Przejdź do treści
Katastrofa L-410 Turbolet w Nepalu, fot. Wings Herald
Źródło artykułu

Wypadek w Nepalu spowodował najprawdopodobniej niedoświadczony FO

14 kwietnia, podczas startu z lotniska w Lukli w Nepalu, Turbolet L-410 należący do linii Summie Air zjechał z pasa i uderzył w stojące nieopodal śmigłowce. Teraz pojawiły się jednak nowe okoliczności wypadku, w którym zginęły 3 osoby. Zeznając przed specjalnie powołaną komisją, kapitan samolotu powiedział, że podczas początkowej fazy rozbiegu nie udało mu się natychmiast skorygować niewłaściwego ruchu sterami wykonanego przez jego pierwszego oficera.

W wypadku zginął drugi pilot i dwaj policjanci na ziemi, a co najmniej trzy osoby, w tym kapitan zostały ranne. Prezes Summit Air, Manoj Karki, powiedział, że start wykonywał FO, który posiadał nalot w wysokości niecałych 900 godzin. Kapitan przekazał mu kontrolę nad samolotem, ponieważ na pokładzie nie było pasażerów, a jedynie załoga, która wykonywała lot szkolny.

Jak poinformował miejscowy nadzór lotniczy (CAAN), każda działalność szkoleniowa w liniach lotniczych musi być zatwierdzona przez CAAN, a jest w nim nawet udokumentowany proces przekazywania kontroli nad samolotem pierwszemu oficerowi.

Z jednej strony CAAN nigdy nie przeprowadził analizy SMS dla „najbardziej niebezpiecznego lotniska”, a z drugiej strony, stan nawierzchni pasa startowego nigdy nie był tam oceniany z powodu braku wykwalifikowanego personelu do obserwacji i zgłaszania warunków drogi startowej. 


Czytaj również:
Nepal: 3 zabitych, 4 rannych w wypadku samolotu w rejonie Everestu

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony