Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kręcili beczki nad Łodzią

Dwa czerwono-białe samoloty Zlin narysowały wczoraj na niebie serce dla łódzkich dzieci bawiących się na pikniku lotniczym przy ul. Pilskiej. Niezwykły pokaz akrobacji dali dwaj piloci Grupy Żelazny: jej 44-letni lider Wojciech Krupa oraz 37-letni Piotr Haberland, lewoskrzydłowy. To najsłynniejszy zespół akrobacji lotniczej w Polsce.

Gdy Zlin kręcił beczkę w pionie tuż nad bawiącymi się na pikniku dziećmi, niejeden z uczestników imprezy z przejęcia wstrzymał oddech. Na szczęście po trwającym dwadzieścia minut pokazie samoloty bezpiecznie wylądowały, a pilotów oblegli fani podniebnej akrobacji. Dzieciaki fotografowały się z Wojciechem Krupą, pułkownikiem rezerwy, pilotem wojskowym klasy mistrzowskiej i pilotem cywilnym pierwszej klasy. Krupa, który za sterami samolotów spędził ponad 3 tys. godzin, jest trenerem i jednym z założycieli grupy.

– Podniebna akrobatyka to nasze hobby – mówi. – Na co dzień pracujemy jako instruktorzy lotnictwa. Ale w sezonie każdy wolny dzień spędzamy dając pokazy na festynach i piknikach.

– To nie jest trudny sport, jeśli się odpowiednio długo ćwiczy; mnie zajęło to 25 lat – śmieje się lotnik. – Aby wejść do naszej grupy, trzeba mieć duże doświadczenie. Nową osobę zwykle obserwujemy przez kilka lat, a następnie przez kolejne 2 – 3 lata ćwiczymy z nią nowy program. W akrobacji nie ma miejsca na spontaniczność. Tutaj każdy drobiazg ma być dokładnie zaplanowany i setki razy przećwiczony.

– Podczas kręcenia beczek czy robienia figur na niebie nie czujemy strachu, tylko adrenalinę – dodaje Piotr Haberland.

W tym sezonie zespół Żelazny liczy trzy osoby. W przyszłym jednak piloci planują utworzyć z grupy, która ćwiczy w ich barwach, nowy czteroosobowy skład. Nie ma wśród nich kobiet.

– Trzeba mieć nie tylko doświadczenie w akrobacji, ale i dużo siły, bo siedzenie za sterami nawet dla silnego faceta jest momentami nie lada wysiłkiem – mówią. – W Czechach jest jednak kobieta lotnik-akrobata. Ma... 65 lat.

Całość artykułu na stronie naszemiasto.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony