"Bezpieczeństwo nie ma ceny", czyli kwoty w sporze PAŻP z kontrolerami
"Bezpieczeństwo nie ma ceny", – Minister Adamczyk
Powyższy cytat to słowa naszego Ministra Infrastruktury na Sejmowej Podkomisji z dnia 25/04/22. Niestety większość mediów spłyca zaistniały konflikt w PAŻP do konfliktu o kasę. Jeśli tak to (choć nie jestem żadnym księgowym ani finansistą) chciałbym tutaj policzyć na szybko, o co jest ta "gra". Jednocześnie informuję, że wszelkie dane, które tutaj się znajdują są dostępne opinii publicznej, więc nie zdradzam żadnych danych wrażliwych firmy, a poddaję je tylko analizie logiczno-matematycznej w oparciu o aktualne wydarzenia.
PAŻP potrafi mieć wpływy roczne w wysokości ok 900 000 000 pln (za portalem pasażer.com). Z tego 55% przeznaczone jest na koszty osobowe pracowników (pensje, ZUS i ubezpieczenie) czyli 495 000 000. Zaznaczam że pracowników w PAŻP jest ok 2000 z czego tylko ok 700 tzw. Operacyjnych. Minister (słowa na podkomisji z 25.04.22) był oburzony że żądania to 30% podwyżki dla kontrolerów. Chcąc być rzetelnym w obliczeniach, załóżmy że kontrolerzy „żądają" podwyżek dla wszystkich pracowników (co nie jest prawdą).
Zatem z matematyki wiemy że "na stole" wśród "żądań" jest 148 500 000 rocznie (30% z 495 000 000)! I to są pieniądze, co warte zaznaczenia które nie idą z kieszeni podatnika, gdyż PAŻP jest instytucją która finansuje się z opłat lotniczych, czyli to linie lotnicze płacą PAŻP opłaty za usługi nawigacyjne (w dużym skrócie i uproszczeniu). Z danych (transportgeography.org) wynika, że w cenie biletu lotniczego, opłaty nawigacyjne (czyli to o co toczy się spór) wynoszą ledwie 1,5-2% ceny biletu. Czyli jeśli bilet kosztuje Cię drogi pasażerze 100€ to, na wszystkie instytucje takie jak PAŻP występujące na danej trasie, płacisz ok 2€! Lecąc z Warszawy do Rzymu, te 2€ jest do podziału na Polskę, Czechy, Austrię i Włochy (w zależności od masy samolotu, liczby pasażerów, odcinka lotu itd. itp). Oczywiście to jest tylko przykład mający pokazać jak to działa.
Teraz koszty jakie poniesie rząd, a więc i Ty kochany podatniku. Dziennie w Warszawie ma być ponad 300 lotów odwołanych. Uśrednijmy że w każdym samolocie będzie ok. 150 osób. Czyli dziennie ok. 45 000 pasażerów będzie miało skasowany lot do/z Warszawy i Modlina. Prawo UE mówi, że za skasowany lot pasażer może dostać odszkodowanie 250€. Pomnóżmy to przez liczbę pasażerów to wyjdzie nam 11 250 000€. € liczę po 4.5 pln zatem dziennie linie lotnicze będą stratne 50 625 000.
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak: 148 500 000 > 50 625 000.
Problem polega na tym że liczba po lewej jest roczna, a po prawej dzienna. Ważne jest również to że, do liczby po lewej zwykły Kowalski się nie dokłada, a do tej po prawej już tak. Dlaczego? Pasażer dostaje odszkodowanie od linii lotniczej, a linia będzie się domagać odszkodowania od polskiego rządu (Ryanair już złożył pozew), a czyje pieniądze wydaje rząd to chyba nie muszę tłumaczyć.
Wracając do równania to ... 3 dni zamkniętej tylko Warszawy będą droższe niż roczne "zawyżone" postulaty kontrolerów, bo policzyłem 30% dla całej firmy, a nie sądzę aby ZZKRL zależało na podwyżkach dla managementu, który wypłacał sobie nagrody do tej pory w setkach tysięcy złotych (za raportem NIK). Konkluzja? Rząd nie rozumie, albo nie chce zrozumieć problemu, a że trafił na grupę zawodową z wyższym IQ od siebie to efekt mamy widoczny.
Warto jeszcze dodać, że poza powyższym nie liczę strat załóg powietrznych, rat kredytów leasingu samolotów linii lotniczych, obsługi naziemnej na lotnisku (handling, catering), co więcej loty cargo mogą być wstrzymane, a co za tym idzie Wasze zakupy na Aliexpress czy Amazon mogą do Was nie przylecieć. Na pewno jeszcze o czymś zapomniałem, ale wiedząc, że gospodarka to system naczyń połączonych warto wiedzieć, że negatywnie odbić się to może na wielu osobach i firmach.
Zacząłem cytatem i skończę cytatem, który odkrywa w 100% sedno problemu, bo nie o € i $ tu chodzi!!!
„Choćby nas złotem obsypać i nic więcej by się nie zmieniło, my do pracy nie wrócimy".
Vice Przewodniczący ZZKRL.
Komentarze