Przejdź do treści
Źródło artykułu

Armia kupuje nowe drony

Mają obserwować pole walki i pomagać dowódcom w podejmowaniu decyzji. Inspektorat Uzbrojenia ogłosił przetarg na zakup bezzałogowych systemów powietrznych klasy taktycznej krótkiego zasięgu – Orlik i dronów klasy mini – Wizjer. Pierwsze egzemplarze wojsko ma dostać za dwa lata.

W ubiegłym roku Inspektorat Uzbrojenia prowadził w tej sprawie dialog techniczny. Teraz zdecydowano o rozpoczęciu procedury przetargowej. Armia chce kupić 12 zestawów bezzałogowych systemów powietrznych klasy taktycznej krótkiego zasięgu i 15 zestawów klasy mini. Każdy z zestawów ma tworzyć od 3 do 5 platform latających. Umowa dotyczy także pakietu logistycznego i systemu szkoleń dla żołnierzy obsługujących maszyny. O konieczności przyspieszenia programu operacyjnego dotyczącego zakupu nowych bezzałogowców w ubiegłym roku mówił m.in. wiceminister obrony Czesław Mroczek.

Wsparcie dla wojsk lądowych

Oferty wykonawców przyjmowane będą przez miesiąc, do 16 lutego. Inspektorat Uzbrojenia zakłada, że podpisanie umowy na zakup bezzałogowców odbędzie się na początku 2016 roku. – Warunki i wymagania dotyczące zamówienia mają charakter niejawny. Dlatego szczegółowy opis zamówienia dostaną tylko wykonawcy, którzy otrzymają możliwość złożenia ofert wstępnych – wyjaśnia ppłk Małgorzata Ossolińska, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia.

Wiadomo jednak, że IU chce kupić BSP Orlik i BSP Wizjer. Bezzałogowce, które otrzymały kryptonim Orlik, przeznaczone są dla oddziałów na szczeblu brygady. Służyć będą do prowadzenia rozpoznania obrazowego w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miejsca startu. Natomiast bezzałogowce o kryptonimie Wizjer wykorzystywane będą przez bataliony. Wymagany czas lotu w przypadku dronów klasy mini wynosi pół godziny, a ich zasięg ma być nie mniejszy niż 3 kilometry.

Orliki do jednostek trafić mają do 2022 roku (szczegóły warunków dostawy będą jeszcze negocjowane). Wizjery dostarczone mają być do końca 2017 roku.

Rozpoznanie przede wszystkim

Podstawowym zadaniem bezzałogowców jest wykrycie zagrożenia, a następnie obserwowanie pola walki, co z kolei pozwala dowódcom podejmować właściwe decyzje podczas działań bojowych. Polska armia ma już spore doświadczenie w pracy z dronami. Największą lekcję żołnierze dostali podczas służby w Afganistanie. Pod Hindukuszem korzystali z bezzałogowców mini, taktycznych, wykorzystywano także dane dostarczano przez maszyny klasy MALE.

Wyposażenie jednostek lądowych w nowe typy bezzałogowych statków powietrznych to jeden z największych programów modernizacyjnych rozpisanych na lata 2013–2022. Przeznaczono na niego ponad dwa miliardy złotych. Za tę sumę resort obrony chce kupić kilkadziesiąt sztuk takich maszyn. W planach są zakupy zestawów UAV klasy operacyjnej (MALE), bezzałogowców klasy mini i mikro oraz bezzałogowych statków krótkiego i średniego zasięgu.

W polskiej armii obecnie wykorzystuje się trzy typy bezzałogowców: izraelskie Orbitery, amerykańskie Scan Eagle oraz polskie FlyEye. Najwięcej jest Orbiterów, a każdy z zestawów to trzy bezzałogowce. Zestaw FlyEye tworzą cztery samoloty, a Scan Eagle osiem platform latających.

Z bezzałogówców korzystają jednostki wojsk specjalnych, ale większość jest w Dywizjonie Rozpoznania Powietrznego w Mirosławcu (pododdział podlega 1 Brygadzie Lotnictwa Wojsk Lądowych).

Magdalena Kowalska-Sendek
autor zdjęć: st. chor. mar. Arkadiusz Dwulatek/CC DORSZ

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony