Blog Sebastiana Kawy: Nowe szybowce powstają po cichu
Opóźniony transport do Kalkuty pozwolił mi odwiedzić krośnieńską stajnię nowych koników wyścigowych. Kontener z szybowcem powoli płynie do Kalkuty. Niestety inaczej niż powinien, przez Singapur, co zafundowało mi i kolegom wybierającym się w Himalaje dodatkowe tygodnie stresów… Na Żarze piloci z całej Polski szaleją na żaglu i fali, a co drugi dzień odwiedza nas TV. By nieco od tego uciec odwiedziłem panów Peszke w Krośnie. Na rynku szybowców od dłuższego czasu niewiele się zmienia. Dominują dwaj niemieccy producenci, trochę szybowców powstaje na Litwie. W klasie 18m nieco niższą ceną uszczknął cześć rynku JS1. Polacy wzdychają do wciąż niecertyfikowanej Diany, a Czesi oczekują końca obliczeń dla nowego KKB 18m. Tymczasem w Krośnie w wytwórni znanej z aeroelestycznych śmigieł „Peszke” w programie ultralekkiego motoszybowca powstała bardzo ciekawa i lekka konstrukcja. Na razie jest to prototyp, który zmieni jeszcze kształt i trzymajmy kciuki aby stał się najlepszym szybowcem w nowo powstałej klasie 13 i pół metra. Ze względu na trwające próby i badanie profili w tunelu aerodynamicznym niewiele jeszcze wiadomo o osiągach tego szybowca. Być może jego wersje będą latały również z sukcesami w obecnych klasach o dłuższych skrzydłach. Na razie można podziwiać bardzo udany kadłub, który można podnieść jedną ręką, oraz całkowicie węglowe skrzydło,jakie jedna osoba spokojnie utrzyma pod pachą. Tego jeszcze w szybownictwie nie było. Koniec bólu pleców, co zachęci pewnie wielu potencjalnych nabywców. Jest to możliwe dzięki konstrukcji z kompozytów węglowych. Obecną wagę 100kg da się jeszcze obniżyć do 80 kg i wtedy stanie się to konstrukcja UL dla pilotowania której nie trzeba mieć licencji pilota szybowcowego. Podziwialiśmy nagrania z prób wytrzymałościowych podczas których do kabiny tego super lekkiego szybowca wpakowano ponad 1000kg worków z piaskiem i nie poddała się. Właściwie nie wiadomo przy jakim obciążeniu konstrukcja mogła się złamać, bo zabrakło balastu. Wszystko to brzmi bardzo obiecująco, a jeśli dodać, że szybowiec ma mieć własny napęd elektryczny to robi się już bardzo ciekawie.
Szybowiec swoim filigranowym kształtem przypomina Dianę z ogonem rozwiązanym w bardziej klasyczny sposób. Skrzydło jest jeszcze mniejsze i jak na razie wielotrapezowe, z klapo-hamulcami. Kabina niewiele większa od układu z Diany, ale z klasycznymi rozwiązaniami jeśli chodzi o układ sterów. Dłuższy drążek z pewnością będzie lepiej współpracował z planowaną klapo-lotką.
Bardzo interesujące są rozwiązania konstrukcyjne. Zastosowano np. napędy z węglowych rur, które dzięki łożyskowaniu są bardzo precyzyjne i lekkie w działaniu. W przyszłości ma zostać zamontowane chowane podwozie. Być może chowane elektrycznie. Namawiajmy jednak Panów Peszke, by oprócz super-orchidei z napędem elektrycznym zbudowali również wersję ucywilizowaną, mniej kosztowną i być może ze stałym kółkiem, która mogłaby zastępować w naszych hangarach drogie i wysłużone już konstrukcje powszechne.
Komentarze