Olsztyn: akcja poszukiwawcza śmigłowca zakończona; nie było katastrofy; policja ustaliła właściciela numeru telefonu
Nie doszło do katastrofy śmigłowca, akcja strażaków pod Olsztynem została zakończona – potwierdził PAP rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków. Policja ustaliła numer telefonu, z którego rozmówca powiadomił o rzekomym wypadku – podał PAP rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
W akcję poszukiwania rzekomo zaginionego śmigłowca zaangażowanych zostało kilkudziesięciu strażaków, a także policjanci wraz ze specjalistycznym sprzętem.
Działania zostały zakończone – potwierdził PAP rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków st.kpt. Grzegorz Różański.
Policja ustaliła właściciela numeru telefonu, z którego rozmówca powiadomił fałszywie o konieczności awaryjnego lądowania śmigłowca.
"Policjanci ustalili numer telefonu, z którego wykonano połączenie. Gdy policjanci dotrą do właściciela, przesłuchają go, ustalą okoliczności i będą dalej wykonywane czynności. Zgodnie z kodeksem za wszczęcie fałszywego alarmu grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Natomiast wobec nieletnich za czyny karalne przewidziano środki w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich. Kosztami są obciążani rodzice" – poinformował PAP rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie Tomasz Markowski.
Aktualizacja, godz. 12:18
W poszukiwaniach rzekomo zaginionego śmigłowca, prowadzonych w okolicy Jeziora Wulpińskiego, wzięło udział kilkudziesięciu strażaków z PSP i OSP oraz policjanci. Na miejsce skierowano też śmigłowiec Marynarki Wojennej. Więcej tutaj – LINK.
Jak podała policja, w tym samym czasie policjanci sprawdzili numer, z którego wpłynęło zgłoszenie i dotarli do jego właściciela. Ustalili, że połączenie wykonano z Gdyni. Po sprawdzeniu, kto i dlaczego dzwonił poszukiwania odwołano.
"Okazało się, że zgłoszenie było po prostu nieodpowiedzialnym żartem trzech nastolatków w wieku 10-14 lat z Trójmiasta" – przekazała PAP post. Paulina Żur z olsztyńskiej policji.
Jak przypomniała, osobie dorosłej za wszczęcie fałszywego alarmu grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Osoby nieletnie odpowiadają przed sądem dla nieletnich, a ich rodzice mogą ponieść koszty wywołanej akcji.
Czynności w celu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia prowadzi komenda miejska policji w Olsztynie.
Komentarze