Spotkanie Krośnieńskim Klubie Seniorów Lotnictwa - elitarna „Gąsienica” wśród krośnieńskich seniorów
Czwartkowe, co miesięczne spotkanie w Krośnieńskim Klubie Seniorów Lotnictwa w dniu 4 października br. obfitowało w niespodzianki. Jedną z nich, były niezapowiedziane odwiedziny rodzimego klubu przez naszego członka, Andrzeja Tomkowicza. Pochodzący z Czarnorzek, 10 km od Krosna, wychowanek Aeroklubu Podkarpackiego kapitan Boeinga 787 Draemlinera PLL LOT człowiek wielu talentów, jest członkiem Catterpillar Club - Klubu Gąsienicy. Jako że, zamieszkuje poza Krosnem a i liczne obowiązki zawodowe nie zawsze pozwalają na odwiedziny rodzinnych stron, tym bardziej został w naszym gronie mile przywitany. Jak się okazało, nie była to tylko kurtuazyjna wizyta. Nie przybył do nas z pustymi rękoma.
Głównym celem odwiedzin Andrzeja było wzbogacenie zbiorów klubowej Sali Tradycji i Historii o kolejny prezent, tym razem w postaci oryginalnej mapy lotniczej z podpisem War Office 1942, tj. Wydziału brytyjskiego rządu odpowiedzialnego za administrację armii w latach 1857-1964. Mapy, używanej przez lotników alianckich w II-giej wojnie światowej 1939-1945. Jest to mapa, którą Andrzej Tomkowicz został obdarowany przez sędziwego już dzisiaj Piotra Kuryłłowicza, byłego pilota 307 i 315 Dywizjonu PSP. Właśnie z Jego rekomendacji, Andrzej Tomkowicz w sierpniu 1994 roku stał się członkiem Klubu Gąsienicy.
Piotr Kuryłłowicz (po prawej) i Andrzej Tomkowicz
Jak wspomina: „Moją sytuację przedstawił były polski lotnik z czasów drugiej wojny światowej Piotr Kuryłłowicz i przyjęto mnie do tego ekskluzywnego grona, choć nie uratowałem się na spadochronie Irvina. Jestem jedynym powojennym pilotem w Polsce, który trafił do Catterpilar Club”. Sytuacja ta, miała miejsce w 1987 roku, cztery dni przed 2-gimi Mistrzostwami Świata w Akrobacji Szybowcowej (01-15.08.1987 Bielsko-Biała), kiedy na jednym z treningów nad Jeziorem Międzybrodzkim w pilotowanym przez niego szybowcu SZD-21-2B "Kobuz-3” skrzydło rozleciało się w tysiące kawałków. Cudem uniknął śmierci, ratując się na spadochronie będąc jedynym w historii pilotem, który przeżył wypadek na tym typie szybowca. Tego lotniczego szczęścia nie mieli Sławomir Makaruk (20.04.1963), czy Krzysztof Wyskiel (20.08.1989) . "Kobuz-3" jest czwartą i ostatnią wersją tego szybowca. Modyfikacji dokonał zespół pod kierunkiem mgr inż. J. Trzeciaka i inż. M. Gracza a oblotu dnia 10.12.1964 mgr inż. S. Skrzydlewski.
Por. pil. Piotr Kuryłłowicz, Polskie Siły Powietrzne w Anglii
W tej wersji "Kobuz" wszedł do produkcji seryjnej - łącznie zbudowano 31 szt. "Kobuzów 3". Wracając do Catterpillar Club, to nieformalne stowarzyszenie pilotów, którzy ratując swoje życie z powodzeniem użyli spadochronu Irvina po opuszczeniu w powietrzu niesprawnego statku latającego. Po uwierzytelnieniu, otrzymują certyfikat członkostwa i charakterystyczną odznakę pamiątkową w kształcie gąsieniczki wpinaną do klapy marynarki. Ponadto krawaty z gąsienicą, wyszywane jedwabną nitką. Takiż krawat, własność Andrzeja Tomkowicza wzbogaca wraz z Jego medalami z Mistrzostw Świata i Europy w Akrobacji Szybowcowej, zbiory Krośnieńskiego Klubu Seniorów Lotnictwa. Jak wspominał na spotkaniu 12 lutego br. w Gminnym Ośrodku Kultury w Korczynie, przygodę życia, która trwa do dziś rozpoczął w wieku 16 lat, kiedy to zapisał się do aeroklubu w Krośnie. Panującą tam wówczas atmosferę i pracę z ludźmi Andrzej Tomkowicz przywołuje z rozrzewnieniem.
Sierż. pil. Kuryłłowicz drugi na zdjęciu od prawej -317 Dywizjon 1942 roku
– „Zacząłem od skakania na spadochronach, z tego okresu pamiętam ś.p. Stefana Chmurę, szefa sekcji spadochronowej, który był niesamowitym człowiekiem, wszystkich traktował po ojcowsku. Po dwóch latach latałem już na szybowcach a po kolejnych dwóch przesiadłem się na samoloty. Gdy miałem wylatane 40 godzin to wystartowałem w Mistrzostwach Polski Juniorów w Radomiu i tak się udało, że wygrałem – to było w 1980 roku. Wspominam te czasy z nostalgią, bo dużo się działo – lotnisko w Krośnie wtedy żyło, tętniło, pamiętam jak wtedy wychodziło na poranne loty 74 samoloty na trzech lotniskach - w Moderówce, Iwoniczu i Krośnie”. Swoją przygodę z lotnictwem kontynuował w aeroklubie w Rybniku, gdzie pracę w kopalni godził ze swoja pasją. Wówczas szkolił się w akrobacjach, był w kadrze narodowej, jeździł na Mistrzostwa Polski i zdobywał nagrody.
Źródło: medalenaskrzydlach.pl/pilot/andrzej-tomkowicz
Czasopismo Daily Mirror 29.05.2009 / Pilot myśliwski II wojny światowej zobaczył swojego Spitfire'a, zestrzelonego 65 lat temu
W tej chwili minęło już 42 lata od czasu, gdy zaczął się bawić w latanie. Taki jest, nasz klubowy kolega Andrzej Tomkowicz z elitarnego Klubu Gąsienicy (Caterpillar Club), klubu którego historia rozpoczyna się w 1922 roku a mottem „Życie zależy od jedwabnej nici”. Klub powstał przy firmie Leslie Irvina, który w 1919 roku, jako 24-letni kaskader w Kalifornii w USA, zademonstrował wykonany własnoręcznie pierwszy wolno spadający spadochron. Wojskowi do spaw bezpieczeństwa lotu byli pod wielkim wrażeniem, czego następstwem były zamówienia spadochronu przez USAAF i RAF. Leslie Irvin założył przedsiębiorstwo 'Irvin Air Chutes Co.' i w oparciu o zamówienia obu państw założył fabryki w USA i Wlk. Brytanii. Wynalazkiem Irvina jest też „pilocik'- mały spadochronik, rozpoczynający proces otwarcia spadochronu głównego. Pierwszą osobą uratowaną był William O'Connor, który wyskoczył na spadochronie Irvina dnia 24 sierpnia 1920 roku nad lotniskiem McCook w pobliżu Dayton, Ohio. Drugi skok ratujący życie wykonał Harold H. Haris, 20 października 1922 roku w tej samej bazie.
Piotr Kuryłłowicz bada części wraku z Pierre Benem, archeologiem, który kierował zespołem, który odzyskał samolot
W tydzień po drugim udanym skoku z uszkodzonego samolotu. powstanie klubu Caterpillar zainspirowali redaktor lotnictwa Maurice C. Hutton i fotograf Verne Timmerman z gazety Dayton Herald (obaj zginęli w katastrofie lotniczej 17.10.1925 r. w New Salem, Pensylwania) oraz rządowy inżynier ds. spadochronów M.H. St. Clair, który w 1932 r. wypowiedział się w magazynie Flying Magazine: „Skromny jedwabny robak lub gąsienica obracając kokon, odlatuje od pewnej śmierci.” Ze spadochronem Leslie Irvina związana jest też historia polskiego lotnictwa. Już w 1927 roku kupiono nieustaloną liczbę spadochronów produkcji brytyjskich zakładów i rozpoczęto negocjacje licencyjne. W 1929 roku powstała Wojskowa Wytwórnia Balonowa w Jabłonnie, na bazie zlikwidowanych CSB. Od tego czasu Legionowo stało się pionierskim ośrodkiem szycia spadochronów.
Piotr Kuryłłowicz bada części wraku z Pierre Benem, archeologiem, który kierował zespołem, który odzyskał samolot
Jak wspomniano na wstępie, osobą dzięki której Andrzej Tomkowicz znalazł się w gronie Caterpillar Club był były pilot Polskich Sił Powietrznych, kpt. pil. Piotr Kuryłłowicz z syberyjskim rodowodem, gdzie losy za czasów caratu rzuciły Jego rodziców. Urodzony 3 grudnia 1919 roku 300 wiorst od Semipałatyńska (od 2007 r. Semej) jednostki administracyjnej Imperium Rosyjskiego w północno-wschodnim Kazachstanie. Jak napisał sam Piotr Kuryłłowicz „W owych czasach pobór do wojska odbywał się na podstawie rocznika a nie daty urodzenia, więc Rodzice swój rozum mieli i datę moich urodzin, podaną władzom, przesunęli z 3 grudnia na 3 stycznia, a rok urodzin z 1919 na 1920”. W 1922 lub 1923 rodzina Kuryłłówiczów powróciła w okolice rodzinnych Druskiennik a wkrótce osiedli w Grodnie.
Piotr Kuryłłowicz zasiada w Spitfire, który rozbił we Francji w 1943 roku
Po ukończeniu w 1938 roku Gimnazjum im. Karola Brzostowskiego w Suwałkach, uczestniczył w Wojskowym Obozie Szybowcowym w Ustianowej i zdał egzamin do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. W obliczu zagrożenia wojennego przeszedł wraz z kolegami z rocznika przyśpieszony kurs podchorążówki, by 18 września 1939 roku przekroczyć granicę polsko-rumuńską. Potem była Francja i ewakuacja do Anglii, samoloty Tiger Moth, przydział do polskich dywizjonów myśliwskich - 317 „Wileńskiego” i 315 „Dęblińskiego”. Jako pilot 315 dywizjonu, lecąc na Supermarine Spitfire MK IX BS 410 w wyprawie nad Francję został 13 maja 1943 roku zestrzelony na wysokości 3 500 metrów w okolicach miejscowości Occoches. - “Lecieliśmy w bliskiej eskorcie. Popatrzyłem przez ramię i zobaczyłem kogoś strzelającego do mnie. To mógł być Focke Wulf albo ME 109.
Samolot Piotra Kuryłłowicza
Myślałem, że są za daleko, żeby poczynić jakiekolwiek szkody, ale chwilę potem ktoś mi powiedział przez radio, że się palę”. Z palącego się samolotu, wyskoczył na spadochronie Irvina ratując swoje życie, ale wpadł w ręce niemieckich żołnierzy. W obozie w Żaganiu Stalag Luft III (znany z Wielkiej ucieczki) spędził niemalże 730 dni. Po demobilizacji (w stopniu kapitana, karta z datą 9 maj 1945), podjął studia stomatologiczne w Belfaście w Płn. Irlandii. Po ukończeniu, przyjęty do armii kanadyjskiej przeniósł się do Kanady, gdzie zamieszkuje wraz z rodziną do dnia dzisiejszego w pobliżu Toronto w Georgetown. Historia zatoczyła koło i w 66 lat po opuszczeniu samolotu, w maju 2009 roku Piotr Kuryłłowicz ponownie zasiadł w kabinie swojego odrestaurowanego Spitfir'a MK IX BS 410. Wcześniej, bo w maju 2006 roku, podczas specjalnej wizyty we Francji zobaczył wrak po raz pierwszy. To wspaniałe zakończenie, historia zawdzięcza pasji Pierre'a Bena (prezesa 39-45 Somme-Aviation Association) i członków jego stowarzyszenia, którzy 11 grudnia 2005 roku wydobyli z ziemi wrak Spitfire'a z 6-cio metrowej głębokości. Nienaruszony nr seryjny oraz godło dywizjonu pozwoliły zidentyfikować ostatniego pilotującego i dotrzeć do Piotra Kuryłłowicza.
Przekazanie mapy P. Kuryłłowicza przez A. Tomkowicza do zbiorów KKSL
Kończąc tą niezwykłą historię, nie trzeba dodawać, że wielu innych polskich lotników w czasie II wojny światowej uratowało się dzięki spadochronom Irvina. W gronie najbardziej znanych: Bohdan Arct, Jan Falkowski, Bolesław Gładych, Tadeusz Koc, Zdzisław Krasnodębski, Tadeusz Nowierski, Adolf Pietrasiak, Marian Pisarek, Stanisław Skalski, Henryk Szczęsny, Jan Zumbach oraz Walery Żak czy Mieczysław Galicki. Być może w archiwach spadkobierców firmy Irvina - Irvin Aerospace Canada Ltd. oraz Irvin GQ znajdują się ich nazwiska, jako członków klubu Caterpillar Club. Dodajmy, że Zarząd KKSL uhonorował Andrzeja Tomkowicza Złotą Odznaką Krośnieńskiego Klubu Seniorów Lotnictwa im. gen. pil. Ludomiła A. Rayskiego.
Wracając do zapowiadanych na wstępie obfitości niespodzianek, to kolejną było przekazanie do zbirów KKSL przez lidera grupy Cellfast Flying Team, Mieczysława Machnika okolicznościowych naszywek krośnieńskiej grupy akrobacyjnej latającej na samolotach francuskich Morane Rally. Jest to młoda formacja samolotowa, powstała w 2014 roku, której celem jest precyzyjne latanie w szyku. Na swoim koncie mają występy m.in. w Radomiu, Mielcu, Nowym Targu, Świdniku, Rzeszowie.
Spotkanie w dniu 4 października upłynęło w miłej i serdecznej atmosferze. Oby więcej takich spotkań w Krośnieńskim Klubie Seniorów Lotnictwa.
Relację zdał: Zygmunt Bąk, sekretarz KKSL im. gen. pil. Ludomiła A. Rayskiego.
Zaprezentowane fotografie pochodzą ze źródeł: VGC-Poland;
https://somme-aviaton-39-45.fr; Cellfast Flying Team film na youtube.com; zbiory KKSL
Pozostałe: zbiory KKSL
Komentarze