List z lotniska: Demokracja najważniejsza
Ściągnąłem ze strony ULC projekt rozporządzenia o konkursowym przekazaniu nadzoru, o którym wcześniej już wiele słyszałem, i z którym jako pilot i właściciel samolotu postanowiłem bliżej się zapoznać. Przeczytam kilkakrotnie, wgryzłem się i stwierdzam: są tam naprawdę nowatorskie rozwiązania. Przekazanie nadzoru i kontroli więcej niż jednemu podmiotowi jest świetnym przykładem „pogłębiania” demokracji. Nadzór prowadzony przez różne podmioty to konkurencyjność i powiększanie zakresu swobód przeciętnego użytkownika, który może dokonywać wyboru. Jestem dumny, że to w moim kraju rodzą się takie koncepcje, które wdrożone będą przykładem dla państw sąsiednich, że nasza młoda polska demokracja wspina się na wyższe poziomy. Nareszcie ja, użytkownik sprzętu, petent instytucji nadzorującej będę mógł być teraz zleceniodawcą. Oto, kierując się swoimi prywatnymi kryteriami, mogę wybrać sobie instytucję, która prowadzić będzie przegląd mojego sprzętu i nadawanie „klasy”. To nie ja, ale inspektor będzie zabiegał o mnie jako klienta. Dobrze byłoby, żeby takich instytucji było co najmniej kilka. Już dziś okiem wyobraźni widzę tą cudowną sytuację, kiedy na moje wezwanie przyjeżdża kilku inspektorów, a ja wybieram tego, który najszybciej wypełni „kwity”, zaoferuje najniższą ze wszystkich opłatę i nie będzie czepiać się stanu mojego sprzętu, a przy okazji promocyjnie przejrzy silnik, wymieni olej i świece. Mam pieczątkę, nigdzie nie muszę jeździć, ani lecieć. Jeszcze w lepszej sytuacji będę, gdy zacznę realizować dawny zamiar budowania zaprojektowanego przez siebie samolotu. Inspektor zabiegając o moje względy, nie tylko doradzi, ale nie żałując czasu sam przyłoży się do roboty, pomoże mi w nitowaniu i innych żmudnych czynnościach, w nadziei, że to jego wybiorę i z jego firmą podpiszę umowę. Tak ma być.
Uważam, że w innych dziedzinach administrowania, a nawet w obronności, też powinno wprowadzać się zasady konkurencyjności, bo proces rozszerzania i pogłębiania demokracji powinien być procesem stałym i nieskończonym.
Jakie mogłoby być piękne życie, gdyby w Polsce działały równolegle np. dwa ministerstwa sportu. Kluby zwracają się do tego ministerstwa, które oferuje większą dotację i z niczego nie rozlicza, albo dwa ministerstwa transportu, dwie policje. Mogłyby być też np. dwie, lub więcej armii działających na zasadzie konkurencji i ta dostawałaby pieniądze, która lepiej się gospodarzy i kierując się ustawą o zamówieniach publicznych, kupuje zamiast 48 sztuk F16, cztery tysiące o wiele tańszych motolotni. Niech drżą wrogowie, na niebie czarno, z każdej sterczy kosa (bo kosy są tańsze od „kałaszy”).
Instytucje, które prowadziły dotychczas działania nadzorcze, lub kontrolne na zasadzie monopolu, powinny ulec weryfikacji i ubiegając się o sprawowanie zleconej funkcji, przystąpić do konkursu. Idea konkursu powinna być coraz bardziej upowszechniana, tym bardziej, że konkurs, o którym wspominam na wstępie, ma przedziwną i nowatorską cechę: otóż wszyscy, którzy do niego przystąpią, wszystkie podmioty ubiegające się o nadzór lub kontrolę nad lotnictwem, mogą ten konkurs wygrać. To jest prawdziwa sprawiedliwość: każdy podmiot przystępujący do konkursu jest zwycięzcą, każdy jest szczęśliwy, a kto lepszy, wykażą prawa rynku.
Byłoby cudownie, gdyby w Polsce były 2 lub 3 ZUS-y – o nie, tu się chyba zagalopowałem, płacenie dwóch, lub trzech składek mogłoby nas przerosnąć, a kierując się zasadami rynku wygrałby ten ZUS, który najwięcej obiecuje, a nie daje.
No, ale ogólnie koncepcja dobra, trzeba ją tylko doszlifować. Koniec z panoszeniem się nadzoru budowlanego, drogowego, p-poż. i innych. NIK też powinien utracić monopol. Dlaczego mam tolerować jakiegoś dociekliwego i złośliwego urzędnika, wzywam konkurencję!
Można by też iść troszeczkę na skróty, zamiast Urząd przekazywać nadzór kilku organizacjom równolegle (w drodze konkursu oczywiście) wymyślił rozporządzenie i podpowiedział ministrowi transportu, by powołał drugi Urząd – np. PUNL „Polski Urząd Nadzoru Lotniczego” i również nadał mu (w drodze konkursu) równolegle takie same kompetencje jakie ma ULC, bo po pierwsze: przejrzystość procedur, po drugie konkurencyjność, po trzecie demokracja. Byłby to bardzo pouczający eksperyment .
Ja, obywatel muszę mieć wybór: do jakiego Kościoła chodzę, do jakiej partii należę, w jakiej armii chcę służyć, pod jaki nadzór chcę podlegać. Precz z monopolami!!!
Nawet, jeżeli bezpieczeństwo latania trochę by ucierpiało, to dla rozwoju demokracji poświęceń nigdy dość...
Skyleader
Komentarze