Przejdź do treści
20. Mistrzostwa Świata w lataniu precyzyjnym, Brits, RPA 2011
Źródło artykułu

RPA - po pierwszych dniach walki

Oficjalna nawigacyjna trasa treningowa
Poniedziałek, 24/10/2011

Już na poważnie, ale jeszcze nie do końca. Tak można było określić ten dzień. Oficjalna trasa treningowa jest uznawana przez większość jako ostateczny trening i możliwość wybaczenia sobie popełnionych błędów, a dla organizatorów ostatni moment, żeby poprawić niedociągnięcia. Wszystkie procedury odbywały się zgodnie z regulaminem: odprawy, obliczeniówka, przejście do i z samolotu z asystą, po locie dokładne sprawdzenie mapy, wraz z tolerancjami zaznaczonych obiektów oraz sczytanie danych z logerów i przejście do „aresztu” czyli miejsca dla pilotów, którzy nie mogą mieć kontaktu z innymi zawodnikami.

Trasa na początku składała się z 4 krótkich, bardzo ciasno ułożonych odcinków, które wymagały od zawodnika ciągłego przekręcania mapy i pilnowania czasu, bo wraz ze zmianą kierunku lotu, zmieniała się składowa wiatru. Punktami zwrotnymi były skrzyżowania, most, rozwidlenie rzek, ale do najtrudniejszych należał punkt z czarnym słupkiem oznaczającym najwyższe wzniesienie w okolicy. Nawet zdjęcie tego punkt, nie dawało za dużo informacji, gdzie to może być. Ostatecznie sędziowie zrezygnowali z pomiaru czasu na tym punkcie, ze względu na trudność.

Na całej trasie można było spotkać 4 znaki na punktach zwrotnych i 6 znaków trasowych, wyłożonych do 100m po lewej stronie od kreski. Przed startem każdy pilot dostał po 10 zdjęć, na których znajdowały się przeróżne obiekty: domki, skrzyżowanie w buszu, kawałek pola w buszu, pola z systemem do nawadniania, czy rzeka wijąca się w buszu. Niejawne punkty kontroli czasu znajdowały się na drogach i rzekach.

Najlepszym okazał się Michał Wieczorek, który uzyskał rewelacyjny wynik 140 punktów. Tuż za nim uplasował się Krzysztof Wieczorek ze 180 punktami. Na trzecim francuz David la Gentil. Bardzo dobrze polecieli Zbigniew Chrząszcz oraz Krzysztof Skrętowicz zajmując odpowiednio 5 i 6 miejsce. Na 11 pozycji Bolesław Radomski, a Michał Osowski z drobnymi problemami na trasie znalazł się w dalszej części stawki. Ten dzień pokazał, że Polacy są w stanie walczyć o dobre lokaty, ale tak naprawdę środa, czwartek i piątek będą dniami sprawdzianu odporności psychicznej i kunsztu pilotażu.

Oficjalny trening lądowań
Wtorek, 25/10/2011

W konkurencji lądowań, każdy z zawodników wykonał po 4 lądowania. Jako pierwsze było lądowanie normalne, później lądowanie bez gazu z klapami, a po przerwie kolejne dwa: bez gazu bez klap i znad bramki. Pierwsze dwa lądowania odbywały się na kierunku 20, przy bardzo sprzyjających warunkach. Słaby wiatr, słońce za chmurami, więc i brak termiki. Kierunek podejścia znad drzew, ale nie przeszkadzało to zawodnikom trafiać w linię zero. Po przerwie zmiana pasa i rozpoczęliśmy starty na 02. Pas od tej strony jest pod górkę, co od razu utrudnia ocenę odległości. Wyniki tych lądowań były bardzo różne. Pierwsi zawodnicy, którzy wykonywali z wysokiego kręgu lądowanie na zdjętych obrotach, utrzymując zbyt małą prędkość podejścia, wpadali w lekkie duszenie tuż przed progiem i nie mając już prędkości, nie byli w stanie dolecieć do sektorów. Inni znowu trafiali piękne zera lub lądowali blisko „bingo”. Na koniec zostało lądowanie znad bramki. Przeszkoda ustawiona 50m przed linią zerową, nie powinna stwarzać problemów zawodnikom, którzy utrzymują stałą ścieżkę. W spokojnej atmosferze to jest w miarę łatwe, ale gdy wystąpią podmuchy to już robi się ciekawie. Tak właśnie zaczęło być na koniec kolejki i nasi reprezentanci musieli ostro walczyć gazem, żeby nie spaść.

Największą zmorą podczas treningu był kurz unoszący się z drogi kołowania po przejeździe lub w trakcie parkowania samolotów. Piloci i obserwatorzy często musieli chować głowy, bo chmura pyłu była bardzo nieprzyjemna. Na szczęście po powrocie do rancza, każdy mógł zmyć z siebie grubą warstwę brudu i pójść na zasłużoną kolację.
 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony