Przejdź do treści
Źródło artykułu

Houston, mamy problem… ze szkoleniem

Kapitan Jim Lovell, dowódca Apollo 13, ostrzega, że coraz większe poleganie na automatyzacji w lotnictwie zmniejsza zdolność pilotów do reagowania na sytuacje kryzysowe, na przykład takie, jak katastrofa lotu nr 447 Air France (Airbus A330, Ocean Atlantycki) czy lotu 214 Asiana Airlines w San Francisco (Boeing 777).

Kpt. Lovell, który w Londynie otrzymał Honorową Nagrodę Gildii Pilotów i Nawigatorów Lotnictwa za całokształt dokonań w lotnictwie i kosmonautyce, powiedział, że wykorzystanie podstawowych umiejętności z praktyki lotniczej uratowało Apollo 13 po tym, jak wybuch zbiornika z tlenem spowodował uszkodzenie statku kosmicznego w odległości 320.000 km od Ziemi (w 1970 roku). Kiedy wydawało się, że wszystko zostało już stracone, Lovell „nauczył się” pilotować statek kosmiczny za pomocą silników sterujących i silni lądownika księżycowego, który był ciągle połączony z kapsułą powrotną zmiana środka ciężkości nie pozwalała przewidzieć dokładnego działan silników sterujących. Za pomocą sekstansu optycznego, Lovell ustawił statek na kierunku terminatora (linii oddzielającej światło i ciemność) i uruchomił silniki sterujące po odliczeniu odpowiedniego czasu na podstawie własnego zegarka.

– W Apollo 13 miałem wiele mechanizmów automatycznych – powiedział w wywiadzie z „General Aviation”. – Miałem system naprowadzania, miałem komputer… prymitywny, ale dobry. Wszystko to przestało działać. Nie było zasilania. Pilot powinien nauczyć się wyczuwać samolot, który staje się jego częścią, a on słyszy silnik, czuje to, co czuje samolot. Samolot Air Fran miał załączony autopilot, który doprowadził do przeciągnięcia. W wypadku w San Francisco wszystko wyglądało tak, jakby piloci korzystało z autopilota. Automatyzacja przejęła część umiejętności sterowania samolotem przez pil . Myślę, że dzisiejsi lotnicy muszą wrócić do przeszłości i odbyć wiele lotów z całkowicie ręcznym kierowaniem samolotu, aby mogli definitywnie panować nad samolotem.

Honorową Nagrodę GAPAN przekazał kapitanowi Lovellowi Mistrz, Sędzia Tudor Owen FRAeS, podczas obiadu w sali Gildii w Londynie, w obecności następcy tronu angielskiego księcia Yorku, Andrzeja, oraz około 500 członków Gildii i ich gości. Uzasadnienie nadania wyróżnienia brzmiało:„Przed 44 laty piloci badacze polecieli na Księżyc w prymitywnym stat kosmicznym wyposażonym w komputer o mocy obliczeniowej zabawki i przyrządy nawigacyjne znane jeszcze kapitanowi Cookowi. Byli oni wybrańcami, orędownikami ludzkości, która dziś zdała się zatracić ducha poszukiwań pozwalającego dokonywać rzeczy niemożliwych. Ich umiejętności, pomysłowość i odwaga będą wspominane przez tysiąclecia, a ich nazwiska w annałach historii będą wymieniane nie tylko razem z braćmi Wright, ale też z Magellanem i Krzysztofem Kolumbem. Kpt. Lovell to jedyny człowiek, który poleciał na Księżyc dwa razy, ale na nim nie wylądował. Jego wyjątkowe umiejętnoś astronauty na pokładzie Apollo 8 pomogły przygotować grunt dla małego kroku Armstronga. Gdy był dowódcą Apollo 13, jego spokój w warunkach presji pozostawił światu nieśmiertelne zdanie: ‘Houston, mamy problem.’”

Pilot lotnictwa morskiego Stanów Zjednoczonych, latający na myśliwcach McDonnell F2H Banshee w nocy, kpt. Lovell był jednym z najlepszych absolwentów kursu dla oblatywaczy. Przed włączeniem do programu Gemini, był oblatywaczem w programie F4 Phantom. Był pilotem w programie Gemini 7 (w 1965 roku), podczas którego dokonano pierwszego spotkania w przestrzeni kosmicznej. Jako pilot dowódca w programie Gemini 12, po awarii radaru dokonał ręcznego cumowania do innego statku kosmicznego, co w tamtych czasach pierwszych podbojów kosmosu było niezwykłym osiągnięciem. W 1968 roku Jim Lovell, Frank Borman i Bill Anders stali się pierwszymi ludźmi, którzy wylecieli poza orbitę Ziemi. Ich Apollo 8 okrążył Księżyc, a kwietnia 1970 roku wystartował Apollo 13, w planach którego było lądowanie kpt. Jima Lovella i Freda Haise na Księżycu, podczas gdy Jack Swigert mi pilotować moduł serwisowy. Dwa dni później nastąpił wybuch zbiornik tlenem, który uszkodził statek kosmiczny. Początkowe przewidywania straty trzech osób jako „90% pewnej” musiały jednak ulec umiejętnościom załogi pracującej w warunkach skrajnej presji, wspomaganej przez błyskotliwą improwizację na Ziemi, w Houston. 

Kpt. Lovell powiedział, że bardziej woli wspominać misję Apollo 8, która zrealizowała wszystkie zadania, niż Apollo 13, podczas której nie udało mu się stanąć na powierzchni Księżyca. – Siedem lat zajęło mi zrozumieni e misja Apollo 13 nie była niepowodzeniem – mówi. – Po prostu ten lot pokazał nam, co można zrobić, gdy teoretycznie wszystko zostało już stracone i pokazał wszystkim ludziom, że nigdy nie należy dawać za wygraną. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony