iPhone pasażera zapalił się podczas lotu
25 listopada, na pokładzie samolotu linii lotniczych Regional Express, który wykonywał rejs z Lismore do Sydney, doszło do samozapłonu iPhone’a firmy Apple. Według relacji właściciela urządzenia, stało się ono czerwone z gorąca i emitowało dużą ilość gęstego dymu. Jest to drugi incydent tego typu, który miał miejsce w listopadzie na terenie Australii.
W ciągu ostatniej dekady wielokrotnie odnotowano podobne wypadki, chociaż z reguły były związane z komputerami marki Dell, ale zdarzył się również zapłon telefonu LG. Aby wyeliminować ryzyko samozapłonu, firma Sony Australia wycofała 4300 laptopów (440000 na całym świecie) z serii Vaio TZ, argumentując, iż urządzenia te mogą się przegrzewać, co może je poważnie uszkodzić i prowadzić do poparzenia użytkowników. Podobne przypadki w 2009 roku zgłaszali również użytkownicy telefonów iPhone we Francji.
W specjalnym oświadczeniu, rzeczniczka Apple Australia - Fiona Martin powiedziała, że firma ma nadzieję na ścisłą współpracę ze śledczymi, którzy badają pierwszy z tych przypadków (drugiego w ogóle nie skomentowała). Natomiast przedstawiciel linii Regional Express oznajmił, że po wykryciu incydentu stewardesa podjęła natychmiastowe środki bezpieczeństwa i że z powodzeniem ugaszono rozpalone do czerwoności urządzenie, dodając, że sprawa został zgłoszona do Australijskiego Departamentu Bezpieczeństwa Transportu (ATSB), jak również Urzędu Bezpieczeństwa Lotnictwa Cywilnego (CASA). Żadna z osób przebywających na pokładzie samolotu nie ucierpiała w incydencie.
Rzecznik CASA, Peter Gibson, wyjaśniał, że ATSB chce rozłożyć na części iPhone 4 i spróbować dociec, co się dokładnie wydarzyło. Zaznaczył równocześnie, że nigdy nie słyszał o podobnym wypadku. Według rzecznika ATSB dochodzenie nie zostało jeszcze zakończone i nie można z całą pewnością określić przyczyn zaistnienia zdarzenia. Na stronie internetowej ATSB incydent opisany został, jako wydarzenie z udziałem pary, dymu i ognia.
Drugi wypadek wydarzył się 3 listopada, kiedy iPhone 3G (wcześniejszy model) zapalił się w momencie aktualizacji oprogramowania. "Mój iPhone robił się coraz szerszy", wyznał użytkownik urządzenia."W końcu telefon nie chciał się nawet włączyć i po prostu powiększył się do obecnych rozmiarów", dodał.
Dalej zauważył, że żywotność baterii tych urządzeń gwałtownie malała po aktualizacji oprogramowania do wersji iOS5, tak bardzo, że bateria stawała się zupełnie słaba". Apple przyznał, że problemy z bateriami powstawały po kolejnej aktualizacji. Zastanawiający jest jednak fakt, iż firma Apple zażądała 89 dolarów za naprawę iPhone 3G. "To ja straciłem wszystkie swoje kontakty, wszystkie moje zapisane pliki z wykładów, wszystkie moje zdjęcia - i to na mnie przerzuca się koszty naprawy. Wolne żarty!", komentował właściciel urządzenia.
Tłumaczenie z www.smh.com.au
Komentarze