Mobilny symulator lotu: Robinson R44
Z Pawłem Bejgrowiczem, kierownikiem działu symulatorów lotu w firmie Wigmors, która jest właścicielem pierwszego w Polsce mobilnego symulatora śmigłowca Robinson R44 amerykańskiej firmy FLY IT Simulators rozmawia Paweł Kralewski.
Paweł Kralewski: Zapewne projekt ten, jest odpowiedzią na potrzeby rynku. Jak duży, w Pana subiektywnej opinii jest popyt na symulatory śmigłowcowe?
Paweł Bejgrowicz: Uważamy że zapotrzebowanie rynku jest spore. Zgodnie z prognozami firmy AIRBUS liczba samolotów w Polsce do 2028r. potroi się. Podobna tendencja dotyczy również śmigłowców. Coraz więcej ludzi dostrzega zalety tego typu statków powietrznych, dlatego sądzimy, że lotnictwo śmigłowcowe będzie rozwijać się równie dynamicznie co samolotowe, a być może szybciej.
PK: Panów doświadczenie lotnicze/śmigłowcowe?
PB: Wśród osób które zajmują się symulatorem mamy zarówno osoby posiadające wieloletnie doświadczenie w pilotażu samolotów i helikopterów wojskowych, jak również pasjonatów będących w trakcie ubiegania się o licencję śmigłowcową. Cała załoga obsługująca symulator została przeszkolona w siedzibie producenta w Kalifornii.
PK: Czy biznes, nazwijmy to "symulatorowy-śmigłowcowy" może być dochodowy?
PB: W naszej ocenie to przedsięwzięcie jest wypełnieniem luki w szkoleniu na śmigłowce cywilne w Polsce. Ponieważ, jak już mówiłem, rynek śmigłowców prywatnych ma tendencję rozwojową, a zainteresowanie kursami pilotażu z roku na rok rośnie, alternatywna forma szkolenia ma według nas sporą szansę na powodzenie także od strony finansowej.
PK: Do kogo skierowana jest Państwa oferta? Kto w Państwa założeniach bęzie jego użytkownikiem?
PB: Naszą ofertę kierujemy zarówno do adeptów lotnictwa, którzy chcą ubiegać się o licencję śmigłowcową, jak również do osób taką licencję posiadających. Szkolenie na symulatorze umożliwia nie tylko opanowanie podstaw pilotażu czy zapoznanie z przyrządami, ale również jest nieocenionym narzędziem do treningu wszelkiego typu sytuacji awaryjnych. Umożliwia to wykształcenie prawidłowych nawyków. Ponadto przyczynia się do obniżenia kosztów uzyskania licencji oraz zwiększenia bezpieczeństwa w trakcie szkolenia, a co za tym idzie popularyzacji tej dziedziny lotnictwa.
PK: Jaki jest koszt symulatora i w jaki sposób był finansowany?
PB: Symulator został zakupiony ze środków własnych, a koszt jego zakupu objęty jest tajemnicą handlową.
PK: A koszt godziny dla pilota wraz z dojazdem symulatora do klienta?
PB: Godzina lotu symulatorem to koszt 500zł netto. Za dojazd, liczymy 2zł za kilometr.
PK: Państwa symulator jest urządzeniem mobilnym. Czy dobrze rozumiem, że w razie potrzeby przewieziecie go we wskazane miejsce?
PB: Tak, istnieje możliwość przetransportowania symulatora w dowolne miejsce w zależności od zapotrzebowania. Symulator zabudowany jest w przyczepie jako kompletne urządzenie treningowe. Do pracy wymagane jest tylko zapewnienie przyłącza elektrycznego w miejscu, w którym miałby być użytkowany. Czyni to naszą ofertę jeszcze bardziej atrakcyjną.
Mobilność symulatora daje również szansę na zapoznanie się z jego możliwościami szerszej grupie zainteresowanych podczas ekspozycji na imprezach branżowych. W tym roku gościliśmy na takich imprezach jak Góraszka, Małopolski Piknik Lotniczy, AirShow Mazury. Planujemy także udział w Pikniku Lotniczym w Bielsku-Białej w dniach 04-05 września.
PK: Jak bardzo różni się lot tym symulatorem od lotu prawdziwym śmigłowcem?
PB: W celu zapewnienia maksymalnego realizmu symulacji wszystkie instrumenty i przełączniki sterujące wiernie odwzorowują prawdziwe przyrządy śmigłowca Robinson R44 pod względem wymiarów, koloru, kształtu oraz umiejscowienia i zastosowania. Urządzenie wyposażono w wysokiej rozdzielczości system wizualizacyjny zapewniający 1700 widok z kabiny. Dokładny model lotu zapewnia odwzorowanie specyfiki zachowania śmigłowca w czasie lotu.
PK: W kwestii formalnej, czy symulator jest zgodny z wytycznymi JAR-FSTD i czy może być wykorzystywany w szkoleniu do licencji? Jeśli tak, to do jakich rodzajów i o ile może skrócić szkolenie praktyczne?
PB: Tak jak wspomniałem symulator został zbudowany przez firmę z USA produkującą symulatory głównie na rynek Stanów Zjednoczonych. Symulatory sprzedawane na rynek USA wykonywane są zgodnie z wytycznymi FAA. Nasze urządzenie zostało przeprojektowane w taki sposób aby spełniało wymagania JAR-FSTD H, właśnie po to aby część szkolenia praktycznego można było zrealizować przy pomocy symulatora. Aby możliwe było przeprowadzanie szkoleń z użyciem symulatora niezbędne jest potwierdzenie spełnienia wytycznych JAR-FSTD H przez Urząd Lotnictwa Cywilnego oraz uzyskanie certyfikatu. Zgodnie z wytycznymi JAR, z pomocą symulatora, szkolenie praktyczne można skrócić o 5 godzin.
PK: Zatem, na jakim etapie są Państwa rozmowy z ULC bądź inną organizacją europejską w sprawie certyfikacji?
PB: W tej chwili przygotowujemy wszelkie niezbędne dokumenty wymagane przez ULC w celu uzyskania certyfikatu. Staramy się o przyznanie certyfikatu na urządzenie treningowe typu FNPT II.
PK: Czy nawiązali już Państwo współpracę z którymś z certyfikowanych ośrodków szkolenia śmigłowcowego?
PB: Prowadzimy rozmowy z kilkoma ośrodkami szkolenia, z którymi mam nadzieję uda się w niedługim czasie podpisać umowy o wzajemnej współpracy.
PK: Dziękuje za rozmowę i życzę sukcesów!
PB: Dziękuję.
Komentarze