się społeczeństwa polskiego na rzecz rozwoju lotnictwa jest jednym z najbardziej chwalebnych przykładów polskiego patriotyzmu. Dokonał tego naród "in statu nascendi", w swej większości ubogi i niewykształcony.
Ten artykuł jest podsumowaniem dwóch poprzednich, dotyczących wojny 1920 roku i działalności LOPP. Podkreślaliśmy tam brak wykorzystania istotnych doświadczeń z wojny polsko-bolszewickiej w organizacji lotnictwa polskiego oraz nieudolność Sztabu Generalnego w pracach analitycznych. Wnioski wyciągnięte przez Naczelne Dowództwo z udziału lotnictwa w wojnach toczonych w latach 1918-1920 były całkowicie błędne. Zamiast wytyczyć kierunki rozwoju lotnictwa przyczyniły się do jego ograniczeń. Ten stan dobrze ilustruje opracowanie Ministerstwa Spraw Wojskowych Oddziału I Sztabu Generalnego z 8 listopada 1926 r. pod tytułem" Realizacja Wytycznych GISZ dla Użycia Lotnictwa. Omówienie i Konferencja".
"Zapewnienie odpowiedniej łączności i wywiadu dla dywizji piechoty i kawalerii - nasze lotnictwo obserwacyjne jest i będzie za słabe, bowiem 16 eskadr obserwacyjnych nie będzie w stanie zapewnić stałego wywiadu i łączności wszystkim jednostkom. Utrudnionym jest zaopatrywanie w benzynę, której nasz samolot zużywa 110 litrów na godzinę- wielka szybkość (210 km/h) jest zbędna dla zadań wywiadowczych i łączności na polu bitwy. Wskutek tego w wojnie ruchowej nie będzie mogło być w odpowiedni sposób wykorzystane. Jednym słowem, jest to typowe lotnictwo armii, dające minimalną korzyść bezpośrednią dywizjom i jednostkom pierwszej linii w wojnie ruchowej. Zamiast dwóch eskadr liniowych można będzie wystawić rocznie 10-12 plutonów lekkich".
Jak wynika z opracowania, samoloty Breugeot XIX są dla naszych sztabowców zbyt nowoczesne. Powinny być zastąpione lekkimi samolotami towarzyszącymi, zdolnymi do udziału w wojnie błyskawicznej, na zasadzie wykorzystywania przygodnych lądowisk i ukrycia w pierwszej lepszej szopie. Oszczędności polegają więc na cenie samolotu i zużyciu paliwa, a także na łatwości ukrycia samolotu, przy czym nie ma potrzeby budowy hangarów i lotnisk.
Lotnictwo sprowadzone do roli podrzędnej służby, wyposażone w sprzęt na poziomie I Wojny Światowej to wizja oficerów Sztabu Głównego, którzy na krytykę dotyczącą faktu, że lotnictwo lekkie będzie łatwym celem dla myśliwców i artylerii p.lot., odpowiadali, że ani Niemcy ani Rosjanie nie posiadają ich w swoim uzbrojeniu. Zwracamy uwagę, że rzecz dotyczy wojny ruchowej, w tym czasie zarówno Rosjanie, jak i Niemcy opracowali koncepcję nowoczesnej wojny, opartej na operacyjnym użyciu lotnictwa, artylerii i czołgów, które z czasem przekształciły się w Blitzkrieg. Natomiast Polacy wyciągnęli wnioski wręcz obłędne.
Faktem jest, że polskie lotnictwo w ogromnym stopniu przyczyniło się do zwycięstwa Polski w wojnach toczonych w latach 1919-1920. Jako zupełnie nowy rodzaj broni zostało wówczas uznane za samodzielne, a w powszechnej opinii narodził się wówczas mit bohaterskiego lotnika, obrońcy ojczyzny. Znamienne jest jednak, że w późniejszych swoich pracach poświęconych wojnie polsko-bolszewickiej Piłsudski przemilczał wkład lotnictwa, podkreślając swoją osobistą rolę w odniesionym zwycięstwie, przedstawiając własne koncepcje operacyjne, oparte na działaniach kawalerii i piechoty. Centralne instytucje wojskowe obsadzone były kadrą, wywodzącą się z Legionów Piłsudskiego, co w ocenie wielu historyków wywarło znaczący wpływ na kształtowanie się doktryny obronnej, koncepcyjnej organizacji lotnictwa, jego struktur, warunków rozwoju i opracowania zasad operacyjnego wykorzystania.
Generalnie dominowało konserwatywne nastawienie co do roli lotnictwa w przyszłej wojnie, nie doceniano również sił nieprzyjacielskich, nie przewidziano, że w zbliżającej się wojnie wydarzenia będą następowały a rebours na skutek przewagi powietrznej przeciwnika. Czekaliśmy tylko 20 lat na powtórzenie realiów wojny bolszewickiej. Tym razem jednak dwupłatowe Henschel -123 uzbrojone tylko w 2 km i lekkie bomby rozstrzeliwały naszą konnicę na drogach odwrotu, niczym nasze Ansaldo Balilla w walce z konarmią Budionnego. To nas nad Bzurą masakrowało lotnictwo niemieckie, to Niemcy po tygodniu walki stanęli na przedpolach Warszawy.
Trudno dziś podążać ścieżkami myślenia naszych sztabowców. Jeżeli nie wskażemy fundamentalnej wady w strukturze naczelnych władz wojskowych, paraliżującej przygotowania wojenne, jakim był podział dowodzenia na "tor wojenny i tor pokojowy". Po zamachu majowym jednolitą dotąd strukturę władz wojskowych rozbito na " tor pokojowy tor wojenny " przez utworzenie Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych i stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych (Naczelnego Wodza na wypadek wojny), którym podporządkowany został Sztab Generalny.
GISZ w torze wojennym odpowiedzialny był za przygotowanie do wojny. Minister Spraw Wojskowych, któremu podlegał m.in. Departament Aeronautyki, w torze pokojowym odpowiedzialny był za wyszkolenie i pracę wojska w czasie pokoju. Dowódca lotnictwa posiada uprawnienia szefa służby armijnej i w torze pokojowym podlegał sześciu różnym zwierzchnikom rządowym i armijnym.
Był odpowiedzialny za rozwój lotnictwa, zaopatrzenie w sprzęt, produkcję samolotów i kierownictwo przemysłu. Według własnego uznania opracowywał programy rozbudowy lotnictwa, bez porozumienia z Naczelnym Dowództwem, które tworzyło własne plany wojenne i zamiary taktyczne, nie informując o nich Dowództwa Lotnictwa. Programy swoje przedstawiał Ministerstwu Spraw Wojskowych, które przekazywało je do zatwierdzenia przez "tor wojenny"- Sztab Główny I GISZ , nie mający w obsadzie żadnego oficera lotnictwa.
Pokojowy schemat organizacji Lotnictwa Wojskowego, Źródło: J.B. Cynk-Polskie lotnictwo myśliwskie w boju wrześniowym
W rezultacie zasadniczy kierunek nadawał rozbudowie lotnictwa "szef służby" w zupełnym oderwaniu od potrzeb wojennych kraju, precyzowanych przez GISZ, który nie znając się na lotnictwie, ograniczał się do wnoszenia rewizji i poprawek. Unikalna dla Polski dwutorowość dowodzenia, przynosząca sprzeczne wytyczne, krzyżujące się rozkazy oraz chaos organizacyjny, odbiła się fatalnie na rozwoju i gotowości Polskich Sił Zbrojnych.
Powodowała również rozrost struktur dowodzenia i wysokie wydatki na bieżące utrzymanie armii. W latach 1936-39 wydatki na cele wojskowe wynosiły około 4 mld zł. Z tego 2,6 mld (66%) przeznaczono na bieżące utrzymanie a 1,4 mld na uzbrojenie(33%). Wydatki na wojsko wynosiły 40% budżetu państwa. Ostatni budżet na lata 1939-40 przedstawiał się następująco:
Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych-806 mln
udziały w budżetach innych resortów- 87,5 mln
pożyczki, kredyty i inne wpłaty-314,5 mln
Razem- 1mld 203,2 tys. zł.
Budżet państwa wynosił 2 mld 256 mln
Struktura wydatków na poszczególne rodzaje broni w latach 1938-39:
wojska lądowe-50%
lotnictwo, w tym utrzymanie lotnisk i OPLL- 15%
marynarka wojenna-4%
inne-7%
Przemysł zbrojeniowy i budownictwo-24%
Dla porównania wydatki na cele wojskowe w 2011 r. wynosiły około 2% budżetu. Należy docenić ówczesny wysiłek państwa i narodu poniesiony na finansowanie armii i stwierdzić, że nie tu kryły się przyczyny słabości armii. Nowoczesna armia powinna kierować się trzema zasadami: minimalizmem w wydatkach na bieżące utrzymanie, maksymalizmem w wydatkach na rozwój i modernizację sił zbrojnych oraz gruntowną selekcją w doborze celów strategicznych. W armii przedwrześniowej te zasady niebyły przestrzegane.
Z relacji płk Aleksandra Pragłowskiego wynika natomiast, że :"Marszałek interesował się mało ekonomią i finansami państwa. Uprawiał politykę prestiżową, bez opierania jej o środki materialne, przez co osłabiał jej realizm. Stąd już tylko jeden krok do fikcji, która w rękach Becka stanie się bluffem o naszej mocarstwowości. Nasza liczebnie mała armia zużywała trzy czwarte swego budżetu na bieżące wydatki konsumpcyjne. W dniu, w którym Marszałek zamknął oczy, Polska była technicznie i wojskowo bezbronna".
Do dziś lotnictwo rozpala wyobraźnię Polaków. Spory na temat jego roli we wrześniu 1939 r. są ciągle żywe. Być może świadczy to o naszych kompleksach, ale w dużej mierze jest zjawiskiem pozytywnym, ponieważ wciąż na nowo przekonujemy się, że tak skomplikowanej broni, jaką jest lotnictwo nie można oddawać w ręce dyletantów. Kończąc, uważamy, że obciążanie Naczelnego Inspektora, czyli Marszałka Józefa Piłsudskiego winą, za wszystkie błędy jest niedopuszczalne. Szkody zadane polskiemu lotnictwu w latach 1924-25 obciążają również generała W. Sikorskiego, który będąc Ministrem Spraw Wojskowych tolerował aferalną działalność generała W. Zagórskiego. Koncepcja rozbudowy lotnictwa do ponad 200 eskadr, interesująca ze względu na swój prekursorski charakter, w ocenie piłsudczyków była przykrywką dla działań Francopolu.
Nie sprawdziły się również centralne instytucje wojskowe, których zadaniem było wypracowanie i wdrożenie nowoczesnych koncepcji rozwoju lotnictwa. Należało je wdrażać ryzykując konfliktem z Naczelnym Dowództwem, ponieważ na tym polu oficerowie sztabowi powinni wykazywać się męstwem i honorem.
Fotografie zniszczonych Łosi, leżących w stosach na lotniskach w Małaszewiczach i Warszawie są symbolem zmarnotrawionego wysiłku narodu, który przeznaczył ogromne środki w postaci darowizn na FON i LOPP. Jeden egzemplarz kosztował 580 tys. zł. LOPP zebrała w ciągu swego istnienia 70 mln zł. To zaledwie równowartość 25-30 Łosi. Warto czasami pomyśleć kto i w jaki sposób dowodzi tak skomplikowaną bronią, jaką jest lotnictwo.
Bibliografia:
1. M. Arct- Nowoczesna Encyklopedia Ilustrowana wyd,. M Arct sp. akcyjna w Warszawie r. 1937
2. Jerzy B. Cynk-Polskie lotnictwo myśliwskie w boju wrześniowym, AJ Press
3. Jerzy B. Cynk- Siły Lotnicze Polski i Niemiec Wrzesień 1939, WKŁ Warszawa 1989
4. E. Kozłowska- Józef Piłsudski w opiniach polityków i wojskowych, Warszawa 1985
5. Kazimierz Krzyżanowski- Wydatki Wojskowe w latach 1918-1939, Warszawa 1976
6. Jerzy Pawlak-Polskie Eskadry w latach 1939- WKŁ, Warszawa 1939
7. Andrzej Przedpełski- 80 lat Polskiego Lotnictwa Wojskowego 1918-1998, Dom Wydawniczy Bellona 1998.
Komentarze