Przejdź do treści

Polanki nad Szczawą – inscenizacja historyczna okiem pilota

Po raz trzeci udało się w tym roku zorganizować inscenizację ostatniego zrzutu zaopatrzenia dla 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK, który został wykonany przez załogę dowodzoną przez mjr Antoniego Tomiczka, 27 grudnia 1944 roku. Samolot pochodził z 1586 Dywizjonu do zadań specjalnych i przyleciał z dalekiego Brindisi położonego na południu Włoch. Bombowy Halifax prowadzony pewna ręką Antoniego Tomiczka zidentyfikował placówkę „Wilga” położoną wysoko w Gorcach a następnie wykonał precyzyjny zrzut zasobników z bronią, umundurowaniem i pieniędzmi potrzebnymi do dalszego prowadzenia walki. Oczywiście zrzut odbył się w nocy, natomiast inscenizacja Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa – w niedzielne południe (28 grudnia). Ponizej relacja z inscenizacji.

"Wydarzenie to zgromadziło grupy rekonstrukcji historycznych, okoliczną ludność i przedstawicieli Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP oddział Kraków.

Siły powietrzne zostały zorganizowane z członków Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego i Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolej, a także Aeroklubu Krakowskiego i Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa. W tym roku w operacji uczestniczyło aż osiem samolotów. Jako ciekawostkę podam, że jeden z nich prowadziła nasza koleżanka – Ania Huppert z Krakowa
:)


(fot. Adam Sobieraj)

Samoloty zostały podzielone na dwa klucze ze względu na różne prędkości. W pierwszej formacji poleciały szybkie samoloty prowadzone przez Tulaka prezesa SLE – Jurka Kołodzieja, który później dokonał zrzutu … cukierków. Drugą formację poprowadziłem osobiście. Przed startem założyliśmy 10 minutową separację, ale już w powietrzu okazało się, że silny wiatr zmniejszył naszą prędkość o blisko 50 km/h tak, że nad celem byliśmy blisko 20 minut później. Widownia jednak wytrwała, o czym przekonałem się nadlatując w rejon zrzutu. Wielkim problemem dla naszych lekkich i wolnych samolotów była zawietrzna powodująca przy dużej prędkości wiatru rotor nad strefą zrzutu i bardzo silną turbulencję. Wykonaliśmy planowane dwa najścia i czym prędzej czmychnęliśmy, każdy na swoje macierzyste lotnisko. Ponieważ mieliśmy najdalej, bezpośrednio po drugim najściu daliśmy pełny gaz i cały czas zniżając się odeszliśmy nad równinę. Na trawersie Puszczy Niepołomickiej było już spokojnie. Ten niezwyczajny lot wykonałem w towarzystwie kolegi klubowego, świetnego pilota Henryka Serdy.

Pragnę podziękować koleżance i kolegom pilotom za tak liczne uświetnienie ważnego dla nas wydarzenia…"

Leszek Mańkowski


Więcej zdjęć na stronie: www.kksl.p40.pl

FacebookTwitterWykop

Nasze strony