Wietrzny trening w Danii
Od środy, po szczęśliwym przebazowaniu do Skive, wszyscy piloci Reprezentacji rozpoczęli cykl treningowy przed startem w mistrzostwach. Pierwszego dnia, w godzinach przedpołudniowych, odbyły się pierwsze próby lądowań, które okazały się być bardzo wymagającymi z racji silnego, bocznego wiatru. Niektórzy zawodnicy, po swojej serii lądowań prędko wracali do kafejki, gdzie rozemocjonowani dzielili się z kolegami wrażeniami z walki z nieprzyjemnymi porywami wiatru.
Stoicki spokój zachowywał Janusz Darocha i komentował owe opowieści słowami „ 26 lat temu też tak wiało…”. Popołudnie minęło na zwiedzaniu okolic Skive, czyli oblocie wybranej przez danego zawodnika jednej z trzech tras treningowych, jakie przygotowali organizatorzy. Okazało się, że wbrew pozorom, duński teren wcale nie jest taki prosty, jak mogłoby się wydawać, zdjęcia do odnalezienia są dość wymagające i niektóre z nich „pouciekały”… Słowem – trzeba solidnie przepracować kolejne dni treningowe, aby włożony w nie wysiłek przyniósł jak najlepszy efekt podczas zawodów.
Czwartkowy trening minął podobnie do poprzedniego. Przed południem dwie tury lądowań po 30 minut dla całej Reprezentacji, a następnie kolejne trasy. Rozpoczęły się też dyskusje i wymiana zdań między tymi pilotami, którzy oblecieli już te same trasy. Czy to zdjęcie było zrobione zgodnie z regulaminem? W jaki sposób najlepiej się namierzać na poszczególnych odcinkach? Jak przewidzieć prawdopodobne „secrety”? To tylko niektóre z pytań, jakie się pojawiały. A wiatr, jak wiał, tak wiał i nie miał zamiaru słabnąć…
Kolejny dzień przeznaczony na trening przyniósł pewną odmianę. Już dojeżdżając na lotnisko dało się ją zauważyć i skwitować stwierdzeniem „Latamy/startujemy w drugą stronę…”. To dobrze, bo będzie okazja przećwiczyć lądowania na kierunku przeciwnym do dotychczasowego. Zmienił się też porządek dnia dla polskiej ekipy – od rana możliwe były obloty tras, a dopiero od godziny 1630 dostępny był slot na lądowania. W porównaniu do dni poprzednich, wiatr nie tylko zmienił kierunek, ale i osłabł, dzięki czemu można było potrenować w nieco mniej wymagających warunkach. Nikt przecież nie potrafi przewidzieć, jaka pogoda będzie w dniu zawodów – może być cicho i spokojnie, może też solidnie wiać… Trzeba być przygotowanym na każda okoliczność i nie dać się zaskoczyć.
Sobota to chwila oddechu, odpoczynku, ale i już koncentrowanie się na tym, aby jak najlepiej wystartować w zawodach. To czas na analizę wszystkich lądowań, wychwytywanie ewentualnych błędów i opracowanie sposobów ich unikania, to również ponowne zapoznawanie się z mapą okolicy, próby rozszyfrowania osoby planującej trasy oraz wyszukiwanie wszelkich „pułapek”, jakie mogą czaić się na zawodników w trakcie zawodów. Dojeżdżały lub dolatywały ostatnie załogi startujące w mistrzostwach i na „general briefieng”, który odbył się w godzinach popołudniowych, stawiło się 74 pilotów z 19 państw.
Niedziela przyniosła nam wiele emocji. Po pierwsze, odbył się już oficjalny trening lądowań – z użyciem systemu pomiarowego, z sędziami, z obowiązkiem zachowania sekwencji startów/lądowań, z wynikami i… i znów z dającym się we znaki bocznym wiatrem. Był on na tyle dokuczliwy, że niektórzy piloci z innych państw otrzymali w ocenie „abnormal” z racji wyjechania poza pas… Druga porcja emocji to oficjalna ceremonia otwarcia 22 Mistrzostw Świata w Lataniu Precyzyjnym, która przebiegła dość szybko, z racji padającego i nasilającego się deszczu. Warto wspomnieć, że Samolotowa Reprezentacja Polski została wyróżniona przez organizatorów zawodów, gdyż zaszczytu wciągnięcia na maszt flagi FAI dostąpił Bolesław Radomski.
Od poniedziałku rozpoczyna się już zacięta walka o medale i najwyższe trofea, a emocje będą jeszcze większe i z każdy dniem będą z pewnością rosnąć. Zapraszamy Was do śledzenia oficjalnego profilu na FB – bądźcie z nami i kibicujcie z całych sił!
Komentarze