Przejdź do treści

Sojusznicza współpraca na śmigłowcach

Na poligonie w Nowej Dębie pododdziały polskich i amerykańskich wojsk powietrznodesantowych i rozpoznawczych doskonaliły umiejętności prowadzenia walki z użyciem śmigłowców.

Od początku lipca na poligonie w Nowej Dębie szkolą się polscy żołnierze z 6 Brygady Powietrznodesantowej oraz amerykańscy z 2 Regimentu Kawalerii Strykerów i 173 Powietrznodesantowej Brygadowej Grupy Bojowej Piechoty. Zasadniczym celem ćwiczenia jest doskonalenie sojuszniczej współpracy w zakresie prowadzenia działań przez wojska powietrznodesantowe na współczesnym polu walki. Szkolenie stanowi także doskonałą okazję do poznania procedur taktycznych obowiązujących w oby armiach oraz wymiany doświadczeń między żołnierzami.

Po dwóch tygodniach szkolenia skoncentrowanego na wykonywaniu strzelań amunicją bojową oraz wykonywaniu prostych zadań taktycznych przyszedł czas bardziej złożone działania. Na poligonie w Nowej Dębie wylądowały dwa amerykańskie śmigłowce typu UH-60L Black Hawk z 4 batalionu 3 pułku lotnictwa Armii Stanów Zjednoczonych.


Szkolenie z użyciem śmigłowców zostało podzielone na trzy części. Pierwszego dnia polscy i amerykańscy żołnierze ćwiczyli na ziemi procedury załadowania na śmigłowiec oraz opuszczania jego pokładu. Ten etap był szczególnie ważny dla Polaków, którzy musieli zapoznać się z tym typem statku powietrznego. Dwa kolejne dni wypełniło praktyczne wykonywanie zadań taktycznych z wykorzystaniem przerzutu powietrznego na małych dystansach oraz skoki spadochronowe.


Drugiego dnia pobytu śmigłowców w Nowej Dębie ćwiczono już praktycznie typowe działania desantowo – szturmowe. W ich czasie żołnierze polscy i amerykańscy przerzucani byli na pokładach Black Hawków aby następnie razem wykonać szturm na obiekt. Tutaj zadania podzielone zostały zgodnie z specyfiką pododdziałów szkolących się na poligonie. Najpierw śmigłowce zabrały Amerykanów z zadaniem rozpoznania obiektu ataku. Po nich do śmigłowców załadowali się polscy „szturmani”. Zanim jednak uderzyli na przeciwnika otrzymali od zwiadowców z 2 Regimentu dane o aktualnym jego położeniu w rejonie obiektu, który mieli zaatakować. Dzięki tej skutecznej współpracy cel zadania został osiągnięty.


Trzeci dzień wypełniły skoki spadochronowe, które nie miały charakter typowo szkoleniowy. Za każdym razem do śmigłowca wchodziło po ośmiu żołnierzy wyposażonych w  amerykańskie spadochrony typu T-11, aby za chwilę opuścić jego pokład na wysokości około 300 metrów nad ziemią. Śmigłowiec, w odróżnieniu od samolotu, nie jest zasadniczym środkiem transportu dla wojsk powietrznodesantowych jednak dzięki temu szkoleniu polscy spadochroniarze mieli okazję poznać amerykańskie procedury obowiązujące podczas desantowania, jak i sam sprzęt przez nich wykorzystywany. Pomaga to zrozumieć możliwości i ograniczenia pododdziałów powietrznodesantowych wyposażonych w konkretny typ spadochronów. To ważne szczególnie dla żołnierzy tak często ze sobą współdziałających jak polscy i amerykańscy spadochroniarze.

Polsko – amerykańskie szkolenie na poligonie w Nowej Dębie potrwa do końca miesiąca.

Tekst: kpt. Marcin Gil
Zdjęcia: starszy szeregowy Mariusz Bieniek, Marcin Głodzik, kpt. Spencer Garrison, sierżant Brandon Anderson, specjalista Marcus Floyd.

FacebookTwitterWykop

Nasze strony