Przejdź do treści
Źródło artykułu

Everest Gliding: Czasem trudno zrozumieć kogoś i dlaczego proste na ogół sprawy tak trudno rozwiązać

Tak było i w naszym przypadku. Nie mogliśmy pojąć dlaczego, mimo wielkiej życzliwości gospodarzy, tak długo trwają uzgodnienia w sprawie lotów Sebastiana pod niebem Nepalu.

Okazało się, że u podłoża leżą niemiłe fakty. Kilka lat temu bez zezwolenia i jakichkolwiek uzgodnień, które dałyby możliwość podjęcia działań wylądowano helikopterem na wierzchołku Sagarmatha/Mount Everestu. Mogło to spowodować zejście lawiny a nawet ukruszenia kawałka góry. Zwietrzelisk nie brakuje. Skutki mogłyby być katastrofalne, bo od 100 lat,czyli próby Johna Noela z 1913r, który w przebraniu mnicha buddyjskiego usiłował przedostać się ku magicznej górze,ciągle ktoś usiłuje wejść na „Czoło Nieba”.A przecież na zboczach tej góry zostało na zawsze ponad 1100 śmiałków. Być może trzeba by też było dokonywać odpowiednich zmian w encyklopediach i atlasach geograficznych.

Były również inne niemiłe incydenty z udziałem hałaśliwych,a przez to niebezpiecznych w wysokich górach urządzeń, oraz przypadki naruszenia sacrum. toteż nie mamy się co dziwić dystansowi z jakim podchodzono do sprawy lotów na nie widzianym tu dotąd szybowcu.

Dziękujemy, więc wszystkim, którzy z cierpliwością wysłuchiwali argumentów naszej ekipy, a nade wszystko dziękujemy tym którzy z wielkim zaangażowaniem pomagali rozwiązać problemy.

Teraz rozpoczęto następny etap działań, załatwianie formalności celnych i transportu szybowca z Kalkuty.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony