Poszukiwania amerykańskiego myśliwca z II wojny światowej
Poszukiwania szczątków amerykańskiego myśliwca, który rozbił się podczas II wojny światowej w Chełmnie Dolnym, rozpoczęła we wtorek grupa eksploracyjna miesięcznika "Odkrywca". Według wstępnych ustaleń badaczy wrak może być samolotem North American P51 Mustang.
Informację o wraku amerykańskiego samolotu przekazał członkom Akcji Eksploracyjno-Historycznej "Jezioro Tajemnic" pasjonat historii Andrzej Kurpiel.
"Głównym celem naszych badań jest sprawdzenie terenu, czyli zasięgu występowania szczątków samolotu. Chcemy określić jego typ oraz wszelkie okoliczności związane z upadkiem, czyli z której strony leciał i czy są ślady ostrzału" – zapowiedział kierownik poszukiwań Łukasz Orlicki.
Według wstępnych ustaleń do rozbicie się amerykańskiego samolotu na południe od Trzcińska Zdroju doszło 18 marca 1945 r.
"W dokumentach amerykańskich znaleźliśmy informację, że klucz trzech samolotów, dowódca wraz z dwoma skrzydłowymi, leciał dokładnie nad tym terenem" – powiedział Dariusz de Lorm, szef Akcji Eksploracyjno-Historycznej "Jezioro Tajemnic".
"Piloci mieli najpierw potyczkę z messerschmittami, zostali mocno ostrzelani. Niestety w trakcie powrotu napotkali nierozpoznane samoloty i otworzyli do nich ogień. Mieli pecha, bo trafili na Rosjan, którzy ostrzelali ich dosyć srogo. Dwie maszyny spadły. Do dziś nie wiemy, w którym miejscu, piloci niestety nie przeżyli. Dowódca klucza wylądował gdzieś na terenie przejętym przez Rosjan, wyszedł z maszyny, która była dosyć mocno zniszczona. Liczymy, że znaleźliśmy jego wrak" – wyjaśnił.
Jak dodał de Lorm, w raporcie amerykańskiego pilota znajduje się informacja, że widział on w pobliżu katastrofy lotnisko polowe. "W dokumentach przeczytaliśmy, że Niemcy mieli tutaj niemałe lotnisko polowe, tuż obok znajdowały się 3 podstawy pod radary. Wiemy na 100 proc., że jest to amerykański samolot. Po szczegółowych badaniach będziemy wiedzieli, czy jest to ten Mustang" – dodał.
Odkrywcy biorą także pod rozwagę to, że może być to jeden z samolotów amerykańskich szturmowców Air Cobra, których używała podczas II wojny światowej armia radziecka.
"Spodziewamy się wszystkiego – od śladowych elementów, np. przyrządów pokładowych, poszycia, nitów, po fragmenty podwozia. Według naszych ustaleń w Polsce do tej pory nie odnaleziono żadnego wraku amerykańskiego Mustanga. Jeśli chodzi o amerykańskie maszyny używane przez Rosjan, to mieliśmy już do czynienia z kilkoma przypadkami Airacobra" – podkreślił Orlicki.
"Podstawowym narzędziem naszej pracy jest popularny detektor metali, dzięki niemu możemy zlokalizować elementy pochodzące z wraku. Na częściach są sygnatury. Nie spodziewamy się, że znajdziemy tutaj cały samolot. W środę przybędzie Andrzej Ossowski z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie, który za pomocą magnetometru będzie także poszukiwał większych części, które mogły utkwić głębiej pod ziemią. Badania wykonamy tworząc dokumentację archeologiczną, czyli na siatce, gdzie każda z odnalezionych części będzie dokumentowana. To posłuży nam do odpowiedzi na pytanie, z której strony ten samolot uderzył o ziemię" – wyjaśnił.
Komentarze