Przejdź do treści
Źródło artykułu

MAK: załoga była uprzedzona, że nie ma możliwości lądowania (korekta)

Członek MAK Aleksy Morozow podał, że po nawiązaniu łączności z wieżą w Smoleńsku uprzedzono załogę Tu-154M o mgle i złej widoczności na lotnisku w Smoleńsku i że nie ma możliwości lądowania; widoczność wynosiła 400 m, widoczność pionowa rzędu 50 m.

Morozow podał wyniki ustaleń co do czasu i miejsca katastrofy. "Przed lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj jest parów i tam nastąpiło pierwsze zderzenie. Czas od pierwszego zderzenia do całkowitej katastrofy samolotu to 5-6 sekund" - obliczyła MAK.

Według tych danych wylot z Warszawy nastąpił o 7.27 (czasu polskiego), czyli z opóźnieniem. W trakcie lotu załoga otrzymywała informacje, że pogoda na lotnisku w Smoleńsku się pogarsza.

Morozow dodał, że załoga polskiego samolotu Jak-40, który wylądował w Smoleńsku wcześniej, poinformowała załogę Tu-154, że widoczność ocenia na 200 m, ale załoga Tu-154 podjęła próbę lądowania. Wysokość podjęcia decyzji o ewentualnym odejściu na drugi krąg na polecenie wieży wynosiła 100 m., załoga to polecenie potwierdziła. Na 18 sekund przed uderzeniem w przeszkodę, która całkowicie zniszczyła konstrukcję maszyny, po raz pierwszy zadziałał system TAWS, wydając załodze polecenie "PULL UP" (do góry) - podał Morozow.

Od pierwszego uderzenia w przeszkody na ziemi - 1100 metrów do pasa startowego - do zniszczenia maszyny minęło 5-6 sekund, wszystkie systemy i silniki działały, samolot nie rozpadł się w powietrzu - stwierdził MAK.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony