Przejdź do treści
Źródło artykułu

Baza w Mińsku Mazowieckim czeka na FA-50

Nowe samoloty trafią do 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim w sierpniu przyszłego roku. Teraz rozpoczynają się prace remontowe, które mają przygotować bazę do przyjęcia maszyn. – Na tak dobre wieści, jak te o nowych samolotach, czekaliśmy od dawna – przyznaje płk pil. Krzysztof Stobiecki, dowódca bazy.

W sierpniu do 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego trafi 12 pierwszych maszyn FA-50. To chyba wydarzenie na miarę nowej epoki?

Płk pil. Krzysztof Stobiecki: Zdecydowanie tak! Nasze samoloty MiG-29 mają już swoje lata i ich czas powoli się kończy. Oczywiście prowadziliśmy, i dalej to robimy, krajowe i natowskie dyżury bojowe, braliśmy udział w ćwiczeniach lotniczych, jednak mieliśmy świadomość, że czas przesiąść się na nowsze maszyny. Kiedy więc dotarły do nas pierwsze sygnały o możliwości zakupu samolotów, mieliśmy ogromną nadzieję, że trafią one do Mińska Mazowieckiego. Gdy taka decyzja zapadła, bardzo się ucieszyliśmy.

Pewno dla niektórych pilotów był to powód, by zostać w Mińsku?

Przyznam, że wiele osób myślało o przeniesieniu się do innych jednostek, o przeszkoleniu się na np. F-16. Decyzja o przyjęciu FA-50 sprawiła, że zostali. Można powiedzieć, że ta wiadomość uskrzydliła nas wszystkich, stała się „game changerem” dla bazy. Mamy też bardzo dużo podań o przyjęcie do bazy, zarówno od pilotów, jak i od personelu Służby Inżynieryjno-Lotniczej (SIL).

Widzę, że Pan również jest pełen entuzjazmu!

Oczywiście. Przekonałem się do FA-50 bardzo szybko, a już ostatecznie, gdy byłem w Korei Południowej, w fabryce KAI, gdzie widziałem pierwsze samoloty. Dokładnie te, które do nas trafią.

No i jak?

Elegancko! Podczas pokazów w Dęblinie w lipcu tego roku miałem okazję jednym z nich lecieć. Jest łatwy w pilotowaniu, a tego się wymaga od współczesnego samolotu. Jest bardzo zbliżony do F-16, zresztą Koreańczycy twierdzą, że przeszkolenie z F-16 na FA-50 zajmie ledwie kilka godzin.

A czy jest sens prosić o porównanie go do samolotu MiG-29?

Nie ma sensu. To zupełnie inne latanie. MiG-29 to chyba ostatni samolot, którym pilot steruje manualnie. Nie ma tam żadnego komputera, który przetwarzałby dane. Po prostu mamy drążek i sami sterujemy maszyną. Natomiast w FA-50 to komputer przelicza dane i porusza powierzchniami sterowymi. Do tego jest na tyle łatwy w obsłudze, że pilot, który już latał innymi samolotami, bez problemu sobie z nim poradzi.

Na początku 2023 roku ruszy szkolenie pilotów. Kto poleci do Korei Płd. jako pierwszy?

Będzie to osiem osób w stopniach kapitana i majora. Ludzie z doświadczeniem, a nie tuż po szkole. Najpierw zostaną przeszkoleni w fabryce KAI, później – w koreańskich siłach powietrznych. Ich instruktorami będą koreańscy piloci. Równolegle będzie trwało szkolenie symulatorowe.

W tym czasie Mińsku będą trwały prace remontowe…

Tak, nie będziemy się tu nudzić. Baza musi się bardzo zmienić. Ponieważ samolotów będzie znacznie więcej niż do tej pory, powstaną nowe hangary. Dla pierwszej grupy 12 samolotów wystarczą te, które już mamy, musimy je tylko wyremontować zgodnie z zaleceniami strony koreańskiej. Chodzi m.in. o systemy: odprowadzania wilgotności, utrzymania właściwej temperatury, odprowadzania ładunków elektrostatycznych. Musi też być podłoga, która nie wchłania oleju i paliwa.

A droga startowa?

Ona akurat nie wymaga na razie zmian. Remont przejdzie, ale dopiero w trzecim etapie inwestycji. Rzeczy, za które musimy się wziąć w pierwszej kolejności, to: przygotowanie budynku, w którym stanie symulator, montaż systemu hamowania BAK, budowa hangaru paliwowego i kwestie związane z łącznością. W drugim etapie mamy wybudować: domek pilotów, domek techników, hangary dla samolotów, strefy postoju, magazyny części zamiennych, magazyny amunicji oraz stołówkę, bo w bazie będzie znacznie więcej personelu.

(fot. arch. prywatne)

Na liście priorytetów jest symulator. Bez niego nie rozpocznie się szkolenie w kraju?

Tak, dokładnie. Idea jest taka, abyśmy jak najszybciej osiągnęli pełne zdolności szkoleniowe. Do tego niezbędny jest symulator. Uruchomienie tego sprzętu wymaga od nas wybudowania nowego obiektu, co zajmie przecież trochę czasu. Okazało się, że łatwiej spełnić wymogi stawiane przez koreańskich inżynierów, stawiając nowy budynek, niż przystosowując już istniejący. Taki obiekt musi spełniać wiele norm, m.in. dotyczących temperatury powietrza czy wilgotności. Prace się już rozpoczęły. Jesteśmy na etapie projektowania i tworzenia kosztorysów. Planujemy uruchomienie symulatora pod koniec 2024 roku. Wówczas będziemy mogli mówić o pełnej gotowości szkoleniowej.

Co w takim razie będzie się działo przez ten czas, gdy symulatora jeszcze nie będzie można użyć?

Skorzystamy z rozwiązań pośrednich. Będziemy wysyłać pilotów na cykl szkolenia symulatorowego do Korei. Potem dokończą je w powietrzu, już tu na miejscu, szkoleni przez naszych instruktorów.

Czy szkolenia obejmą również pozostały personel bazy?

Tak. Duże zmiany na pewno czeka personel obsługi samolotów, techników, specjalistów itd. Wszystkie obsługi będą wykonywane w języku angielskim i z pomocą tabletu. Do tej pory w bazie obsługi były robione z kartką papieru w ręku. Trochę się obawialiśmy języka angielskiego, nie każdy ze specjalistów go zna. Ale ze znalezieniem chętnych do pierwszej grupy nie mieliśmy najmniejszych problemów. Mamy dużo młodych osób, którzy po angielsku mówią świetnie. W Korei będą się uczyć codziennej obsługi samolotów, ale też obsług czasowych, które wykonuje się po określonej liczbie godzin czy dni. Zmiany najmniej dotkną personel pracujący na wieży, bo oni na co dzień obsługują wiele różnych statków powietrznych. Dla nich procedury zostaną niemal identyczne. Również w służbie personelu ubezpieczenia lotów nie zajdą duże zmiany.

Jaką rolę będą pełnić FA-50, kiedy wszystkie szkolenia zostaną zakończone. Co dalej?

Naszym zadaniem jest budowanie gotowości bojowej do zadań, które są przed nami postawione, a więc przede wszystkim misje Air Policing. Będziemy musieli przejść dość żmudny proces, który kończy się certyfikacją, ale trzeba to zrobić. Zresztą jestem pewien, że wszyscy dadzą sobie radę.

I tu zaczyna się temat uzbrojenia…

O uzbrojeniu powiedziano już chyba wszystko. Ja tylko chciałbym podkreślić jedną kwestię, bo mnóstwo błędnych informacji wciąż krąży w internecie. Te maszyny nie będą uzbrojone tak, by wykonywać walki w powietrzu. Bo takich rzeczy nie robi się w Air Policing. To są misje prowadzone w czasie pokoju lub kryzysu, nie wojny. Dlaczego mielibyśmy toczyć walki? Nie mam pojęcia skąd się wzięło to przekonanie. Air Policing to misja patrolowa – podlatujemy do samolotu, sprawdzamy go, ewentualnie robimy zdjęcia. I tyle. On nie narusza naszej przestrzeni powietrznej, jak to się czasem podaje w mediach. Zwykle „spotykamy się” nad wodami międzynarodowymi. A głównym naszym zadaniem jest manifestowanie sprawności natowskiego systemu obrony. FA-50 jest idealny do takich zdań. Oczywiście będzie uzbrojony, nawet bardzo dobrze uzbrojony. Ale nie możemy porównywać go do samolotów, które mają walczyć o przewagę w powietrzu.

Czy będziecie też wykonywać zadania szkoleniowe? Czy to prawda, że baza ma być ogniwem łączącym Lotniczą Akademię Wojskową i daną jednostkę, taką jak ta w Krzesinach czy Łasku?

Ta decyzja nie zależy ode mnie, więc nie wiem, czy tak będzie, czy nie. Natomiast oczywiście znam tę koncepcję i uważam, że to świetny pomysł. To mógłby być kamień milowy w szkoleniu pilotów F-16. Po pierwsze dlatego, że FA-50 jest dużo tańszy w eksploatacji niż F-16. Po drugie, szkolenie w USA prawdopodobnie nie będzie tak łatwo dostępne, gdy wejdziemy w program F-35, bo priorytetem będą szkolenia pilotów tych samolotów. FA-50 może się tu doskonale sprawdzić. W praktyce mogłoby to tak wyglądać, że podporucznik po LAW-ie przez dwa, trzy lata uczy się u nas latania na FA-50, samolocie bardzo zbliżonym do F-16. Tak przygotowany może trafić na szkolenie do Krzesin lub Łasku na F-16 lub F-35 w zależności od potrzeb. Dzięki takiemu rozwiązaniu proces szkolenia na myśliwcach F-16 mógłby zostać skrócony, a koszty mocno zredukowane.

A co z samolotami MiG-29? Jaki los je czeka?

Wszystkie maszyny z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego mają być przebazowane do Malborka. I stanie się to w najbliższym czasie. Personel niezaangażowany w program FA-50 będzie oczywiście wspierał bazę w Malborku i wyjeżdżał tam, by wykonywać loty i obsługi. Tam będą prowadzone dyżury bojowe.

Czy część samolotów trafi na Ukrainę?

Pyta pani o kwestię, która absolutnie nie leży w moich kompetencjach.

To inaczej, czy one mogłyby trafić na Ukrainę?

Myślę że samoloty z mojej bazy nie, albo inaczej – to bardzo mało prawdopodobne. Mają one zmodyfikowany natowski system IFF, identyfikacji swój–obcy. Nie możemy przekazywać poza państwa NATO wszystkich elementów tego systemu. Demontaż tego jest możliwy, ale trudny.

Ciężko będzie się wam rozstać z MiG-ami?

Dla każdego z nas MiG-29 to kawał życia, więc w sercu na pewno jest żal. Ale czas iść do przodu, a sentymenty zachować na … emeryturę.

Rozmawiała Ewa Korsak

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony