Podlaskie: na wokandę wrócił spór o raport środowiskowy dla lotniska
Po czterech latach przerwy, na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku wrócił we wtorek proces cywilny związany z raportem oddziaływania na środowisko lotniska regionalnego w województwie podlaskim. Zarząd województwa domaga się 1,9 mln zł od autorów raportu.
Samorząd chce odszkodowania od konsorcjum, które wygrało przetarg na wykonanie analizy wielokryterialnej i raportu środowiskowego dla planowanej inwestycji (wówczas planowanej, bo później władze zrezygnowały z budowy regionalnego lotniska - PAP) bo uważa, że doszło do nienależytego wykonania umowy.
Chodzi o raport środowiskowy dla lokalizacji lotniska w gminie Tykocin, w okolicach wsi Saniki, między dwoma parkami narodowymi - Biebrzańskim i Narwiańskim. Dla takiej lokalizacji władze województwa składały do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku wniosek o wydanie decyzji środowiskowej.
Podejmując decyzję o jej wyborze, władze województwa oparły się na raporcie oddziaływania na środowisko, wykonanym przez konsorcjum dwóch firm.
Pozytywna decyzja środowiskowa została przez RDOŚ wydana, ale po protestach ekologów uchyliła ją w styczniu 2011 roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie. GDOŚ zarzuciła m.in., że w raporcie nie było analiz dotyczących oddziaływania lotniska na obszary Natura 2000.
Gdy decyzja została uchylona, zarząd województwa podlaskiego wystąpił do sądu z żądaniem zwrotu pieniędzy, które konsorcjum za dokumentację zapłacił; pełnomocnicy pozwanych firm chcą oddalenia powództwa. Konsorcjum stoi na stanowisku, że nie dano mu szansy na poprawienie raportu i nie wskazano, co miałoby poprawiać.
W styczniu 2012 roku strony spotkały się na sali sądowej po raz pierwszy, ale zgodziły się wówczas, by spór zawiesić. Chodziło o to, że wciąż trwały postępowania administracyjne powiązane z tą decyzją środowiskową, mogące mieć wpływ na proces o odszkodowanie.
Ostatecznie sprawa decyzji środowiskowej wróciła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku, ale we wrześniu 2015 roku, wniosek o jej wydanie został przez władze samorządowe województwa wycofany.
Obok trwającego sporu z wykonawcą raportu i w czasie gdy procedury związane z raportem nie zakończyły się jeszcze prawomocnie, zarząd województwa ogłosił w 2010 roku kolejny przetarg na przygotowanie raportu oddziaływania na środowisko wybranych lokalizacji przyszłego lotniska regionalnego. Wygrała go inna firma.
Jak mówił we wtorek przed sądem pełnomocnik władz wojewódzkich, chodziło o czas: samorząd liczył bowiem, iż uda się lotnisko zbudować przy wykorzystaniu pieniędzy unijnych z perspektywy budżetowej kończącej się w 2015 roku.
Wcześniej strony nie doszły do ugody, bo ich stanowiska są wciąż bardzo rozbieżne. Jak okazało się na wtorkowej rozprawie, pozwane konsorcjum zaproponowało 70 tys. zł odszkodowania, na co władze województwa nie zgodziły się. Obie strony wyraziły jednak gotowość do dalszych rozmów.
Sąd odroczył sprawę do początku marca. Jeśli w międzyczasie nie dojdzie do ugody, chce wówczas przesłuchać kolejnych świadków.
We wtorek zeznawał m.in. kierownik projektu. Wyjaśniał, jak była przygotowywana analiza wielokryterialna i raport oddziaływania na środowisko. Mówił, że autorzy opracowań jako lokalizację pierwszego wyboru wskazali Topolany (gm. Michałowo) i byli zaskoczeni, gdy zarząd województwa wybrał wówczas jednak Saniki.
Oba miejsca miały podobne oceny dotyczące aspektów przyrodniczych takiej inwestycji jak lotnisko, w Topolanach jednak - zdaniem autorów dokumentacji - nie byłoby konfliktów społecznych, których należało się spodziewać przy tej drugiej lokalizacji.
Ostatecznie jednak samorządowe władze województwa na początku 2014 roku całkowicie zrezygnowały z budowy regionalnego lotniska, bez względu na jego lokalizację. Uznały taką inwestycję za nieopłacalną, biorąc pod uwagę zarówno przewidywane koszty budowy, jak i późniejsze utrzymanie regionalnego portu lotniczego przy zakładanej liczbie pasażerów.
Jak podawano we wtorek na rozprawie, w założeniach regionalne lotnisko w Podlaskiem miało początkowo obsługiwać kilkadziesiąt tys. pasażerów rocznie, by po 35 latach osiągnąć poziom ponad 300 tys. pasażerów. (PAP)
rof/ dym/
Komentarze