Przejdź do treści
Źródło artykułu

Bieg finałowy

W ostatni ranek Grand Prix błękitne niebo nad Żarem zakwitło bawełnianymi pąkami cumulusów a wód jeziora nie mąciły zmarszczki fal.

W tych warunkach 306 kilometrowa trasa nad granicznymi górami wydawała się spacerkiem. Jednak zdradziecki suchowiej znad stepów przyczaił się tylko w dolinach. Wylazł z ukrycia, gdy zawodnicy zawiśli nad startem i niemal jak w dniu poprzednim rozszarpywał kominy oraz spowalniał loty. Piloci bardzo musieli się starać, (...)

Tomasz Kawa

Czytaj całość artykułu na stronie Sebastiana Kawy
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony