Wojskowe Szkolnictwo Lotnicze II RP – lata 20
Miesiąc po tym jak Polska odzyskała niepodległość po I wojnie światowej - w Warszawie na lotnisku znajdującym się na Polu Mokotowskim - otworzyła swoje podwoje Wojskowa Szkoła Lotnicza. Początki nie były łatwe. Byli ludzie, ale brakowało sprzętu. Ten zdobywano różnymi drogami. Między innymi, uzyskano go na drodze wymiany. Korzystano z tego co pozostawili w swoich hangarach byli zaborcy. Niezapomniano o programie nauczania Ten gdy chodzi o stolicę a w tej Wojskową Szkołę Lotniczą obejmował zorganizowanie:
- szkoły wojskowych pilotów lotniczych
- szkoły wojskowych mechaników lotniczych
- kursów dla oficerów
Trudności nie zniechęciły nauczycieli i uczniów. Do swojej reorganizacji WSL wykształciła pół setki tak bardzo potrzebnych pilotów w formowanych eskadrach na terenie Polski. Po reorganizacji w maju 1919 r. jako II Szkoła Pilotów w swoich murach prowadziła przeszkolenie w lotach na samolotach bojowych absolwentów z Krakowa. W grodzie Kraka znajdowała się Bi Szkoła Pilotów. Tam w cieniu Wawelu był prowadzony podstawowy kurs pilotażu. W syrenim grodzie mimo reorganizacji szkolnictwa lotniczego dalej szkolono byłych pilotów rekrutujących się z armii rosyjskiej. Kontynuowano współpracę z nowo otwartą Szkołą Obserwatorów Lotniczych.
Jesienią 1919 r. naśladowcy Ikara częściowo zostali zmuszeni do opuszczenia Warszawy. We wrześniu stawili się w Krakowie. Weszli w skład I Szkoły Pilotów. Podlegali pod Dowództwo Szkół Pilotów. Nowa jednostka otrzymała nazwę Niższej Szkoły Pilotów.
11 maja 1919 r. na pod krakowskim lotnisku Rakowice rozpoczęła kształcenie I Niższa Szkoła Pilotów. Miała na swoim wyposażeniu samoloty pozostawione przez lotnictwo Austro – Węgier. Do tego na miejscu znajdowała wykształcona przez nią kadra instruktorska. Było to zdecydowanie lepsze zaplecze od tego co miało miejsce w Warszawie. Program nauczania obejmował naukę wstępnego i podstawowego pilotażu. Po jego ukończeniu absolwenci byli kierowani do stolicy Polski. Tu przechodzili kurs pilotażu za sterami samolotów bojowych. Po fuzji z Warszawą od września 1919 r. szkolenie było prowadzone w zakresie początkowego i przejściowego pilotażu. Tak edukowany absolwent skierowany do Wyższej szkoły Pilotów.
Sytuacja polityczna z 1920 r. spowodowała, że edukacja w Krakowie zaczęła się odbywać o samoloty kupione we Francji, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Stopniowo rezygnowano z płatowców powstałych (i pozostawionych na odzyskanych lotniskach) w Austro – Węgarach i Niemczech.
Dalsze zmiany w procesie nauczania lotniczego skutkowała tym, że I Niższa Szkoła Pilotów przeniesiona została nad Brdę. W Bydgoszczy, 1 grudnia 1920 r. doszło do połączenia krakowskiej z francuską szkołą pilotażu. Francuska była przeniesiona z Dęblina pod nazwą Niższa Szkoła Pilotów z Bydgoszczy.
Trudności w organizowaniu szkolnictwa lotniczego były większe od możliwości młodego niepodległego państwa. Dlatego postanowiono zwrócić się do Francji. Korzystając z jej pomocy postanowiono pozyskać dla Polski szkołę pilotażu razem z kadrą instruktorską i sprzętem. 12 maja 1919 r. na lotnisku w Warszawie rozpoczęła działanie Francuska Szkoła Pilotów. Zgodnie do umowy w pierwszym okresie dowództwo, instruktorzy i personel techniczny pochodził z Francji. Samoloty stanowiące wyposażenie dywizjonów szkolnych również był jej również. Od 1 czerwca 1919 r. już po okresie przygotowawczym rozpoczęto szkolenie przyszłych kadr lotniczych niepodległej Polski. Tworzyli je: uczniowie – piloci, mechanicy i korpus oficerski przeznaczony do pracy administracyjno – technicznej. Obsada instruktorska oraz wyposażenie w samoloty, która była kompletna pozwoliła rodakom na nieprzerwaną - pełną naukę pilotażu. Z czasem odchodzono od dublowania stanowisk nie tak dawno zajmowanych przez Francuzów, Polakami. Ta placówka 15 lutego 1920 r. przemianowano na Niższą Szkołę Pilotów z siedzibą w Warszawie.
Wzrost zagrożenia ze strony wschodniego sąsiada spowodował, że szkoła została przeniesiona. Początkowo znalazła się w Dęblinie a następnie w Bydgoszczy. Z racji na kończącą się umowę z Francją w lipcu 1920 r. wszystkie stanowiska zostały obsadzone przez Polaków.
Reforma szkolnictwa lotniczego z jesieni 1920 r. definitywnie położyła kres działania Francuskiej Szkoły Pilotów. Wiązało to się również z połączeniem w Krakowie z Niższą Szkołą Pilotów. Miało to miejsce 1 grudnia 1920 r. Nauka pilotażu obejmowała według programu:
- wyszkolenie teoretyczne
- nauka latania
- doskonalenie latania
Aby uzyskać dyplom pilota absolwenci z Krakowa (Francuska Szkoła Pilotów) byli kierowani do Poznania, Tam nad Wartą musieli ukończyć Wyższą Szkołę Pilotów. Mieściła się ona na Ławicy.
Ławica kształciła na dwóch kursach zapewniając pilotom szkolenie na samolotach bojowych przy zachowaniu bazy dla personelu latającego i technicznego. Zapewniała również zaplecze techniczne do prowadzenia prac naprawczych (remontowych) płatowców. Piloci jak wspomniałem odbywali szkolenie w czasie dwóch kursów. Były one prowadzone przy użyciu samolotów bojowych. Dwumiejscowych z wykorzystaniem do lotów wywiadowczych i jednomiejscowych z przeznaczeniem do lotów myśliwskich. Piloci w czasie zdobywania swoich umiejętności musieli wykonać tych przy użyciu jak największej ilości maszyn bojowych. Po ich zaliczeniu instruktorzy odpowiednio kwalifikowali ucznia jako pilota wywiadowczego albo myśliwskiego. Ci ostatni po zakończeniu szkolenia musieli dodatkowo odbyć kurs myśliwski przy użyciu jednomiejscowych maszyn z uwzględnieniem akrobacji i prowadzenia walki powietrznej. Tak wykształcony absolwent uzyskiwał dyplom pilota. Na Odznakę musiał czekać do… działań wojennych. Warunkiem było wykonanie 10 lotów bojowych w warunkach frontowych.
Podobnie jak w innych państwach w Polsce istniała nie tylko potrzeba wykształcenia personelu latającego (pilotów) ale kadry wspomagającej to jest obserwatorów. Obserwatorów samolotowych i tych, którzy by podjęli służbę w formacjach balonowych. Doszło do tego, że obserwatorów było mniej niż pilotów. Taki stan rzeczy miał miejsce właśnie na ziemiach polskich. Szkolenie obserwatorów koncentrowało się więc na przydziale do eskadr frontowych oficerów wcześniej służących w innych broniach. Nie wywoływało to zbytniego entuzjazmu wśród pilotów. Gdy obserwator nabrał już doświadczenia w czasie lotów bojowych mógł być skierowany na naukę do szkoły.
Gdy chodzi o Polskę to w stolicy istniała możliwość utworzenia szkoły obserwatorów. Tylko, że podobnie jak ze szkołą pilotów napotkano trudności. Były one spowodowane brakiem właściwie dobrze funkcjonującego sprzęa)tu. Niemcy wychodząc z Warszawy zniszczyli ten, który mieli na swoim wyposażeniu. Jeżeli nie zniszczyli to uszkodzili na tyle skutecznie, że nauka była wręcz niemożliwa. Nie zraziło to naszych rodaków w tamtych dniach. Z zapałam przystąpili do odtwarzania i naprawy sprzętu Bardzo pomocnym w organizowaniu Szkoły Obserwatorów Lotniczych stało się wejście do Polski armii generała Hallera. Otwarcie placówki miało miejsce 1sierpnia 1919 r. Komendantem był Polak a instruktorami Francuzi. Rzecz jasna nie odbyło się wszystko bez trudności. W czasie pierwszego kursu przeprowadzonego od 1 sierpnia do 19 września 1919 r. borykano się z brakiem pomieszczeń, samolotów i sprzętu. Potrzeby wojska w czasie prowadzonych działań wojennych skróciły czas nauki. Drugi kurs prowadzony od 27 października 1919 r. do 9 lutego 1920 r. w przeciwieństwie do pierwszego był obsadzony częściowy przez Polaków – instruktorów. Miał też na potrzeby kursantów niekompletną własną lotniczą eskadrę. Z chwilą przeprowadzenia się do Torunia do grodu Kopernika przeniesiono tam Szkołę w nadziei wykorzystania pomieszczeń podobnej placówki prowadzonej wcześniej przez Niemców. Ale podobnie jak w Warszawie wycofujący się gospodarze zostawili prawie puste pokoje. Trzeci kurs od 14 kwietnia do 6 kwietnia 1920 r. stał się okazją do szybkiego praktycznego sprawdzianu wiedzy nauczycieli i uczniów. Sytuacja na froncie wymagała zasilenia eskadr bojowych w obserwatorów. Działalność edukacyjna po tym właśnie kursie została przerwana. Część personelu utworzyła „Eskadrę Toruńską”. Ta odeszła na front wojna polsko – radzieckiej w lipcu 1920 r. Do nauczania wrócono po zawieszeniu broni.
Edukacja w polskich warunkach jakie stwarzała Oficerska Szkoła Obserwatorów Lotniczych opierała się o doświadczenia wyniesione z działań prowadzonych w nie tak dawno skończonej I wojnie światowej. Działań, które były prowadzone na zachodnim froncie. Czy były to doświadczenie potrzebne nam Polakom w czasie walki z Rosjanami. Można polemizować. Co więcej dojść w polemice, że zupełnie zbędne. Nie da się zaprzeczyć, że wojna 1920 r. była okazją do przeprowadzenia praktycznego egzaminu dla rozpoznania i wywiadu lotniczego. Do tego byli potrzebni właśnie wykształceni obserwatorzy.
Podobnie jak pilotów zamierzano wykształcić obserwatorów na Ławicy. Rozkazem Inspektoratu Wojsk Lotniczych dla wielkopolskiego lotnictwa postanowiono powołać do życia Szkołę Oficerów Aeronautów – Obserwatorów. Na przeszkodzie stanął brak wykładowców. Zamiast kursu dla obserwatorów miał miejsce kurs strzelców samolotowych. Rekrutowali się oni z podoficerów. Po jego ukończeniu trafili do wielkopolskich eskadr. To w nich pełnili rolę obserwatorów. Postępująca reorganizacja lotnictwa wojskowego w Polsce powodująca zjednoczenie jednostek lotniczych z całego kraju przełożyła się na działanie Szkoły Oficerów Aeronautów – Obserwatorów w bardzo prosty sposób. Została ona rozwiązana.
Nie da się zapomnieć, że dla sprawnego funkcjonowania lotnictwa między niebem a ziemią potrzeba nie tylko personelu latającego a naziemnego. Tworzone właśnie w tamte dni polskie lotnictwo potrzebowało takiego. Ci którzy byli podobnie jak personel latający rekrutowali się z rodaków służących w armiach zaborczych. Albo byli to cudzoziemcy, którzy z różnych powodów zdecydowali się pozostać w nowej, niepodległej Polsce.
Różnorodność pozostawionych w spadku Polakom samolotów. Wymiana tych między lotniskami. Dyktowały siłą rzeczy podniesie wyżej poprzeczki, którą stawały umiejętności mechaników. Mechanicy – personel techniczny musiał dysponować niezbędną (odpowiednią) wiedzą, aby móc nad tym zapanować. Warszawa stała się miejscem gdzie zorganizowano pierwszy kurs w Szkole Obsługi Lotniczej. Kursantami byli studenci Politechniki Warszawskiej. Nie obyło się to bez zgrzytów. To nie jest zaskoczeniem. Każdy chciał latać albo być obserwatorem a „nie grzebać się” przy płatowcu. Doszło więc do sytuacji kryzysowej. Kryzys wybuchł gdy w Polsce znalazły się oddziały armii generała Hallera. Przybyłe oddziały z Francji w swoich szeregach miały lotników. Nie miały mechaników. Mechaników, którzy byliby Polakami. Dlatego z myślą o nich tworzono ruchome parki lotnicze a następnie zorganizowano Centralne Warsztaty Lotnicze.
Któryś raz głos zabrał Poznań. Ławica 1 maja 1920 r. była miejscem powstania Szkoły Obsługi Lotniczej. Szkoliła ona personel naziemny na potrzeby własnego lotnictwa. Były to półśrodki ale. Ale niezbędne do funkcjonowania wielkopolskiego lotnictwa.
Warszawa i Poznań w tamtych bardzo trudnych czasach jak podają znawcy przedmiotu wykształciły blisko pół tysiąca mechaników. W tych pionierskich czasach kiedy wszystko było pierwsze. Kiedy młode i niepodległe państwo zaczynało tworzenie własnego lotnictwa bez właściwego sprzętu (nie tylko własnego) należy się pamięć tym ludziom. Ludziom, którzy w obliczu niebezpieczeństwa jakim była wojna i działania powstańcze utrzymali w działaniu samoloty.
Samoloty i ludzie, ludzie i samoloty którzy zapisali historię własnego i światowego lotnictwa złotymi zgłoskami. Ludzie, którzy sprawdzili się w czasie największego egzaminu jakim po dwudziestu latach niepodległości stała się walka w obronie własnego i obcego nieba w II wojnie światowej. Tylko że to już jest zupełnie inna historia.
Konrad Rydołowski
Komentarze